[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ja nie mam w sobie tyle siły.Jestem zadowolona i ze swojej rodziny, i ze swojego życia, ale ty.wyglądasz, jakbyś kochał cały świat.Rozumiesz, co chcę przez to powiedzieć? To tak, jakbyś właśnie przeżywał cudowną miłość i promieniował entuzjazmem.I nadzieją.Zazdroszczę ci.Wielki z ciebie szczęściarz.Tak niewielu moich znajomych jest do ciebie podobnych.Większość po prostu wegetuje i czeka, co przyniesie następny dzień.A ty wyglądasz tak, jakbyś nie mógł nacieszyć się życiem.* * *Podjechałem do najbliższej restauracji i posadziłem Clintona Deixa naprzeciw siebie przy stoliku.Nim zdążyłem otworzyć usta, by poddać go drobiazgowemu przesłuchaniu, zapalił papierosa, uśmiechnął się szeroko, jakby wszystko nareszcie się wyjaśniło.- O co tu właściwie chodziło?Pochylił się w moją stronę.- Słyszałeś chyba, co powiedziała na temat twojego wyglądu? Tak, jak mówiłem.Billa odnalazł cię w najlepszym dla ciebie okresie.Teraz masz swoje pięć minut.Mnie się to przytrafiło, kiedy byłem w szkole.Ten skurwiel dobrze wie, kiedy to na człowieka przychodzi.- Jeszcze raz, Clinton.Nie mógłbyś tego wszystkiego ująć prościej?Wyraźnie czułem, że ogarnęło go zniecierpliwienie.Jak mogłem nie zrozumieć, skoro to takie proste? Moje ciało było naładowane elektrycznością, od której ciarki przechodziły mi po skórze.To, co Clinton miał teraz powiedzieć, mogło zmienić całe moje życie.Włożył rękę do kieszeni i wyciągnął morską muszelkę wielkości monety.Przypomniałem sobie, jak Michael opowiadał, że Fanelli zawsze nosił po kieszeniach różne intrygujące przedmioty.- Poznajesz to? - Podał mi muszelkę.Wziąłem ją od niego, obróciłem w palcach i oddałem.- Nie.- Jeszcze nie.Pewnego dnia, już niedługo, włożysz rękę do kieszeni i znajdziesz tam taką muszelkę.Może już jutro, a w każdym razie niedługo.Pomyślisz sobie: "A skąd to się tu wzięło?" To tylko mała muszelka, więc włożysz ją z powrotem do kieszeni i zapomnisz o całej sprawie.Tak to się zaczyna.W dniu, w którym znajdziesz ją w kieszeni, wszystko się zacznie.- Co się zacznie? Co ta muszelka ma wspólnego z Michaelem i wizytą u Blair?Zamówił mrożoną herbatę i nim odpowiedział, pociągnął długi łyk, jakby był bardzo spragniony.Policzki wessały mu się, kiedy pił przez słomkę.Nie odrywał ode mnie wzroku.- Michael nazywa to "najważniejszym okresem w życiu".Kiedy byliśmy mali, nie używał żadnych określeń, no ale teraz jest "dorosły", więc znalazł sobie odpowiednią nazwę.Każdy ma taki okres, kiedy jest najbardziej sobą.Na przykład Hitler mógł go przeżywać, kiedy miał piętnaście lat.Nie wtedy, kiedy dorósł i został przywódcą Niemiec.Może to właśnie wtedy spojrzał na jakiegoś Żyda i pomyślał, że go nienawidzi.Że nienawidzi ich wszystkich.Z tego, co zrozumiałem, ów "najważniejszy okres w życiu" przychodzi wtedy, gdy jesteś bardziej sobą niż przedtem czy później.Tak jak chłopak, który zbiera w szkole najlepsze oceny, jest kapitanem drużyny i ma najładniejszą dziewczynę.Wszystko, co zdarzy się potem, to już tylko równia pochyła.Kończy szkołę jako nadzieja ludzkości, a potem okazuje się, że przez resztę życia sprzedaje reflektory samochodowe albo piłki do koszykówki.Przez rok albo miesiąc, zresztą wszystko jedno, taki facet.Michael mówił, że to tak, jakby patrzeć przez lornetkę, kiedy próbujesz wyostrzyć obraz.Raz w życiu zdarza ci się widzieć ostro i wyraźnie.Różnym ludziom przytrafia się to w różnym czasie, ale ta chwila zawsze przychodzi.Prędzej czy później każdy znajdzie w kieszeni taką muszelkę.Nawet gdyby mieszkał na Saharze.I nikt nie potrafi przewidzieć, jak długo ten okres potrwa.Michael twierdzi, że u jednych ciągnie się latami, a u innych trwa krótko, zaledwie kilka dni.Najbardziej niepokoiło mnie to, że wywód Clintona pasuje mi doskonale do tego, co sam pomyślałem pół godziny temu, kiedy byliśmy u Blair.Sama idea "najważniejszego okresu w życiu" nie była niczym nowym.Wszyscy wiemy, że jest taki czas, kiedy jaśniejemy blaskiem intensywniejszym niż zwykle.Lecz on nie to chciał mi powiedzieć.W każdym przykładzie, jaki dawał, podkreślał wyraźnie, że kiedy przychodzi na nas ten czas, nie jesteśmy jednak do końca.prawdziwi.Najczęściej ów "najważniejszy okres" pojawia się i mija, a my nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy.Dlatego tak wielu Jest ludzi zagubionych i nieszczęśliwych.Nie mają nawet pojęcia, kiedy w ich życiu tak naprawdę przychodzą chwile triumfu czy klęski.Nie żyją świadomie.A jednak, jak dzieci, dostajemy małe muszelki, które mówią nam: "To teraz".Korzystaj z życia, jeśli potrafisz.Zrób właściwy ruch, a życie od tej chwili gruntownie się zmieni.To, co Clinton mi powiedział, mogłem przyrównać tylko do owej chwili zaraz po orgazmie, kiedy stoimy jakby na zewnątrz swoich ciał, zdając sobie dokładnie sprawę z tego, kim jesteśmy i dlaczego znaleźliśmy się w tym właśnie miejscu.- I Michael potrafi rozpoznać takich ludzi?- Nie tylko to.Potrafi ich też "zamrozić".Niezgorsza przysługa, co? Zatrzyma cię w takim "najlepszym okresie w życiu" i tkwisz w nim tak przez jakiś tysiąc lat.- "Zamrozić"? W jaki sposób?- A co myślisz, że zamraża cię jak w jakiejś lodówce? Nie! Robi z tobą coś takiego, że po prostu się zatrzymujesz.Żyjesz niby normalnie, ale z twoim ciałem nic się nie dzieje.Nie rośniesz.Nie starzejesz się.Ja mam piętnaście lat, to znaczy wyglądam na piętnaście lat od chwili, kiedy załatwiłem Fanellego.Mogę jeszcze jedną herbatę? Zastrzeliłem tego gnoja, a potem uciekłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]