[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mama zamierzała zbudować tu długi, płytki basen z liliami wodnymi.- Julia wskazuje na rysunek, potem przenosi wzrok na odległe cedry, płaczące wierzby i derenie.- Nie byłoby go widać z domu.Właściwie można by go było zobaczyć dopiero z bardzo bliska.Za nim ciągną się dwa rzędy doryckich kolumn, po trzy w każdym rzędzie, kilka posągów bohaterów pośród świerków i heliotropów.Tam na lewo ogród różany za drewnianą kratką, a na wprost irysy, wysokie ostróżki, niebiesko-białe dzwonki wzduż ścieżki do herbaciarenki.Taki trochę nierealny obraz, nie powiązany żadnym elementem z rzeczywistością, jakby chciała stworzyć coś, co będzie miało pozory daru niebios a nie produktu ludzkiego umysłu.Spoglądam uważnie na kobietę, którą kocham.- Dlaczego ten ogród nigdy nie powstał? - pytam.- Nie mam pojęcia.Może pomysł był zbyt ekstrawagancki jak na gust ojca? Coś cię gnębi, widzę to.Grozi ci aresztowanie?Jej uwaga wywołuje dreszcz niepokoju.Dlaczego Julia o tym pomyślała?- Nie.przynajmniej na razie.- To dobrze.- Ale muszę z tobą porozmawiać.- Trafiłeś na odpowiedni moment.O czym chcesz rozmawiać, Johnie?- O wszystkim.O Rupercie.- O Rupercie? Dlaczego o nim? Przychodzi na kolację i zostanie na noc.Sam możesz z nim porozmawiać, jeżeli chcesz.Jak każdego innego dnia.- Przyjdzie wieczorem?- Tak.Ma coś do załatwienia w okolicy i przy okazji wpadnie na kolację.- Chce się spotkać z Matthew Paxtonem?Julia przygląda mi się uważnie, wzbiera w niej gniew.- Z Mattthew? Dlaczego, na Boga, miałby się z nim spotykać?- Myślę, że czas, by dzieci wróciły do domu na podwieczorek - mówię.-Musimy usiąść gdzieś i spokojnie pogadać.Musisz mi pozwolić, żebym ci wyjaśnił pewne sprawy, powiedział, czego się dowiedziałem.Będzie ci w to trudno uwierzyć, jeszcze trudniej niż mnie, ale to cię powinno przekonać, że musimy zaplanować nasz następny krok tak starannie, jak tylko potrafimy.- Jestem gotowa cię wysłuchać, Johnie - mówi Julia.- Nie wiem natomiast, do jakich dojdę wniosków.Opowiedzenie tej historii, skrupulatne oddzielenie faktów od czystych spekulacji, zajmuje mi bite pół godziny.Julia słucha nie zdradzając żadnych emocji, nie reagując, wpatruje się w mahoniową szafkę na linii jej wzroku, na drugim końcu biblioteki.Mówię jej, że Rupert rozpoczął grę mając na uwadze jeden cel, potem jednak rozwijał swój pierwotny plan w miarę jak zmieniały się okoliczności.Mówię o podejrzeniach Philipa, o wyznaniu Hugh, o przypadkowym odkryciu, jakiego dokonał Chas.Ale moja opowieść, podobnie jak to było w przypadku relacji z podróży do Zurychu, Vaduz i Antalyi, nie budzi w niej żadnego oddźwięku.Spogląda na mnie krytycznie, nie dając chyba wiary moim słowom.- Nikt nie miał tyle do zyskania - mówię z naciskiem.- Nikt inny nie wiedział tyle, by wywrócić nasze życie do góry nogami.Kiedy wypowiadam ostatnie słowo, Julia wstaje.- Skończyłeś? - pyta wchodząc w prostokąt światła, jaki kładzie się na podłodze.- Skończyłem.- Kłopot w tym - mówi Julia - że ta historia absolutnie nie pasuje do charakteru Ruperta.Znam go od urodzenia.Nie mogę uwierzyć, że spiskowałby przeciwko mnie.przeciwko tobie.On ciebie lubi, jesteś jego partnerem.A już na pewno nie uwierzę, że zabił mojego brata.- Weź na początek fakt o mniejszym znaczeniu.Kasetę Hugh Basildona.Dlaczego Rupert zapłacił mu za zrobienie fotomontażu?- Żeby wydostać film z rąk Hugh? Nie wiem.Hugh to łajdak.Tatuś zwykł mawiać, że ktoś, kto prosi o pokazanie obrazów lub mebli, jak to Hugh miał w zwyczaju, jest albo złodziejem, albo ćpunem.Hugh okazał się jednym i drugim.Niech sobie ćpa, to nie moja sprawa, ale ukradł mojąprywatność.Nie Rupert, lecz Hugh.Więc dlaczego wierzyć jego słowom?- On nie ma powodu kłamać, Julio.Wręcz przeciwnie.- Rupert mnie uratował, zabrał mnie z tej strasznej prywatki u Hugh.Musisz o tym pamiętać.To nie może być wina Ruperta.Zdrowy rozsądek temu przeczy.Gdyby chciał mnie skrzywdzić, zostawiłby mnie na tej imprezie.Albo zawiadomił policję po śmierci Davida.- Byłaś młodsza.- Staram się, by mój ton był chłodny, bez emocji.- Wtedy uważał cię za sprzymierzeńca.Nie stanowiłaś dla niego zagrożenia - jeszcze nie.Nie byłaś nawet dziedziczką, tylko naukowcem, żyjącym w zupełnie innym świecie.Julia spogląda na mnie w milczeniu, nie przekonana.- Dobrze, uważasz więc, że zauważyłabyś, gdyby był wobec ciebie nieszczery, tak? -Tak.- Nawet gdyby starał się to ukryć?- Nie rozumiem, dlaczego koncentrujesz się na ludzkich słabościach - mówi Julia.- Zazwyczaj dobrze o nich świadczą.- Więc przyznajesz.- Byłoby to zupełnie naturalne.Rupert miał pecha w życiu.Jest synem młodszego syna.I co z tego? Dziwiłabym się, gdyby nie odczuwał niesprawiedliwości losu.- Być może.- A co z twoim klientem, Ryanem? On też mógł na tym skorzystać.Czy nie miał większych powodów, żeby ciebie obciążyć?Dwa bliźniacze sfinksy zdają się spoglądać na mnie szyderczo z podstawy zegara na kominku.Julia mi nie wierzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]