[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz chcę prawdy, całej prawdy.Jasonie z Brennan, ty zaczniesz.Jason zebrał w ustach tak dużo śliny, ile mógł, i splunął na buty Garronowi.Ślina nie dotarła jednak tak daleko.Dyszał ciężko, tak był wściekły.- Niczego ode mnie nie usłyszysz, bękarcie!- Wiedziałem, że nie będziesz chciał ich zagłodzić na śmierć, Garronie - odezwał się Hobbs - dlatego kazałem Bulikowi dobrze ich karmić.Ale teraz, kiedy będziemy musieli ich złamać, zemsta będzie jeszcze słodsza.Hobbs przejrzał przeciwnika.- Sir Halryku, kiedy się widzieliśmy po raz ostatni, uciekłeś przede mną.Sir Halryk ledwie zaszczycił go spojrzeniem i nie odezwał się ani słowem.Garron przyjrzał się znów twarzy Jasona z Brennan, a potem obrócił się na pięcie i wyszedł z celi, wołając przez ramię:- Zobaczymy się za dwa dni! Może wtedy będziecie mieli ochotę porozmawiać.Kiedy drzwi celi się zamykały, Garron usłyszał jęk sir Halryka i ściszone głosy, w których jednak pobrzmiewał gniew.Przez dwa dni Garron nie wspomniał ani słowem o więźniach, nakazał tylko Bulikowi karmić ich dobrze.Następnego ranka posilał się chlebem i serem, kiedyzobaczył Merry wpatrzoną w Elaine zwężonymi oczami.- Co się stało? Czy Elaine coś ci zrobiła? Spojrzała na niego i potrząsnęła głową.- Nie, tylko się nią martwię, to wszystko.Dlaczego rozmawia z tym żołnierzem?- To jest Lussy, jeden z najlepszych żołnierzy króla - rzekł łagodnie Garron.- Jak wiesz doskonale, jej mąż zginął z rąk ludzi Jasona.Lussy to dobry człowiek.Myślę, że może jej się podobać.Co ci się stało, Merry? Zawsze przecież lubiłaś Elaine.Merry pomału pokręciła głową i zacisnęła usta.- Nie wierzę, że chodzi jej o to, o czym mówisz.Słyszałam, że wprost wypowiadała twoje imię.Rozmawia z Lussym o tobie, Garronie.To ciebie chce, a nie Lus-sy'ego.Wiem to.- Na jego zdumione spojrzenie podniosła rękę do czoła i jęła je masować.-Przepraszam.Sama nie wiem, co mówię.To przez ten ból w głowie opowiadam takie głupstwa.- Nie masz lekarstwa, żeby się wyleczyć? - Sprawiała wrażenie, jakby nie zrozumiała.- Ten ból musi naprawdę być straszny, skoro zapomniałaś o Wielkiej Księdze Lekarskiej - wyjaśnił cierpliwie.-Zajrzyj do niej po jakiś lek.Może chcesz, by Miggins ci pomogła?Nie umie czytać, ale będzie robić wszystko według twoich instrukcji.- Nie, mogę zrobić to sama.Patrzył za nią, kiedy odchodziła.Miał ją zapytać, czy wyjdzie za niego jutro, lecz tego nie uczynił.Z nią naprawdę działo się coś bardzo złego.Przyglądał się, jak szła przez salę.Nie zatrzymała się ani razu, by przywitać się kobietami, które mijała.Zmarszczyłbrwi.Naprawdę uwierzyła, że Elaine się nim interesuje.Nie miało to żadnego sensu i dlatego pomyślał o jakiejś truciźnie, którą podać jej musiała matka.Odmieniła ją całkowicie.Usłyszał Aleryka wołającego coś do Gilpina.Po trzech minutach śmiał się tak strasznie, że trzymał się za brzuch, Gilpin uwiązałbowiem kozę do nowego łóżka Aleryka.Czując świeże drzewo, koza zjadła całkiem jedną nogę od łóżka.***Garron złapał się na tym, że mimowolnie obserwuje Merry przez cały dzień.Odkrył, że trzymała się z dala od kobiet, co dla niej było bardzo niezwykłe.Zazwyczaj wtykała nos w każdą pracę, która wykonywana była w Wareham.Bardzo dziwne było także i to, że kobiety nie przychodziły do niej tak jak przedtem.No i śmiech od ich powrotu do Wareham rozlegał się coraz rzadziej.Dzisiaj w ogóle umilkł.Garron pomyślał o truciznach jej matki.Co ta wiedźma zrobiła własnej córce? Odmieniła ją nie do poznania, i nie miało to wiele wspólnego z włosami, które Merry teraz cały czas nosiła rozpuszczone, ani też z ich zapachem.Było jednak jeszcze tyle do zrobienia, że nie miał czasu wiele nad tym rozmyślać.Rozprawiano bowiem głównie o srebrze, liczono je, po czym znów rozprawiano, i znów liczono.Zgadzali się z Burnellem w kwestii liczby srebrnych monet, które ten powinien zawieźć do króla.Ściślej mówiąc, Burnell oznajmił, ile ich chce zawieźć, a Garron, nie mając w tym względzie nic do powiedzenia i myśląc o kolejnej baronii, od razu się zgodził.W końcu było to nie jego srebro, a brata.Artur je ukradł, prawdopodobnie ojcu Jasona z Brennan, lordowi Ranulfowi, lecz kto to mógł wiedzieć? Dla niego, tak czy inaczej, srebro było niczym manna z nieba, bez względu na to, ile monet ostatecznie zostanie po tym, kiedy król położy na nich swoje ręce.Rankiem trzeciego dnia Garron, Aleryk, Pali, Hobbs i Gilpin ponownie udali się do piwnicy.Rozdział 48Garron spojrzał przez belki na dwóch mężczyzn leżących we własnych odchodach.Chciał złamać ich wolę, a nie zabić.Ocenił, że są już gotowi.Wszedł do cuchnącej celi.Żaden z więźniów nie popatrzył w górę, żaden z nich się nie odezwał.Wyglądali na dostatecznie złamanych.- Aleryku, wyprowadź naszych dwóch starców na górę, na wewnętrzny dziedziniec.Życzę sobie zobaczyć ich wyraźnie w słonecznym świetle i podziwiać ich piękne szaty.Ach, śmierdzą straszliwie.Każemy ich wykąpać w studni.Merry zrobiła mydło lawendowe, pozwolimy im go użyć.- Garron odwrócił się na pięcie i opuścił loch, pogwizdując.On i jego ludzie przyglądali się, jak Pali i Hobbs rozbierają obu mężczyzn do naga [ Pobierz całość w formacie PDF ]