[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Spunky – poprawiła go odruchowo.- Dawno nie słyszałam tego przezwiska.David dpowiedział?Julius rozejrzał się, czy ktoś nie podsłuchuje, i odparł szeptem:- Jak tylko rozgryzł to zakłócenie, za wszelką cenę chciał się do ciebie dostać.Myślę, że on nadal de kocha.- Nasz problem nie polegał na braku miłośd – westchnęła.- „Ali you need is love” - zanudł.- John Lennon to był niegłupi facet.Zginął od strzału w plecy.Szkoda.Connie przytaknęła, ukrywając uśmiech.CZTERY GODZINY PO ZASYPANIU, Jasmine miała nadzieję, że wreszde znalazła wyjśde.Uniosła kratkę śdekową izeszła do systemu kanalizacyjnego.Na szczęśde pod tunelem biegły rury odprowadzające nadmiar wody z miasta wprzypadku ulewy, toteż nie śmierdziało specjalnie.Betonowy kanał o płaskim dnie miałwysokość trzy i pół metra inaturalnie nie był oświetlony, bo i po co.Grobową dszę przerywały jedynie odgłosydurkającej wody.W powietrzuunosił się lekki zapach benzyny.Początkowo Jasmine próbowała przekonać Boomera, byszedł przodem, ale okazałsię zbyt wielkim tchórzem, więc jej przypadł zaszczyt znajdowania drogi.Śdany były mokre i pełne oślizłychniespodzianek.Przeszli jakieś dwieśde, trzysta metrów, gdy usłyszała coś, co dziwnie przypominało odgłos kroków.Z sercem w gardle zatrzymała się i wtedy przyszło jej do głowy, że tunele mogą stanowić doskonałe arterie komunikacyjne dla najeźdźców.- Posłuchaj! - szepnęła przyklękając i dłonią zasłoniła Dylanowi usta.Dopiero dochodzący z plecaka syna zapach siarki uświadomił Jasmine, że oprócz sztucznych ogni są tam takżezapałki.Starając su zachować dszę, rozpięła plecak i wyjęła pudełko.Gdy jaskrawy blask rozjaśnił wnętrze, okazałosię, że kanał jest pusty; natomiast lekkie pochylenie płomienia świadczyło o ruchu powietrza, a to oznaczało, ż(gdzieś niedaleko musi być wyjśde.Zapałka zgasła, a Jasmine podążyła w kierunku domniemanego ot woru prowadzącego nazewnątrz.Poruszałasię najdszej jak potrafiła nasłuchując przy okazji odgłosu kroków.A żeby sobie to ułatwić, wzięli syna na ręce.Dopiero wówczas poczuła, jak bardzo jest przestraszony Trzymał jednak fason – większość sześdolatków na jegomiejscu ju;dawno by ryczała.- Nie sądziłam, że jesteś taki dzielny – pochwaliła synka, tym samym dodając mu otuchy.Kilkakrotnie przystawała, wytężając słuch, gdyż wydawało się jej, ż słyszy jeszcze jakieś kroki oprócz własnych.Za każdym razem zapalał96zapałkę, ale niczego podejrzanego nie dostrzegła.W końcu wyczuła na policzku powiew powietrza, a w świetlekolejnej zapałki znalazła jego źródło – niewielką dziurę w ścianie, wysoko ponad podłogą.Ostrożnie postawiłaDylana i wsunęła rękę w otwór, podświadomie spodziewając się, że złapie ją coś z innej galaktyki.Nagle odniosławrażenie, że widzi w ciemności ruch.Na szczęście były to jedynie zarysy jej własnej dłoni, którą badała przestrzeńna zewnątrz.Z otworu sączyła się słaba poświata.- Słuchaj, synku, podsadzę cię, a ty mi powiesz, czy coś widzisz, OK? Dylan skinął głową, toteż zrobiła, jakzapowiedziała.- Mamo, światło! - krzyknął, ledwie znalazł się na wysokości otworu.- Jest dzień! PARĘMINUT PÓŹNIEJ cała trójka maszerowała ku otwartemu wylotowi węższego kanału, doktórego prowadził otwór.Tym razem Boomer, czując świeże powietrze i widząc słoneczny blask, zebrał się na odwagę i prowadził.Zaraz przy wyjściu natknęli się na porwane kable i zgnieciony, dymiący wrak samochodu.A potem roztoczył sięprzed nimi widok świata po Apokalipsie.W promieniu dwudziestu pięciu kilometrów od epicentrum okolica przypominała Nagasaki po wybuchu bomby -większość budynków (zwłaszcza tych przy ulicach biegnących ze wschodu na zachód, gdzie burza ogniowaposuwała się szybciej) kończyła się na wysokości kolan.Gdzieniegdzie stały wyższefragmenty, cały zaś teren miałobrzydliwie jednolitą, szarą barwę popiołu.Niebo natomiast było białe, pełne kurzu, pyłu i popiołu.Nigdzie aniśladu żyda.Przez moment Jasmine sądziła, że są ostatnimi żywymi ludźmi na planecie.- Mamo, co się stało? - spytał Dylan dziwnie cicho, kurczowo łapiąc ją za rękę.Wzięła go w ramiona i równie dcho odpowiedziała:- Nie wiem, synku.W górze rozległ się ryk silników odrzutowych – przelatywała duża grupa myśliwców,kierując się ku latającemutalerzowi, widocznemu nad tym, co dawniej było Los Angeles.- Czy tam led Steve? - zainteresował się Dylan.- Może? Przynajmniej mam taką nadzieję.Na wszelki wypadek pomachaj.MYŚLIWCE LECIAŁY WZDŁUŻ brzegu Orange County na wyso-kości trzech tysięcymetrów.Wyrzutnie rakiet naSeal Beach wyglądały na sprawne.Jednak znajdujący się w głębi lądu obszar, przez który przetoczył się ognistywalec, był kompletnie zniszczony.Dalej płonęły mniejsze i większe pożary rozpalone przez rozrzucone wybuchamiszczątki.7 – Dzień Niepodległości 97Na horyzoncie wisiał niszczyciel niczym stalowa chmura nad pierścieniem wzgórzotaczających Los Angeles.Jego sylwetkęczęściowo zasłaniał trusty dym bijący z resztek rafinerii w Wilmington, toteż hornety okrążyły ten rejon, lecąc nad morzem.Zalany ropą brzeg zaścielały martwe ryby i wypalone wraki.Steve przyglądał się temu z kamienną twarzą – był przekonany ośmierci Jasmine.Gdyby zdążyła wydostać się poza krąg śmierci, już dawno by się zjawiła w El Toro.Teraz pozostała mu tylkozemsta.- No, panowie, czas podgrzać, co mamy! - polecił podwładnym przez radio jako dowódca eskadry bojowej.Wprowadził seńę komend do pokładowego komputera, uaktywniając radary pocisków.Rakiety typu powietrze-powietrzestanowiły główną broń w tej wyprawie.F/A-18 miał dziewięć podwieszek bombowych podkadłubem i skrzydłami orazprowadnice do rakiet na końcach płatów.Jedna z nich była zajęta przez pojemnik FLIR(Forward Looking Infra Red), czyliprzedni celownik podczerwieni, którego dane wyświetlały się na ekranie HUD (Head UpDisplay).Umożliwiało to pilotowi stałekontrolowanie parametrów lotu, stanu maszyny i położenia przeciwnika bez konieczności opuszczania głowy ku monitoromradaru i komputera.HUD był bowiem przezroczystą płytką umieszczoną nad tablicąkontrolną i znajdował się na poziomie oczupilota.Hornety „Czarnych Rycerzy” miały co prawda eksperymentalnie zainstalowanecelowniki na ruchomych wysięgnikach,opuszczające się przed oczy pilota, ale były one niepraktyczne, gdyż ograniczały tak pole widzenia jak i informacje, toteż z nichnie korzystano.Ponieważ włączały się automatycznie wraz z uruchomieniem FLIR, Steve wstukał kolejną komendę, zmuszająchydrauliczne ramię do cofnięcia się, i skupił uwagę na ekranie HUD, delikatnie manewrując, aż kwadrat obramowania zmienił sięw kółko namiaru radarowego.Celem była podstawa wieży na dziobie niszczyciela.Każda maszyna miała podwieszone po dwa AMRAAM-y i sześć sidewinderów, także rakietpowietrze-powietrze, tyle żenaprowadzanych na podczerwień i o mniejszym zasięgu, a co za tym idzie o mniejszej sile rażenia.- Panowie, tu generał Grey, głównodowodzący Space Command -rozległ się w słuchawkach nie znany Steve’owi głos.- Wimieniu prezydenta, Komitetu Połączonych Sztabów i swoim własnym życzę wam udanegopolowania.Otwarcie ogniapozostawiam uznaniu dowódców jednostek.Radio umilkło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]