[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ujęła goZamiast ognia, który zwykle płonął w wielkimpod brodę i uniosła mu głowę.- Będziesz nazywał mniekominku przez całą jesień i zimę, ujrzał stos popiołu.Inkwizytorką.Nie waŜ się zwracać do mnie inaczej.- SkóręLampy były zgaszone.Jedyne światło wpadało przezwokół jej oczu przecinał labirynt drobnych zmarszczek, odwąskie, Ŝaluzjowe okna i świetlik na wieŜy.kącików ust do podbródka biegły dwie wąskie bruzdy.-Jace, chcąc nie chcąc, pomyślał o Hodge'u.GdybyRozumiesz?nauczyciel tutaj był, ogień by się palił, lampy gazowePrzez całe Ŝycie Inkwizytorką była dla niegorzucałyby plamy złotego światła na parkiet.Hodgeodległą, na pół mityczną postacią.Jej toŜsamość i duŜąsiedziałby w fotelu przy kominku, z Hugonem na ramieniu iczęść obowiązków otaczała tajemnica.Jace zawszeksiąŜką w ręce.wyobraŜał ją sobie jako jedną z Cichych Braci, z ichAle w starym fotelu Hodge'a siedział ktoś inny.sekretami, niezaleŜnością i mocą.Nie przypuszczał, ŜeChudy i siwy.Ten ktoś wstał płynnym ruchem, rozwijajączobaczy kogoś tak bezpośredniego i.wrogiego.Jej oczysię jak kobra, i od wrócił do niego z zimnym uśmiechem.jakby go przeszywały, obnaŜały do kości, krusząc zbrojęTo była kobieta, ubrana w długą, staromodną,jego pewności siebie i rozbawienia.ciemnoszarą szatę, sięgającą do czubków butów.Pod nią-Mam na imię Jace, a nie chłopiec - powiedział.-Jacenieznajoma miała dopasowany szaroniebieski kostium zWayland.mandaryńskim kołnierzem, którego sztywne końce wpijały-Nie masz prawa do nazwiska Wayland.Jesteśsię jej w szyję.Spłowiałe blond włosy były gładkoJonathanem Morgensternem.Twierdząc, Ŝe nazywasz sięzaczesane do tyłu i upięte grzebieniami; miała szare oczy,Wayland, kłamiesz, tak jak twój ojciec.jak kawałki krzemienia.-Prawdę mówiąc, wolę myśleć, Ŝe jestem kłamcąjedynym w swoim rodzaju — odparował Jace.-Rozumiem.- Nikły uśmieszek wykrzywił blade usta—Kukułki to pasoŜyty—mówiła dalej.— Składają jajakobiety.Nie był miły.- Nie znosisz autorytetów, tak jakw gniazdach innych ptaków.Kiedy jajo pęka, świeŜotwój ojciec.I jak anioł, którego nazwisko obaj nosicie.-wykluty pisklak wypycha rywali z gniazda.Biedni rodziceŚcisnęła mu brodę z taką gwałtownością, Ŝe paznokciezaharowują się na śmierć, Ŝeby wykarmić ogromnewbiły się w skórę.-Lucyfer został nagrodzony za swój bunt,kukułcze pisklę, które zabiłokiedy Bóg wtrącił go do otchłani piekielnej.- Jej oddech byłich dzieci i zajęło ich miejsce.kwaśny jak ocet.—Ogromne? CzyŜby pani sugerowała, Ŝe jestem-Jeśli sprzeciwisz się mojej władzy, obiecuję, Ŝegruby?pozazdrościsz mu losu.—To była analogia.Puściła go i odsunęła się o krok.Jace poczuł ciepłąstruŜkę na podbródku, gdzie zadrapała go paznokciami.Ręce trzęsły mu gniewu, ale nie uniósł ich, Ŝeby wytrzeć-Nie jestem gruby.krew.-A ja nie chcę twojej litości, Imogen - odezwała się-Imogen.- zaczęła Maryse, ale zaraz się poprawiła:Marysc.- Nie wierzę, Ŝe Clave ukarze mnie albo mojego-Inkwizytorko Herondale, Jace zgodził się na próbę Miecza.męŜa za to, Ŝe postanowiliśmy wychować syna zmarłegoMoŜesz się przekonać, czy mówi prawdę.przyjaciela.Zresztą uprzedziliśmy was o naszych—O swoim ojcu? Tak, wiem, Ŝe mogę.- Sztywnyzamiarach.kołnierz wpił się mocniej w szyję Herondale, kiedy się-A ja nigdy nie skrzywdziłem Ŝadnego zodwróciła, Ŝeby spojrzeć na panią Lightwood.—Wiesz, ŜeLightwoodów — oświadczył Jace.- Pracowałem cięŜko iClave nie jest zadowolony z ciebie i Roberta jakopilnie trenowałem.MoŜecie mówić o moim ojcu, costraŜników Instytutu.Macie szczęście, ze wasza kartotekachcecie, ale to on zrobił ze mnie Nocnego Łowcę.przez lata była w miarę czysta.Do niedawna tylko paręZasłuŜyłem na swoje miejsce tutaj.demonicznych incydentów, a przez kilka ostatnich dni-Nie broń przede mną ojca- ostrzegła Inkwizytorka.-panuje spokój.śadnych meldunków, nawet z Idrisu, takZnałam go.On był.jest najnikczemniejszym zewięc Clave jest wyrozumiałe.Czasami zastanawialiśmy się,wszystkich ludzi na świecie.czy rzeczywiście wyrzekliście się lojalności wobec-Najnikczemniejszym? Kto mówi „nikczemny"?Valentine'a.On zastawił na was pułapkę, a wy w niąCo to w ogóle znaczy?wpadliście.MoŜna by przypuszczać, Ŝe znacie go lepiej.Bezbarwne rzęsy Inkwizytorki musnęły policzki,-Nie było Ŝadnej pułapki - wtrącił się Jace.- Ojcieckiedy zmruŜyła oczy.Przez chwilę patrzyła na niegowiedział, Ŝe Lightwoodowie mnie wychowają, jeśli będątaksujące.myśleli, ze jestem synem Michaela Waylanda.To wszystko.-Jesteś arogancki - stwierdziła w końcu.— IInkwizytorka popatrzyła na niego jak na, nie przymierzają,nietolerancyjny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]