[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozumie wagę tej pracy, oczywiście, ale zawsze się cieszy, kiedy nie musi tego wy konywać sam, bo ogarniają go wówczas złość i zniecierpliwienie.Co innego było na ulicy.Wtedy nie mieli wyboru.Musieli być cierpliwi, jeśli chcieli dopaść bandytów.Ta praca wiązała się też z zupełnie innym poziomem napięcia.Z analizowaniem interakcji między ludźmi, z uczeniem się kodów, z obserwowaniem, kto co komu i kiedy przynosi, kto z kim rozmawia.W ten sposób rysowały się schematy dające podstawy do dalszych działań, do wykluczania jednych i angażowania większych sił na innych.Ale ślady w mieszkaniu, włókienka na zwłokach to dla niego zbyt delikatne, zbyt kobiece.W przeszukaniu mieszkania Pettera Holtego wziął jednak udział, bo Holte należał do niego.To jego informacja doprowadziła do zatrzymania niemal w rekordowym czasie.A to, co znaleźli w domu Holtego, w wystarczającym stopniu pozwoliło na powiązanie go z zabójstwem Roberta van Derksena.To sprawia, że Brogeland z poczuciem zadowolenia wchodzi do swojego pokoju i ciężko siada na krześle.Wyjmuje komórkę i stwierdza, że ma mnóstwo nieodebranych telefonów i SMS -ów z numerów znajomych i obcych.Nie musi wcale zaglądać do internetu, by się dowiedzieć, że Henning Juul wypuścił wiadomość o Robercie van Derksenie.Przez krótką chwilę czuje smak nielojalności w ustach.Nøkleby i Gjerstad chcą sami kontrolować przepływ informacji, a Brogeland w zasadzie nie ma nic przeciwko temu.Cieszy się, że ktoś inny się tym zajmuje.Z Henningiem jednak jest inaczej.Mimo że potrafi czasami zachowywać się jak irytujący giez, to jednak ma nosa.A czy w końcu nie chodzi o to, żeby mieć wyniki? Takie jak teraz.Brogeland przegląda listę nieodebranych połączeń.Zauważa, że Juul prosił go o telefon.Zerka na zegarek, wkrótce znów będzie przesłuchiwał Pettera Holtego, a potrzebuje trochę czasu, żeby się do tego przygotować.Stwierdza jednak, że jeden szybki telefon zdąży załatwić, i wciska „zadzwoń”.Henning odbiera prawie od razu.Brogeland opowiada mu o zatrzymaniu Pettera Holtego i zarzutach, które wkrótce zostaną mu postawione.Oczywiście zastrzega, że nic z tego, co mówi, nie może trafić na stronę.– Jesteście pewni, że to on? – pyta Juul.– Znaleźliśmy u niego w domu broń, z której prawdopodobnie strzelano wczoraj.– Aż tak? I co on na to?– Jeszcze mu o tym nie powiedzieliśmy.Ale trudno mu będzie się wyłgać i z pozostałych dowodów.– Co to za dowody?Brogeland przez kilka sekund się waha, ale w końcu opowiada o ziemi w przedpokoju i odcisku buta o numerze czterdziestym, takim, jaki nosi Holte.Brogeland nie słyszy jednak żadnej reakcji.– O co chodzi? – pyta policjant.– O nic.Tyle że to mi się wydaje dziwne – odpowiada Juul.– Jak to?– Nie bardzo rozumiem, dlaczego Holte miałby wszystko tak wam ułatwiać.Poza tym mam wrażenie, że zabójstwo van Derksena ma związek ze śmiercią Jockego Broleniusa.Chociaż nie potrafię wyjaśnić dlaczego.– Nic na to nie wskazuje, Henningu.Musimy mieć konkretny dowód.Na przykład narzędzie zbrodni.Musimy też móc włożyć tę siekierę w czyjeś ręce.Wszystko jedno, czy będą to ręce Holtego, czy kogoś innego.Brogeland słyszy westchnienie, ale Henning niczego więcej nie tłumaczy.– No i przecież możliwe, że Pulli naprawdę zabił Jockego.Tej ewentualności nie możesz wykluczyć.– No tak – mówi zgaszony Henning.– Nie mogę.Po prostu coś mi się w tym wszystkim nie zgadza.Henning ma wrażenie, że nagle wszystko dzieje się naraz.Nawet pogoda się zmienia.Na niebie nie wiadomo skąd pojawiła się wielka ciemna chmura.Czy Petter Holte naprawdę mógł stać za zabójstwem Jockego? Nie potrafi sobie wyobrazić, by facet, któremu od czasów wczesnej młodości prawie nic się nie udaje, miał nieoczekiwanie wykazać się takim wyrachowaniem przy likwidacji Szweda, a potem tak kompletnie się wygłupić w związku z zabójstwem jednego z dawnych kumpli.Dlatego w ciągu popołudnia Henning kilkakrotnie dzwoni do Geira Grønningena.W końcu udaje mu się z nim skontaktować i Grønningen wprawdzie niechętnie, ale zgadza się na chwilę rozmowy pod sklepem spożywczym na Grønland Torg.Kiedy Henning tam dociera, zaczyna padać.Grønningen schował się pod parasolem, ale Henning nic sobie nie robi z deszczu.Postanawia mówić wprost.– Policja aresztowała Pettera.Grønningen reaguje niedowierzaniem.– Cholerny idiota! – Wzdycha, mocno ściskając rączkę parasola.– Nie pojmuję, jak można być takim durniem! – Kręci głową, wygląda tak, jakby miał ochotę kogoś uderzyć.Henning mimowolnie cofa się o krok.– A co ci powiedział po wczorajszej kłótni z Robertem?Grønningen patrzy na Henninga z góry.Potem lekko się rozgląda, jakby sprawdzał, czy ktoś ich nie obserwuje albo nie podsłuchuje.– Widziałem, że w trakcie składania trumny do grobu coś do ciebie szeptał.– Henning usiłuje go naprowadzić.– A potem zacisnął dłoń w pięść.– Rzeczywiście.Ale nie chodziło o Roberta.– A o co?– On wtedy powiedział tylko, żeby nikt nie ośmielił się przewracać nagrobka Torego.Grønningen naśladuje Holtego.Zaciska dłoń w pięść.Henning przypomina sobie, że pisał artykuł o zbezczeszczeniu grobu Vidara Fjella, chociaż później nie czytał go już dokładnie.– Ale podczas tej konsolacji znów był wściekły – ciągnie Grønningen.– Odgrażał się, że dopadnie Roberta.Ale trzeba znać Pettera.Ma gorącą głowę i robi różne rzeczy bez zastanowienia.Tyle że miał dość okazji, by dopaść Roberta, a nigdy nic mu nie zrobił.– Dlaczego?– Prawdopodobnie wiedział, że źle by na tym wyszedł.Robert może nie był taki silny jak Petter, ale miał o wiele lepszą technikę.Nie ma wątpliwości, który by wygrał w walce wręcz.– Może właśnie dlatego Petter go po prostu zastrzelił?– No tak, ale to przecież mógł zrobić w każdej chwili.Dlaczego akurat wczoraj, kiedy cały cmentarz widział, jak się z nim kłócił? Jakby się napraszał, żeby go od razu zwinęli!Henning przyznaje mu rację.– Petter umiał zadać cios Pulliego? – pyta, wymachując łokciem w powietrzu.Grønningen się namyśla.– Wydaje mi się, że trochę to trenował, ale Petter nigdy nie był żadnym technicznym talentem.Wszystko polegało na sile mięśni.No właśnie, mówi sobie w duchu Henning.A skoro Petter nie miał odwagi zadzierać z Robertem van Derksenem, to z pewnością nie próbowałby się rzucać na kogoś takiego jak Jocke Brolenius.Coś tu się nie zgadza.Jego myśli znów wracają do Torego Pulliego.– Trenowałeś z Torem tego wieczoru, kiedy zginął Jocke?– Tak, zawsze trenowaliśmy razem.Henning uważnie mu się przygląda.– Mieliście oddzielne szafki?– Tak.– I oczywiście zamykaliście je na czas treningu.– Cholera, no pewnie, przecież nie jesteśmy szaleńcami.– A co robiliście z kluczykami?– Różnie.Nam, trenującym w klubie już od jakiegoś czasu, pozwalano je zostawiać w recepcji albo w biurze u Kenta Harry’ego.Co robił Tore, zależało pewnie od tego, kto był w pracy.Tore bardziej ufał ludziom niż zamkom.A dlaczego pytasz?Henning nie zwraca uwagi na to pytanie, zastanawia się dalej.– A jak było w czasie treningu? Skąd wiedzieliście, która godzina?– Patrzyliśmy po prostu na zegar na ścianie.– Na zegar w recepcji?Grønningen kiwa głową.– Żaden z nas nie ma już zwykłego zegarka.Po prostu sprawdzamy godzinę w komórce.Pulli na pewno też tak postąpił, kiedy skończył trening, myśli Henning przejęty.Sięgnął po komórkę, żeby sprawdzić, czy dostał jakiegoś SMS -a albo czy ktoś nie dzwonił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]