[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jondalar nauczył mnie używać słów do liczenia, ale nie znam jeszcze tych największych.- Czy posługiwanie się tymi słowami sprawia ci kłopot, Aylo?- O, nie.Nawet lubię liczyć - odrzekła.- Choć muszę przyznać, że Jondalar bardzo mnie zaskoczył, kiedy pierwszy raz użył przy mnie tych słów.Nacięcia na kijach, które robiłam co wieczór, wystarczyły mu do obliczenia czasu, który spędziłam samotnie w dolinie.Powiedział mi wtedy, że było to łatwe, bo wstawiałam dodatkowe znaki za każdym razem, gdy zaczynały się moje księżycowe dni, żeby się do nich przygotować.Taki system był mi potrzebny, bo kiedy krwawiłam, miałam kłopoty z polowaniem.Zdaje się, że zwierzęta lepiej mnie wyczuwały.Po jakimś czasie zauważyłam, że moje dni przychodzą wtedy, gdy księżyc ma określony kształt, więc już nie musiałam robić znaków, ale jakoś tak się przyzwyczaiłam.Zresztą w pochmurne, burzowe noce nie zawsze można wypatrzyć księżyc.Zelandoni pomyślała, że zaczyna już przyzwyczajać się do wielkich niespodzianek, którymi Ayla zaskakiwała ją z obojętną miną, jakby mówiła o całkiem zwyczajnych sprawach.A przecież oznaczanie dni, w których krwawiła, i ustalenie ich zależności od faz księżyca było wyczynem dość niezwykłym jak na kogoś, kto mieszkał samotnie i nie miał od kogo przyswoić sobie tej wiedzy.- Chciałabyś poznać więcej słów do liczenia i nauczyć się używania ich w nowy sposób, Aylo? - spytała otyła kobieta.- Dzięki nim można przewidzieć, kiedy zacznie się zmiana pór roku, albo obliczyć, ile dni pozostało do narodzin twojego dziecka.- Chciałabym - odpowiedziała znachorka, uśmiechając się szeroko.- To Creb nauczył mnie stawiania znaków, ale zdaje się, że kiedy ich używałam, robił się strasznie nerwowy.Większość kobiet i mężczyzn Klanu nie umiała liczyć dalej niż do trzech.Creb umiał stawiać znaki do liczenia, bo był mogurem, ale nie znał słów.- Pokażę ci, jak można sobie radzić z większymi liczbami - zapewniła ją Pierwsza.- Moim zdaniem dobrze się składa, że już teraz, kiedyjesteś młoda, będziesz mieć dzieci.Za kilka lat trudniej byłoby ci się zmusić do opieki nad nimi.Tylko Matka wie, czym będziesz się wtedy zajmować.- Nie jestem już taka młoda, Zelandoni.Mam dziewiętnaście lat, jeśli Iza nie pomyliła się w ocenie mojego wieku, kiedy mnie znalazła - zaoponowała Ayla.Wyglądasz zdecydowanie młodziej - mruknęła Pierwsza, przelotnie marszcząc czoło.- Ale to nie ma wielkiego znaczenia.I tak masz ułatwiony start - dodała cicho, jakby do siebie.Jesteś już świetną uzdrowicielką, nie będziesz musiała uczyć się tej sztuki, by zostać Zelandoni, dokończyła w myślach.Ułatwiony start do czego? - spytała Ayla ze zdziwieniem.- Do.do życia w rodzinie, skoro nowa istota już się poczęła w twoim łonie - odpowiedziała Zelandoni.- Mam jednak nadzieję, że nie zamierzasz rodzić zbyt wielu dzieci.Teraz jesteś zdrowa, ale wielokrotne macierzyństwo wyczerpuje kobietę, sprowadza na nią wcześniejszą starość.Ayla odniosła wrażenie, że Zelandoni nie chciała ujawnić swych prawdziwych myśli i dlatego szybko zmieniła temat.jy[a prawo, pomyślała.Rzeczywiście, Pierwsza mogła powstrzymać się od mówienia na niewygodne dla niej tematy, jeśli tylko miała na to ochotę, niemniej nie uszło to uwagi znachorki.Nim dotarły do długiego paleniska, zapadł zmrok i poza owalem światła rzucanym przez płomienie trudno było cokolwiek dostrzec.Ludzie siedzący przy ogniu pozdrowili ciepło dwie kobiety i zaproponowali wspólny posiłek.Ayla teraz dopiero poczuła, że po pełnym wydarzeń popołudniu czuje głód.Zelandoni również jadła z apetytem, a oznajmiwszy, że zostanie na noc w obozie Dziewiątej Jaskini, wdała się w dyskusję z Marthoną i Joharranem na temat pierwszego polowania oraz Poszukiwania, które mieli przeprowadzić Zelandoni.Wspomniała im przy tym, że Ayla weźmie udział w rytuale, co oboje przyjęli za naturalną kolej rzeczy.Znachorka jednak czuła się nieswojo.Nie chciała stać się jedną z Tych Którzy Służą Matce, lecz okoliczności zdawały się popychać ją nieustannie ku przeznaczeniu.Nie był to dla niej powód do radości.- Powinniśmy tam dotrzeć jak najwcześniej.Muszę jeszcze przygotować cele ćwiczebne i wyznaczyć odległości do rzutów - powiedział Jondalar, gdy następnego ranka stanęli przed chatą.Trzymał w dłoniach kubek z herbatą miętową, którą jak zwykle zaparzyła mu Ayla, rozgryzał pracowicie końcówkę łodyżki gaulterii, przeznaczonej do czyszczenia zębów.- Najpierw muszę sprawdzić, co słychać u Whinney i Zawodnika.Wczoraj prawie wcale nie miałam dla nich czasu.Idź sam i zajmij się przygotowaniami, a ja zabiorę ze sobą Wilka i później do ciebie dołączę - odpowiedziała Ayla.- Nie zabaw zbyt długo.Ludzie zaczną się zbierać dość wcześnie, a ja naprawdę chciałbym im pokazać, co potrafisz.To, że sam rzucę oszczepem na wielką odległość, nie zrobi na nich takiego wrażenia, jak kobieta posługująca się wprawnie miotaczem.Dopiero po twoim wyczynie będą naprawdę zainteresowani.- Przyjdę najszybciej, jak będę mogła, ale muszę wyczesać konie i zajrzeć Zawodnikowi do oka.Ostatnio wyglądało na zaczerwienione, jakby coś w nie wpadło.Może będę musiała coś z tym zrobić.- Uważasz, że to nic poważnego? A może powinienem pójść z tobą? - spytał zatroskany Jondalar.- Chyba nie jest aż tak źle.Pewnie już mu przeszło, ale i tak muszę sprawdzić.Idź już, a ja będę się spieszyć - obiecała.Jondalar skinął głową i przeczyścił zęby witką, po czym przepłukał usta miętową herbatą.Wypił to, co zostało, i uśmiechnął się.- Po czymś takim zawsze czuję się lepiej.- Rzeczywiście.W ustach robi się świeżo, a senność mija - przytaknęła Ayla.Niemal od początku znajomości każdego ranka przygotowywała swemu mężczyźnie aromatyczny napój i gałązkę do czyszczenia zębów.Z czasem stało się to czymś w rodzaju rytuału.- Doceniłam to szczególnie wtedy, kiedy zaczęły się poranne nudności.- Nadal ci dokuczają? - spytał.- Nie, już nie, za to zauważyłam, że brzuch mi urósł.Jondalar uśmiechnął się.Podoba mi się, że jest większy - powiedział, wyciągając ręce, by objąć Aylę ramieniem i położyć dłoń na lekko zaokrąglonym brzuchu.- A najbardziej podoba mi się to, co jest w środku.Znachorka odwzajemniła uśmiech.- Mnie też.Mężczyzna pocałował ją z uczuciem.- Najważniejszym powodem mojej tęsknoty za Podróżą jest to, że mogliśmy wtedy dzielić się Przyjemnością, gdy tylko przyszła nam na to ochota.A teraz wydaje mi się, że wiecznie mamy coś do roboty i nie tak łatwo jest znaleźć czas dla siebie.- Jondalar pogładził szyję i piersi Ayli, po czym znowu ją pocałował.- A może jednak nie muszę szykować pola do ćwiczeń z miotaczem tak wcześnie? - dodał nieco ochrypłym szeptem.- Owszem, musisz - odpowiedziała ze śmiechem.- Ale jeśli wolałbyś zostać.- Nie, masz rację.Na pewno jednak zajmę się tobą później.Jondalar odszedł w stronę głównego obozowiska, uzdrowicielka zaś powróciła do chaty.Kiedy ponownie wyłoniła się z jej ciemnego wnętrza, miała ze sobą miotacz i plecak z kieszeniami na oszczepy, w którym upchnęła kilka drobiazgów [ Pobierz całość w formacie PDF ]