[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wskakujcie do samochodów i wynoście się stąd.Nie mamy prawa tu działać - powiedział przełożony Ventrisa.- Mieliśmy nakaz - odparł z goryczą Ventris.- Chcesz trafić za kratki za utrudnianie, Mike? - Mężczyzna spojrzał na Seana i Michelle.- Albo za ukrywanie przestępców i pomaganie im? Zabierajcie się.Możecie uważać, że to był tylko zły sen.To rozkaz.Ventris i Hayes spojrzeli bezradnie na Michelle i Seana.Sean kiwnął głową.- Idźcie, chłopaki, damy sobie radę.- Jego głos nie brzmiał zbyt pewnie.Kiedy kawalkada samochodów już odjechała, Michelle i Sean odwrócili się na odgłos zbliżających się kroków.Przed nimi stała Valerie Messaline w beżowym mundurze i z identyfikatorem CIA na szyi.- Witam w Camp Peary - powiedziała.- Domyślam się, że marzyliście o takiej wizycie.ROZDZIAŁ 88Cela miała sześć na sześć stóp, była zimna, wilgotna i pozbawiona okien.Seanowi zabrano ubranie i kazano stać w kącie na baczność.Po sześciu godzinach zmęczony przykucnął.Drzwi celi otworzyły się momentalnie i jakieś ręce postawiły go na nogi.Godzinę później, kiedy poczuł, jak puchną mu nogi, spróbował ponownie kucnąć.Powtórzyła się ta sama sytuacja.Po dwudziestu dwóch godzinach pozwolono mu się położyć na twardym łóżku.Minutę później został oblany zimną wodą.Następnie zmuszono go, by usiadł na skraju metalowego stołka przykręconego do podłogi.Jeśli poruszył się choćby o milimetr, drzwi otwierały się i sadzano go w poprzedniej pozycji.Po godzinie musiał usiąść tak blisko krawędzi, że ledwie dotykał stołka.Kolejne trzydzieści minut i kolejne milimetry do przodu.Za każdym razem, kiedy go przesuwali, na zimnym metalu stołka pozostawały kawałki skóry.Po pięciu godzinach zaczęły go łapać skurcze.Po dziesięciu zwymiotował.Po szesnastu pozwolono mu się położyć na łóżku pokrytym wymiocinami.Otrzymał kubek wody, jedzenia - nie.Kiedy zaczynał zasypiać, otwierały się drzwi, dostawał kilka lekkich razów drewnianą pałką i pouczano go, że nie wolno mu spać.Ta sytuacja powtarzała się kilkakrotnie.Po dwóch dniach takich tortur upadł na podłogę, a jego ciałem zaczęły wstrząsać drgawki.Po trzech dniach znalazł w sobie siły, żeby wykrzyczeć: - Jestem obywatelem Stanów Zjednoczonych! Nie macie prawa tego robić.Nie macie prawa.- Podbiegł do drzwi i zaczął je szarpać, ale odepchnęły go silne ręce.Upadł na beton, zdzierając skórę z kolan i dłoni.- Nie macie prawa tego robić - powtórzył.Próbował wstać, walczyć, ale był zbyt słaby.- Nie macie prawa tego robić.Nie macie prawa.- Mamy prawo.- Sean podniósł wzrok.Nad nim stała Valerie.- Wtargnąłeś na teren agencji wywiadu USA.Dokonałeś kradzieży.- Oszalałaś.- Zdradziłeś swoją ojczyznę.Mamy dowody, że pojawiłeś się tutaj pod pretekstem śledztwa w sprawie morderstwa, tymczasem twoim prawdziwym celem było szpiegowanie CIA.- To bzdury, dobrze o tym wiesz! Żądam adwokata, natychmiast!- W trakcie naszego dochodzenia ustaliliśmy, że ty i Michelle Maxwell jesteście osobami, które materialnie wspierały wrogów naszego kraju.Dlatego nie przysługuje ci prawo do reprezentacji prawnej ani sprawdzenia przez sąd legalności zatrzymania.To my zdecydujemy, kiedy przedstawić ci zarzuty i doprowadzić przed oblicze sądu.- Nie możecie mnie tu więzić tylko dlatego, że tak wam się podoba!- Prawo pozostawia nam swobodę decyzji.- Czego ode mnie chcecie? - krzyknął.- Wiedzieć, co widziałeś i co słyszałeś.Nawet, co sobie wyobrażałeś.Ale porozmawiamy o tym, jak jeszcze trochę zmiękniesz.Sprawiłeś nam tam na rzece sporo kłopotów.Musimy ci się odwdzięczyć.Odwróciła się, zamierzając wyjść.- Zabiliście Turinga.I Rivesta.Wysadziliście w powietrze kostnicę.Wszystko w imię służby ojczyźnie? Wiesz, ile paragrafów złamaliście?- Monk Turing zrobił to samo co ty.Wdarł się tutaj.Dlatego zginął.Mieliśmy prawo go zastrzelić.- Jasne.Gdyby to była prawda, nie upozorowalibyście samobójstwa.On też widział ludzi wychodzących z samolotu, prawda? Widział narkotyki.Dlatego Turing musiał umrzeć.Ale nie wiedzieliście, że był tu już wcześniej, a relację ze swojej wyprawy zapisał szyfrem.Alicia zdobyła szyfr i założę się, że już go złamała.Dlatego zniknęła też Viggie.Mam rację? No, Valerie, odpowiedz.- W twojej sytuacji nie możesz się domagać żadnych odpowiedzi.Mimo słabości Sean mówił coraz głośniej.- A Rivest? Miał mi sporo opowiedzieć o Babbage Town.Może odkrył, że CIA szpieguje w ośrodku.Może opowiedział o tym Alicii, z którą podobno miał romans.Nie wiedział tylko biedak, że ona gra w waszej drużynie.Bum, nie żyje.Potem wysadziliście w powietrze kostnicę, żeby pozbyć się dowodów.Jak mi idzie, Valerie? Mam rację?- Możesz sobie spekulować do woli.- FBI i DEA wiedzą, że nas tu trzymacie.Nie zdołacie tego ukryć.Valerie spojrzała na niego protekcjonalnie.- Wciąż nie rozumiesz, na czym to polega.W wielkim dziele ratowania milionów istnień ludzkich co znaczy kilka trupów.Co ja mówię! Jakie kilka trupów? Jesteś tylko wrzodem na dupie wielkiej historii.Nikt o tobie nie będzie pamiętał.Zawołała strażnika.- Dajcie mu wycisk - poleciła i zamknęła za sobą drzwi.ROZDZIAŁ 89Dwa dni później Sean King ledwie pamiętał, jak się nazywa.- Przestańcie - prosił.- Przestańcie.- Ale oni go nie słuchali
[ Pobierz całość w formacie PDF ]