[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A więc nie jest pan agentem CIA? Przypominam, że zeznaje pan pod przysięgą.- Nie, proszę pana.Nie jestem i nigdy nie byłem żadnego rodzaju agentem.Chyba że podciągnie pan pod tę kategorię moją pracę jako maklera giełdowego.Nie pracuję dla CIA.- No a te doniesienia prasy?- Obawiam się, że o to musi pan spytać dziennikarzy.Nie wiem skąd pochodzą te informacje.Ja zajmuję się nauczaniem historii.Moje miejsce pracy to Leahy Hall na terenie Akademii Marynarki.To dość daleko od Langley.- Langley? Proszę, to pan wie gdzie znajduje się siedziba CIA?- Tak, proszę pana.To żadna tajemnica, że dawałem tam kiedyś wykład.Był to ten sam wykład, który miesiąc wcześniej wygłosiłem w Akademii Sztabowej Marynarki w Newport, w stanie Rhode Island.Dotyczył on procesów podejmowania decyzji taktycznych.Nigdy nie pracowałem dla CIA, ale dałem tam jeden wykład.Może stąd właśnie pochodzą te doniesienia.- Myślę, że pan kłamie, Sir Johnie.- Nic na to nie poradzę, że pan tak myśli.Mówię prawdę i to wszystko - odparł Ryan.No, może niezupełnie, Charlie, dodał w myśli.- I nigdy nie napisał pan dla władz federalnych urzędowego sprawozdania pod tytułem.Agenci i Agencje”?Ryan nie dał po sobie poznać śladu zaskoczenia.Skądżeś ty zdobył tę informację, Charlie? Odpowiadając ostrożnie ważył słowa.- Sir, ubiegłego lata, pod koniec roku szkolnego zaproponowano mi doradztwo kontraktowe w prywatnej spółce wykonującej zamówienie rządowe.Jest to spółka o nazwie Mitrę Corporation.Zostałem więc czasowo zatrudniony przy realizacji ich kontraktów konsultingowych zawartych z rządem Stanów Zjednoczonych.Praca tam była utajniona, ale oczywiście nie miała nic wspólnego z tym procesem.- Powiedział pan: „oczywiście”.Dlaczego nie pozostawi pan sądowi decyzji w tej sprawie?- Panie Atkinson - włączył się sędzia Wheeler - czy sugeruje pan - sędzia mówił powoli, znużonym głosem - że praca, w której brał udział świadek ma bezpośredni związek ze sprawą toczącą się przed tym sądem?- Myślę, Wysoki Sądzie, że moglibyśmy spróbować to ustalić.Według mojego przekonania świadek wprowadza nas w błąd.- Dobrze.- Sędzia zwrócił się do Ryana.- Doktorze Ryan, czy praca, którą pan wykonywał, miała cokolwiek wspólnego z rozważanym przypadkiem morderstwa na terenie miasta Londynu lub z którąkolwiek z osób występujących w procesie?- Nie, sir.- Jest pan zupełnie pewien?- Tak jest.- Czy jest pan, albo czy był pan kiedykolwiek zatrudniony w jakiejkolwiek agencji wywiadowczej lub w służbie bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych?- Tylko w Korpusie Piechoty Morskiej.- Przypominam panu, że przysięgał pan mówić prawdę, całą prawdę i tylko prawdę.Czy w jakikolwiek sposób oszukiwał pan ten sąd, doktorze Ryan?- Nie, sir.Absolutnie nie.- Dziękuję, doktorze Ryan.Uważam, że kwestia została rozstrzygnięta.- Sędzia Wheeler zwrócił się ku prawej stronie.- Następne pytanie, panie Atkinson.Ryan pomyślał, że adwokat musi być teraz wściekły.Nie dawał jednak poznać po sobie satysfakcji.Zastanawiał się, czy aby sędzia nie został przez kogoś poinstruowany.- Powiedział pan - zaczął Atkinson - że strzelił do mego klienta tylko w nadziei, że nie będzie mógł przez to wstać?- Wysoki Sądzie - Richards wstał z miejsca - świadek już.- Jeśli Wysoki Sąd pozwoli mi zadać następne pytanie, wszystko wyjaśnię - przerwał ugrzecznionym tonem Atkinson.- Proszę dalej - zgodził się sędzia.- Doktorze Ryan, powiedział pan, że strzelając do mego klienta miał pan nadzieję, że nie będzie on mógł wstać.Czy w Korpusie Piechoty Morskiej USA uczą strzelać z zamiarem obezwładnienia czy tak, żeby zabić?- Żeby zabić, proszę pana.- Pańska wypowiedź znaczy więc, że postąpił pan wbrew temu czego pana uczono?- Tak, proszę pana.To przecież jasne.Nie byłem na polu walki, lecz na ruchliwej ulicy w mieście.Ani na moment nie przyszło mi do głowy zabić pańskiego klienta.- I szkoda, bo może wtedy nie znalazłbym się tutaj, pomyślał.- A więc reagował pan zgodnie ze swoim wyszkoleniem, kiedy włączył się pan w awanturę na The Mall, a w chwilę potem postąpił pan wbrew niemu? Czy nie sądzi pan, że byłoby sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, gdybyśmy w to uwierzyli?W końcu Atkinsonowi udało się wprawić Ryana w zakłopotanie.Jack nie miał najmniejszego pojęcia do czego adwokat zmierza.- Nie myślałem o tym w ten sposób, proszę pana, ale rzeczywiście tak było, ma pan rację - przyznał.- Następnie - kontynuował Atkinson - podczołgał się pan do rogu samochodu, zobaczył drugiego człowieka, widzianego już wcześniej i zamiast próbować go obezwładnić strzelił pan bez ostrzeżenia, zabijając go na miejscu.W tym przypadku wrócił pan do zasad wyniesionych ze szkolenia i strzelił, żeby zabić.Nie uważa pan, że to wszystko jest niespójne?Jack potrząsnął głową.- Nie, proszę pana.We wszystkich przypadkach użyłem siły koniecznej do.po prostu siły, jakiej według mojej oceny sytuacji musiałem użyć.- Myślę, że pan się myli, Sir Johnie.Uważam, że cały czas reagował pan jak porywczy, nieopanowany oficer piechoty morskiej.Włączył się pan do akcji bez jasnego rozeznania, zaatakował pan niewinnego człowieka i próbował go zabić, gdy leżał on nieprzytomny na ulicy.Następnie z zimną krwią zastrzelił pan innego człowieka bez najmniejszej próby rozbrojenia go.Nie wiedział pan wtedy, a i teraz pan nie wie, co się w istocie działo, czy tak?- Nie, proszę pana.Uważam, że było zupełnie inaczej.Co miałem zrobić z tym drugim człowiekiem?Atkinson dostrzegł okazję i natychmiast ją wykorzystał.- Przed chwilą powiedział pan sądowi, że zamierzał pan mego klienta tylko obezwładnić, podczas gdy w rzeczywistości próbował pan go zabić.Na jakiej podstawie mamy panu wierzyć, skoro w następnej pańskiej akcji w ogóle nie pojawiła się myśl o takim „pokojowym” rozwiązaniu?- Proszę pana, kiedy zobaczyłem po raz pierwszy tego McCrory, miał w rękach karabin Kałasznikowa.Z pistoletem przeciw człowiekowi z karabinem maszynowym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]