[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.R S- Gdzie to jest? - zastanawiała się głośno, wkładając na nos okulary i przerzucając strony listu w poszukiwaniu interesujących ją fragmentów.- O mam.Olga Rybinska.Znała ją pani?Aleksandra odpowiedziała, że tak, mając nadzieję, że hrabinie to wystarczy.- No więc jest niezły skandal - oznajmiła hrabina, przebiegając wzrokiem tekst.-Rozwiodła się.Oczywiście rozprawa sądowa odbyła się za zamkniętymi drzwiami, ale i tak wiadomo, jaki jest powód rozwodu.Nie ma wieczorku tańcującego, kotyliona czy spotkania przy kartach, by o tym nie rozprawiano.Nieskonsumowane małżeństwo, proszę sobie wyobrazić.Biedactwo.Jakie to dla niej upokarzające być odrzuconą przez własnego męża.W dodatku wszyscy o tym wiedzą.Aleksandra przerwała jej ostro, dowodząc, że odrzucenie przez męża nie jest sprawą publiczną, a taką się staje z winy plotkarek, które uwielbiają rozprawiać o nieszczę-ściach bliźnich, skrywając złość pod pozorami sympatii.Gwałtowna reakcja Aleksandry sprawiła, że hrabina podniosła wzrok na swojego gościa, zastanawiając się przez chwilę nad przyczyną tak ostrych słów wypowiedzianych przez młodą pannę.Jednak jej rozko-jarzony umysł nie był w stanie podjąć śledztwa i natychmiast o nim zapomniał.- A jej ojciec - podjęła przerwany wątek - książę Andriejew, ten biedny człowiek, cierpiący męki z powodu nadmiaru pieniędzy, wreszcie się poddał.Włożył łachmany i wędruje po kraju z torbami pełnymi złota i rubli.Sypie je wieśniakom na głowy, napycha im kieszenie.Uważają go za świętego.Ma tysiąc wyznawców, a w każdym mieście zbiera następnych.Idzie za nim tłum wielbicieli, niosą ikony, kwiaty i śpiewają nabożne pie-śni.Towarzyszy mu ten afrykański majordomus, który nawrócił się na chrześcijaństwo i ubiera się jak mnich.Jakie to dziwne! Wszyscy się zastanawiają, co się stało temu stare-mu poganinowi.Jakiż on był w młodości przystojny! Wiele dam w Petersburgu próbo-wało go uwieść.Ta jego godność doprowadzała je do szaleństwa.A teraz chłopi, którzy nigdy nie widzieli Murzyna, traktują go jak jakąś magiczną istotę i uważają za kolejny dowód świętości księcia.Aleksandra słuchała tych petersburskich nowinek z rosnącym zdenerwowaniem, bo w każdej chwili spodziewała się wieści o małżeństwie lub zaręczynach Uljanowa.Najwyraźniej o niej zapomniał.Minęło tyle miesięcy, a ona nie otrzymała od niego żadnego R Slistu.Hrabina jednak zaczęła opowiadać o poronieniu księżnej Szerbatiewej, skandalicz-nym romansie ambasadora Austrii z piękną żoną dentysty, znaną z zamiłowania do wszystkiego, co chodziło w spodniach, a także o kłótni między dwiema frakcjami w rzą-dzie dotyczącej nowej propozycji podatku od okien.Z każdą nową wiadomością nerwy Aleksandry napięte były do ostateczności, lecz nazwisko Uljanowa nie padało.Dziwne.Należał przecież do tego świata, stale dostarczał mu tematów do plotek.Fakt, że kapitan nie wywołał żadnego skandalu, mógł oznaczać tylko jedno: że się ożenił i ustatkował.Chociaż Aleksandra przekonywała samą siebie, że musi o nim zapomnieć, ten krótki kontakt z jego światem zapierał dech, każda bowiem nowina natychmiast wywoływała przed oczami obraz Uljanowa i zbliżała do niego.Kiedy jakiś czas później poznała młodych ludzi, których hrabina widziała jako ewentualnych kandydatów na mężów, wspomnienie Uljanowa pozbawiało ich kolorów i zalet, jakby stali w oślepiającym blasku słońca.Sprawiali wrażenie mdłych, niczym niewyróżniających się postaci.Aleksandra zapomniała, że kiedyś to Uljanow był dla niej kimś równie obojętnym, równie irytującym, żałosnym i nieciekawym, jak teraz ci młodzi ludzie.Płomień miłości gorzał w niej intensywnym blaskiem.Lecz mimo że płonął z wielką siłą, podgrzewany nagłą i nieoczekiwaną obojętnością Uljanowa, nie mógł trwać wiecznie, jeśli się go nie podsycało.W końcu osłabł i zmienił się w irytujący żar w sercu, który sprawiał jej ból.Postanowiła więc całkowicie go zdusić, kierując zainteresowanie ku innym mężczyznom.Dlatego gdy hrabina, niezwykle podekscytowana, oznajmiła jej, że otrzymała wiadomość o wizycie, jaką ma złożyć w okolicy stary książę Duraszwili z osobistym sekretarzem, i że ów książę, chociaż stary, jest kawalerem, całkiem przystojnym, w dodatku jednym z najbogatszych ludzi w Rosji, osobą wpływową, doradcą i przyjacielem cesarza, żar w sercu zetlił na popiół.Właściwie czemu miałabym się wiązać z kimś takim jak Uljanow? - pomyślała.Kobieciarzem, hulaką, libertynem, należącym do niższej warstwy arystokracji, bez tytu-łu, ze skromnym majątkiem, skromnym intelektem i równie skromnymi perspektywami.Myśl o księciu Duraszwilim i jego milionach podniosła ją na duchu.Już widziała pałace, które mogłaby mieć, przyjęcia, które mogłaby urządzać, suknie prosto z pary-R Sskich domów mody, klejnoty, posiadłości i powozy.Przydałaby się też malowana i rzeź-biona trojka, serwis z niemieckiej porcelany z tysiącem nakryć, salaterkami, filiżankami, wazami na zupę - wszystko pozłacane, z motywami kwiatowymi.Przypomniała sobie o swoich dawnych projektach odzyskania majątku, pozycji i dumy.Stojąc w sypialni przed popękanym lustrem, niedoskonale odbijającym jej obraz, oceniała swoje możliwości, zastanawiając się, czy wciąż jest dość ładna, by zdobyć księ-cia.Włosy powoli odrastały, miała jednak wątpliwości, czy w pewnym sensie nadal nie jest w połowie mężczyzną.Tak długo i tak ciężko pracowała nad umiejętnością „bycia mężczyzną", że mogła zatracić coś ze sztuki bycia kobietą.Poza tym brakło jej strojów i pieniędzy na ich kupno.Będzie musiała zrobić wszystko, co możliwe, i polegać jedynie na swojej niczym nieupiększonej zgrabnej figurze.Oby to wystarczyło!Przyjazd wielkiego księcia obudził nadzieje wśród miejscowej szlachty z niewiel-kimi majątkami [ Pobierz całość w formacie PDF ]