[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lord Roke z trudnością wyciągnął kopertę z drgających palców mężczyzny, ponieważ była w połowie tak duża jak on sam, i pospieszył przez mrok w stronę pokoju, gdzie spała pani Coulter.Szpara pod drzwiami okazała się dostatecznie szeroka, żeby go pomieścić.Brat Louis przyszedł i odszedł, ale nie ośmielił się zapiąć łańcuszka na szyi pani Coulter; medalion leżał obok niej na poduszce.Lord Roke przycisnął jej rękę, żeby ją obudzić.Była naprawdę wyczerpana, ale natychmiast się ocknęła i usiadła, przecierając oczy.Wyjaśnił, co się stało, i wręczył jej kopertę.– Powinnaś je zniszczyć natychmiast – ostrzegł.– Tamten człowiek powiedział, że wystarczy nawet pojedynczy włos.Spojrzała na mały pukiel ciemnoblond włosów i potrząsnęła głową.– Za późno – powiedziała.– To tylko połowa włosów, które obcięłam Lyrze.Widocznie zatrzymał część przy sobie.Lord Roke syknął z gniewu.– Zrobił to wtedy, kiedy się rozejrzał! – zawołał.– Ach.schowałem się przed jego wzrokiem.na pewno wtedy je odłożył.– I nie wiemy, gdzie je schował – dokończyła pani Coulter.– Ale jeśli znajdziemy bombę.– Szsz!To odezwała się złocista małpa.Kucała przy drzwiach i nasłuchiwała; po chwili oni też usłyszeli ciężkie kroki, szybko zbliżające się do pokoju.Pani Coulter rzuciła kopertę i lok włosów do Lorda Roke, który chwycił je i wskoczył na szafę.Potem położyła się obok swojego dajmona, zanim klucz hałaśliwie obrócił się w zamku.– Gdzie to jest? Co z tym zrobiłaś? W jaki sposób zaatakowałaś doktora Coopera? – zapytał ostry głos Przewodniczącego, kiedy światło padło na łóżko.Pani Coulter osłoniła oczy ramieniem i usiadła z wysiłkiem.– Lubi pan zabawiać swoich gości – powiedziała sennie.– Czy to nowa gra? Co mam robić? I kim jest doktor Cooper?Wartownik z bramy wszedł razem z ojcem MacPhailem i poświecił pochodnią w kątach pokoju i pod łóżkiem.Przewodniczący wydawał się nieco zbity z tropu: pani Coulter miała powieki ciężkie od snu i ledwie widziała w świetle padającym z korytarza.Najwyraźniej ostatnio nie opuszczała łóżka.– Masz wspólnika – zarzucił jej.– Ktoś napadł na gościa Kolegium.Kto to jest? Kto z tobą przybył? Gdzie on jest?– Nie mam pojęcia, o czym pan mówi.A co to jest.?Jej ręka, którą podparła się podczas siadania, znalazła medalion na poduszce.Pani Coulter zamilkła, podniosła medalion, spojrzała na Przewodniczącego rozszerzonymi zaspanymi oczami i Lord Roke mógł podziwiać wspaniałe aktorstwo, kiedy zawołała w zdumieniu:– Ależ to jest mój.co on tu robi? Ojcze MacPhail, kto tu był? Ktoś mi to zdjął z szyi.I.gdzie są włosy Lyry? Tu był pukiel włosów mojego dziecka! Kto go zabrał? Dlaczego? Co się dzieje?Teraz stała, z włosami w nieładzie – najwyraźniej równie zdezorientowana jak sam Przewodniczący.Ojciec MacPhail cofnął się o krok i przyłożył rękę do głowy.– Ktoś musiał przyjechać z tobą.Na pewno masz wspólnika – oświadczył chrapliwym głosem.– Gdzie on się ukrywa?– Nie mam żadnego wspólnika – odparła gniewnie pani Coulter.– Jeśli tutaj grasuje niewidzialny zabójca, mogę tylko zakładać, że to diabeł we własnej osobie.Śmiem twierdzić, że czuje się tutaj jak w domu.– Zabierz ją do piwnicy.Zakuj w łańcuchy – powiedział do wartownika ojciec MacPhail.– Wiem, do czego możemy wykorzystać tę kobietę; powinienem o tym pomyśleć, jak tylko się pojawiła.Pani Coulter potoczyła dookoła dzikim wzrokiem i na ułamek sekundy napotkała spojrzenie Lorda Roke siedzącego w ciemności.Natychmiast rozpoznał wyraz jej twarzy i zrozumiał dokładnie, czego od niego żąda.25.Saint-Jean-les-EauxKość z bransoletką z jasnych włosów w koło.John DonneRelikwiaWodospad w Saint-Jean-les-Eaux spadał pomiędzy skalnymi iglicami na wschodnim krańcu ostrogi Alp, a elektrownia uczepiła się zbocza góry powyżej [ Pobierz całość w formacie PDF ]