[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdumiewa mnie poświęcenie, jakiego wymagało utrzymanietajemnicy przez tak długi czas.Nielsen cicho gwizdnął.–Muszą straszliwie chcieć się uwolnić! Ale chociaż przesłuchałem wszystkie taśmy,ciągle nie rozumiem, dlaczego Kulla odstawiał te kawały ze Słonecznym Nurkiem! Jakoszustwo z człekokształtnymi Duchami, śmierć Jeffreya albo ujawnienie błędów Bubbakubamogło w ogóle pomóc Pringom?Helene rzuciła szybkie spojrzenie na Jacoba, a ten kiwnął głową.–To jeszcze twoja kolej, Helene.Większości się domyśliłaś.DeSilva wzięła głęboki oddech.–Widzi pan, Kulla nie chciał nigdy, żeby Bubbakub został zdemaskowany na Merkurym.Pozwolił, żeby jego szef złapał się w sidła własnych kłamstw i afery z "pamiątką poLetanich", ale oczekiwał, że wszyscy uwierzą Bubbakubowi, przynajmniej tutaj.Gdyby jegoplan się powiódł, przedstawiłby Instytutowi Biblioteki dwa wnioski: jeden, że Bubbakub jestgłupcem i kłamcą, którego przed kompromitacją ocaliła tylko szybka orientacja jegoasystenta; i drugi, że ludzie są stadem nieszkodliwych idiotów i nie powinno się na nichzwracać uwagi.Najpierw omówię drugi punkt.Już na pierwszy rzut oka jest oczywiste, żenikt tam nie uwierzyłby w tę historię z człekopodobnymi Duchami fruwającymi w gwieździe,zwłaszcza że Biblioteka nie wspomina o nich ani słowem! Wyobraźcie sobie, jakzareagowałaby Galaktyka na opowieść o stworzeniach z plazmy, które "potrząsają pięściami"i w cudowny sposób unikają zrobienia im zdjęć, tak że nie można zdobyć żadnego dowodu naich istnienie! Po usłyszeniu tego większość obserwatorów nie zadałaby sobie nawet trudu,żeby zbadać dowody, które rzeczywiście posiadamy, to znaczy taśm z toroidami i zprawdziwymi Solariowcami! Galaktyka patrzy przeważnie na ziemskie "badania" zlekceważącym pobłażaniem.Najwyraźniej Kulla pragnął, żeby Słonecznego Nurkawyśmiano, nawet nas nie wysłuchawszy.Siedzący po drugiej stronie pokoju Pierre LaRoque zaczerwienił się.Nikt nie wspomniało uwagach na temat "ziemskich badań", jakie on sam czynił ponad rok temu.–Sam Kulla wyjaśnił krótko, kiedy próbował nas wszystkich zabić, że sfabrykował duchydla naszego własnego dobra.Gdybyśmy wyszli na głupców, ogłoszenie życia na Słońcu niebyłoby wielką sensacją.A po jakimś czasie, który spędzilibyśmy prowadząc ciche badania inadrabiając zaległości, to samo odkrycie przysporzyłoby ludzkości o wiele większej reklamy.–W tym może być sporo racji – zmarszczył brwi Nielsen.Helene wzruszyła ramionami.–Teraz jest już za późno.Tak czy owak wygląda na to, jak powiedziałam, że Kullazamierzał donieść Bibliotece i Soranom, że ludzie są nieszkodliwymi idiotami oraz, coważniejsze, że Bubbakub też uczestniczył w tym idiotyzmie, wierząc w Duchy i kłamiąc napodstawie tej wiary! Kancie Faginie, czy to jest rzetelne podsumowanie tego, o czymrozmawialiśmy wcześniej? – Helene odwróciła się do obcego.–Z całą pewnością – zagwizdał cicho Kanten.– Ufając klauzuli tajności RejestracjiTajemnic, chciałbym poufnie oznajmić, że mój Instytut otrzymał informacje dotyczącedziałań Pringów i Pilan, które nabierają sensu w świetle tego, o czym się właśniedowiedzieliśmy.Pringowie zaangażowali się najwyraźniej w kampanię mającązdyskredytować Pilan.Tu kryje się niebezpieczeństwo, ale i szansa dla ludzkości.Szansapolega na tym, że gdyby wasza Konfederacja przedstawiła Pilanom dowody zdrady Kulli,Pilanie mogliby wykazać, jak ich oszukiwano.Wówczas Soranie wystąpiliby przeciwkoPringom i rasa Kulli zostałaby przyparta do muru, nie mogąc znaleźć obrońcy.Być możeobniżono by im status, zlikwidowano kolonie, "zredukowano" populację.–Czyniąc to, ludzkość mogłaby zyskać natychmiast nagrodę, ale w długiej perspektywienie przyczyniłoby się to do zmiany wrogości Pilan.Ich psychika jest inna.Mogliby zawiesićswoje próby "adoptowania" ludzkości.Mogliby zechcieć zrezygnować z obwarowań wodszkodowaniach, które będą próbowali wymusić przy płaceniu za zbrodnię Bubbakuba, alena dłuższą metę nie zyskacie w ten sposób ich przyjaźni.Dług zaciągnięty u ludzkościwzmocni tylko ich nienawiść.–Dochodzi do tego fakt, że wiele z bardziej "tolerancyjnych" ras, na których protekcjiludzkość mogła do tej pory polegać, nie byłoby uszczęśliwionych tym, że dostarczaciePilanom casus belli do następnej świętej wojny.Tymbrymczycy wycofaliby pewnie konsulatz Luny.–W końcu pozostają względy etyczne.Zbyt dużo czasu zajęłoby mi omówieniewszystkich powodów.Niektórych z nich zapewne byście nie zrozumieli.W każdym razieInstytutowi Postępu zależy na tym, żeby Pringów nie wyniszczono.Są zbyt młodzi iimpulsywni, prawie tak jak ludzie.Rokują jednak wielkie nadzieje.Byłoby straszną tragedią,gdyby cały gatunek miał cierpieć okrutne prześladowania dlatego tylko, że kilku jegoczłonków wplątało się w intrygę mającą zakończyć sto tysiącleci poddaństwa.Z tych właśnieprzyczyn zalecałbym objęcie przestępstw Kulli klauzulą tajności.Pogłoski oczywiściewkrótce się rozejdą, ale Soranie będą się odnosić z rezerwą do plotek rozgłaszanych przeztakich jak ludzie – przez otwarte okno wpadł powiew i dzwoneczki Fagina zadźwięczałycichutko.Nielsen wpatrywał się w podłogę.–Nic dziwnego, że Kulla usiłował zabić siebie i wszystkich innych na pokładzie, kiedyJacob go rozszyfrował! Jeśli Pilanie dostaną oficjalne świadectwo poczynań Kulli, losPringów będzie przesądzony.–Jak pan sądzi, co zrobi Konfederacja? – spytał Jacob.–Co zrobi? – tamten zaśmiał się ponuro.– No, jak to co: na kolanach przyniosą Pilanomdowody, to jasne.Iti! To przecież szansa na powstrzymanie ich przed "obdarowaniem" naskompletną, regionalną Filią Biblioteki wraz z dziesięcioma tysiącami fachowców, żeby jąobsadzić swoim personelem! To szansa na powstrzymanie ich przed obdarowaniem nasnowoczesnymi statkami, których konstrukcji żaden ziemski inżynier nie będzie w stanie pojąći których żadna ludzka załoga nie będzie mogła obsługiwać bez "doradców".To by teżodsunęło te przeklęte "procedury adopcji" na nie wiadomo jak długo! – rozłożył ręce.– A jestabsolutnie jasne, że Konfederacja nie będzie narażać głowy dla rasy sofonta, który zabiłjednego z naszych podopiecznych, prawie że zrujnował nasz najbardziej pokazowy program ipróbował zrobić z ludzi idiotów wobec wszystkich mieszkańców Galaktyki! I kiedy się nadtym dobrze zastanowić, to czy można ich winić?Wuj James odchrząknął, żeby zwrócić na siebie uwagę.–Możemy spróbować objąć cały ten epizod klauzulą tajności – zasugerował.– Posiadamniejakie wpływy w pewnych kręgach.Gdybym się wstawił…–Nie możesz się wstawić, Jim – wtrącił się Jacob.– Jesteś w tej rozróbie uczestnikiem,choć na niewielką skalę.Jeśli spróbujesz się zaangażować, prawda ostatecznie wyjdzie najaw.–A jaka to prawda? – spytał Nielsen.Jacob rzucił krzywe spojrzenie najpierw na wuja, a potem na LaRoque'a.Francuz znajwyższym spokojem zaczął zajadać kolejną porcję przystawek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]