[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nucił przy tym jakieś wesołe melodie.Dzięki pomocy wielebnego Mathersa praca szła mu teraz znacznie lepiej niż przed wyjazdem.Biedny Mathers.Beecham zamyślił się na moment.Postanowił, że napisze do lorda Hobbsa, by dowiedzieć się, czy Ezra Cave poczynił w tej sprawie jakieś postępy.Z zamyślenia wyrwało go głośne chrząknięcie Flocka, który już od jakiegoś czasu stał w drzwiach gabinetu.- Tak?- Milordzie, lord Crowley chciałby się z panem widzieć.- Ten diabeł, powiadasz? Ciekawe, czego on może chcieć?Dobrze, Flock, zaraz zejdę.Jason Fleming, baron Crowley, stał w salonie przy kominku, wpatrzony w puste palenisko.Odwrócił się powoli, kiedy do pokoju wszedł lord Beecham.- Zastanawiasz się pewnie, dlaczego tu jestem - powiedział bez zbędnych wstępów.- Rzeczywiście.Lord Crowley wzruszył ramionami.- Wszyscy uważają, że to ja zabiłem wielebnego Mathersa.Nie zrobiłem tego.- Po co tu przyjechałeś?- Chciałem przekonać się, czy wiesz już coś więcej.Zamordowano go ze względu na pergamin, prawda?- Nie mam pojęcia.- Daj spokój, Heatherington, wiesz dobrze, o czym mówię.Wszędzie chodzą za mną jacyś ludzie, jeden z nich pewnie nawet w tej chwili stoi pod oknem i podsłuchuje naszą rozmowę.Lord Hobbs nie daje mi spokoju; wciąż mnie nachodzi, zadaje ciągle te same pytania.Rozmawia ze wszystkimi moimi znajomymi.On też jest przekonany, że to ja zabiłem wielebnego Mathersa.Ale ja tego nie zrobiłem.- Uważasz więc, że to wielebny Titus Older wbił mu sztylet w plecy?- Niestety, nie.Ten stary głupiec nie miałby odwagi.- Prócz was dwóch nie widzę innych podejrzanych.- Ja też, i to mnie właśnie przeraża.Mówię ci, lord Hobbs chce zaprowadzić mnie na szubienicę, i to jak najszybciej.Rozmawiał już ze wszystkimi.Nikt mnie już nie zaprasza, nikt mnie nie przyjmuje.Pewna aktoreczka rozpoznała mnie wczoraj wieczorem i nie chciała wpuścić mnie do łóżka, wyobrażasz to sobie?Lord Beecham bez trudu mógł to sobie wyobrazić, nie powiedział jednak nic i wzruszył ramionami.Nie miał pojęcia, co o tym sądzić.Crowley przyszedł do niego po pomoc? Może chciał ukraść pergamin, a rozmowa była tylko pretekstem? Ale czy nie ukradł już kopii pergaminu? Nie potrzebował oryginału.Lord Beecham strzepnął z rękawa jakiś niewidzialny pyłek.- Wcale nie jestem przekonany, że ty tego nie zrobiłeś.Masz fatalną reputację.Jesteś bezwzględny.Zadajesz się z szumowinami.Jesteś hazardzistą i do tego kiepskim, zawsze przegrywasz, ZAWSZE potrzebujesz pieniędzy.Pewnie już kiedyś zabiłeś, więc czemu nie miałbyś jeszcze raz? Nie widziałem, żebyś zadręczał się kiedykolwiek wyrzutami sumienia.Wręcz przeciwnie, podejrzewam, że zrobiłbyś wszystko, byle tylko napełnić sobie kieszenie.- Do diabła, nie przeczę, jestem człowiekiem, który nie przepuszcza okazji, kiedy pieniądze same pchają mu się w ręce.Ale to nie ja zabiłem Mathersa.Może to ty wbiłeś mu nóż w plecy?- Cóż, to możliwe - powiedziała Helen od drzwi.- Tylko po co lord Beecham miałby kogokolwiek zabijać, lordzie Crowley? On ma już ten pergamin.To nie miałoby sensu.- Ach, panna Mayberry, miło mi panią widzieć.- Crowley złożył jej wytworny ukłon.- Wygląda pani doskonale.Powie działbym nawet, lepiej niż doskonale.- Dziękuję - odparła Helen krótko.- Lordzie Beecham, Flock powiedział mi, że na zewnątrz czeka bardzo miły człowiek, niejaki Ezra Cave.Zdaje się, że to nasz policjant i że pilnuje lorda Crowley a.- Popełniłem błąd, przyjeżdżając tutaj - oświadczył lordCrowley, ruszając do drzwi.- Nie uwierzycie mi, choćbym zaklinał się przed wami na wszystkie świętości.- Podaj nam jeden dobry powód, dla którego mielibyśmy ci uwierzyć - zawołał za nim lord Beecham.- Chociaż jeden.Crowley przez chwilę wodził wzrokiem od Helen do Beechama, wreszcie wyrzucił z siebie:- A może wielebny Mathers nie został zamordowany z powodu pergaminu?- Hm, to dość oryginalne spojrzenie na tę sprawę - mruknął lord Beecham.I - Słyszałem, że jego brat, Stary Clothhead, jak nazywał go Mathers, wciąż się z nim kłócił.Może chciał ten pergamin, może i nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]