[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może za tysiąc lat przygoda zacznie się od nowa.Tymczasem…”Gordonowi udało się uniknąć wysłuchiwania dalszych, tragicznie nieprawdopodobnych planów pani Thompson.Z tłumu wydobyła się mała, siwowłosa, czarnoskóra kobieta o twardych mięśniach i wysuszonej skórze.Złapała Gordona za ramię w przyjaznym, lecz mocnym jak imadło uścisku.–Posłuchaj, Adele – zwróciła się do matriarchini klanu.– Pan Krantz niemiał nic w ustach od południa.Myślę, że jeśli chcemy, by miał siłę wystąpić jutrowieczorem, powinniśmy dać mu coś do jedzenia.Mam rację?Uścisnęła jego prawe ramię.Najwyraźniej uznała, że jest niedożywiony.Dobiegający go aromat jedzenia sprawiał, że nie miał najmniejszej ochoty zmieniać tego wrażenia.Pani Thompson obrzuciła starszą kobietę cierpliwym, pobłażliwym spojrzeniem.–Oczywiście, Patrycjo – odparła.– Porozmawiam o tym z panem później,43panie Krantz, kiedy pani Howlett utuczy już pana trochę.Jej uśmiech i błyszczące oczy pełne były inteligentnej ironii.Gordon skorygował swą ocenę Adele Thompson.Z pewnością nie była naiwna.Pani Howlett poprowadziła go przez tłum.Uśmiechał się i kiwał głową, gdy ludzie wyciągali ręce, by dotknąć jego rękawa.Każdy ruch gościa śledzono z wybałuszonymi oczyma.“Głód musiał zrobić ze mnie lepszego aktora.Nigdy nie spotkałem się z taką reakcją widzów.Chciałbym wiedzieć, co dokładnie wywołało u nich aż takie emocje”.Jedną z osób obserwujących go zza długiego stołu bufetowego była młoda, niewiele wyższa od pani Howlett kobieta o głębokich, migdałowych oczach i włosach tak czarnych, że Gordon nie przypominał sobie, by kiedykolwiek widział podobne.Dwukrotnie odwróciła się, by trzepnąć delikatnie w rączkę któreś z dzieci, dobierające się do jedzenia przed czcigodnym gościem.I za pierwszym, i za drugim razem dziewczyna szybko skierowała wzrok z powrotem na przybysza i uśmiechnęła się.Stojący obok niej wysoki, tęgi, młody mężczyzna pogłaskał rudawą brodę i obrzucił Gordona dziwnym spojrzeniem.Wydawało się, że jego oczy wypełnia jakaś rozpaczliwa rezygnacja.Gość miał tylko chwilę na przyjrzenie się tym dwojgu, nim pani Howlett zatrzymała się wraz z nim przed ładną brunetką.–Abby – powiedziała – zbierzmy po trochę wszystkiego na talerzu dla pana Krantza.Potem będzie mógł się zdecydować, co chce na dokładkę.Ja piekłam placek z jagodami, panie Krantz.Oszołomiony Gordon zanotował sobie w pamięci, by wziąć dwa kawałki placka.Trudno mu jednak było skupić się na dyplomacji.Od lat jego oczy ani nos nie natrafiły na nic w tym rodzaju.Wonie odciągnęły jego uwagę od niepokojących spojrzeń i dotykających go dłoni.Był tam duży, pieczony na rożnie, nadziewany indyk.Kolejne danie stanowiły gotowane ziemniaki w wielkiej, parującej misie, pomieszane z44maczanym w piwie suszonym mięsem, marchewką i cebulą.Gordon wypatrzył też jabłecznik oraz otwartą baryłkę suszonych płatków jabłkowych.“Muszę wyłudzić ich trochę, nim odejdę”.Dał sobie spokój z dalszym remanentem.Wyciągnął ochoczo talerz.Abby wzięła naczynie w ręce, nie spuszczając wzroku z gościa.Wielki, rudy facet o zasępionej minie wymamrotał nagle coś niezrozumiałego.Wyciągnął obie ręce, by uścisnąć w nich prawą dłoń Gordona.Ten wzdrygnął się, lecz małomówny tubylec nie wypuścił go, dopóki nie odwzajemnił uścisku i nie potrząsnął mocno jego dłonią.Mężczyzna mruknął coś, zbyt cicho, by można go było zrozumieć, skinął głową i uwolnił rękę Gordona.Następnie nachylił się, by pocałować szybko brunetkę i oddalił się sztywnym krokiem ze wzrokiem wbitym w podłogę.Gordon zamrugał powiekami.“Czy coś przeoczyłem?” Miał wrażenie, że przed chwilą doszło do jakiegoś wydarzenia, którego w ogóle nie zrozumiał.–To był Michael, mąż Abby – wyjaśniła pani Howlett.– Musi iść zmienićEdwarda przy linii sideł.Chciał jednak najpierw obejrzeć pana przedstawienie.Kiedy był mały, uwielbiał telewizję…Para buchająca z talerza dotarła do jego twarzy.Gordonowi zakręciło się w głowie z głodu.Abby zaczerwieniła się i uśmiechnęła, gdy jej podziękował.Pani Howlett zaciągnęła go do stosu starych opon i kazała tam usiąść.–Będzie pan mógł porozmawiać z Abby później – ciągnęła.– Teraz proszęsię najeść.Smacznego.Gordona nie trzeba było zachęcać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]