[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Może się napijemy?- Nie, ja nie piję.Wie pan, wiek już nie ten i zdrowie.Ja piję mleko.- A skąd je pan wziął o drugiej w nocy? (co ja gadam?)- Przywieźliśmy ze sobą z Anglii.- Nie było problemów z celnikami? Przecież mogło się zepsuć.- Nie, co pan - w lodzie wieźliśmy.- To i lód wozicie ze sobą?- Tak, pewnie.- Ale to przecież drogo!- Wie pan, w kontrakcie to jeden z punktów, taki warunek: bierzemy ze sobą tę żywność, która jest nam potrzebna, a organizatorzy za to płacą.- I bierzecie ze sobą mleko?- Tak.88- Świetnie.Paranoja.Czego ja od niego chcę? Stoi sobie człowiek, pije ekologiczne mleko, przywiezione specjalnie z Anglii, a tu czepiają się go różne palanty.Tak, dowcip, dowcip o Żydach, a potem sugestia.- Wie pan, przepraszam, że pytam o takie rzeczy, po prostu to ciekawe, niech pan powie - reszta kwartetu, no, pana koledzy, oni co - też.tylko mleko?- Czemu pan pyta?- Przepraszam, oczywiście, nie chciałem pana obrazić, po prostu.- Nie, reszta bierze narkotyki, jeśli pana to interesuje.- Przepraszam, zupełnie nie o to.- Ale ja dawno rzuciłem.Pan co - nie wierzy?- Wierzę.- To naprawdę tylko mleko.- Ja panu wierzę, mister Balanescu.- Mam kwit z lotniska.- Nie potrzebuję kwitu, mister Balanescu.- W takim razie czego panu trzeba?- Niech pan powie, mister Balanescu.pan.jak by to powiedzieć.pan - wierzy w Boga?- Nie.- Dlaczego?- Dlatego że jestem ateistą.- Religia pana rozczarowała?- Nie, zawsze byłem ateistą.- I w dzieciństwie?89- I w dzieciństwie.- A pana rodzice?- Moi rodzice byli katolikami.- Jasne.Niech pan powie, jednak, jak pan sądzi - Bóg istnieje?- Nie istnieje - kategorycznie powiedział Balanescu i napił się z kartonu.Zdaje się, że się na mnie obraził.Może jednak jest Żydem i nie trzeba mu opowiadać żadnych dowcipów.Zresztą nie znam żadnych dowcipów.Trzeba zapytać go wprost, w innym wypadku wróci do pokoju, a ja tu zostanę ze swoim problemami.- Niech pan powie, a to mlek.- Posłuchaj, człowieku - zdenerwował się Balanescu -chętnie bym się z tobą podzielił tym mlekiem, naprawdę panu nie żałuję.- Nie żałuje pan?-.nie żałuję, ale proszę zrozumieć - mam już swoje lata, przeżyłem jak mogłem to nikczemne życie, coś tam widziałem, przyjrzałem się światu, no i nawet mówię po niemiecku, nie mam żadnych uprzedzeń, jeśli chodzi o ludzi, niech tam, nawet emigrantów, ale nie mogę panu oddać mojego mleka.Po prostu dlatego, że mam zapalenie dziąseł, gniją mi po prostu, o, pan patrzy -zadziera palcem górną wargę - pan patrzy, po prostu boję się, że pan złapie to świństwo.- Zapalenie dziąseł.- wyszeptałem z wrażenia.- Tak, zapalenie.Szczerze, nie żałuję panu.Chce pan, 90postawię panu piwo w barze?- Zapalenie dziąseł.- powtórzyłem w osłupieniu.- Ale to nie jest śmiertelna choroba, proszę się o mnie nie martwić - Balanescu poklepał mnie po ramieniu.- Boże, tu nie chodzi o pana! - byłem po prostu zdruzgotany.- Wszystko w porządku?- Tak, tak, dziękuję, mister Balanescu.Dobrej nocy.- Pamięta pan numer pokoju?- Tak, oczywiście.Zapalenie dziąseł.- Jaki pan ma?- 510.- A ja 511.- Jesteśmy sąsiadami.- Tak, spotkamy się rano na śniadaniu.- Tak, tak, dziękuję.- Do widzenia.Na nogach z waty dobiegam do windy, wjeżdżam do siebie do pokoju i wychodzę na balkon.Do diabła, po co on mi to powiedział.Traktowałem go jak Boga, a teraz co? Zgniłe dziąsła.Czułem, że robi mi się niedobrze.Co ja tu, do cholery, robię, dlaczego nie pojechałem wieczornym pociągiem? Spałbym sobie w przedziale, bez całej tej nędzy.Po co mi to - zapalenie dziąseł.Co to może być? Jak człowiek może tak zepsuć swój wizerunek.Zresztą, sam jestem sobie winien - sugestia, sugestia, co dobrego może zasugerować koleś, który ma zapalenie dziąseł? Co będzie, jak mi się przyśni z tymi swoimi 91dziąsłami? Toż można umrzeć ze współczucia.Wróciłem do pokoju.Z korytarza słychać było kroki i drzwi do sąsiedniego pokoju otworzyły się.Pewnie Mister Zgniłe Dziąsła wrócił do domu.Jakoś tam łazi, coś tam robi, przestawia jakieś rzeczy, potem wchodzi do łazienki, czemu tu taka akustyka? puszcza wodę i zaczyna się myć.Woda dźwięcznie uderza o jego szerokie plecy i spływa do plastikowego brodzika.Znaczy, wanny nie ma.Ja tego nie przeżyję.czekać do rana, wyszukując w TV stare hollywoodzkie westerny, albo zejść do baru i poprosić o mleko, albo spróbować zasnąć, nie wiem nawet, co lepsze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]