[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Mylisz się, kochanie.Uważam twoją ucieczkę za zwykłą nieobecność.-Nasze małżeństwo wpisane było w ramy śledztwa.Amnestia je przekreśliła.-Traktuję nasz związek poważnie.-Przestań żartować, Tapeni.-Jesteś mężem, o jakim marzyłam.-Bardzo cię proszę.-Wzywam cię do odtrącenia libijskiej dziwki i powrotu do małżeńskiego domu.-Zwariowałaś!-Nie chcę wszystkiego stracić.Posłuchaj albo pożałujesz.Suti wzruszył ramionami i łyknął potężnie.Zuch harcował przed Pazerem i Neferet.Pies wpatrywał się w wodę kanału, ale nie chciał podejść do brzegu.Mała małpka uczepiła się ramienia swojej pani.-Moja decyzja skonsternowała Bageja, ale będę się tego trzymał.-Będziesz pracował na prowincji.-Nie będę nigdzie pracował.Nie jestem już sędzią, Neferet, bo przeciwstawiam się niesprawiedliwej decyzji.-Powinniśmy byli wyjechać do Teb.-Twoi koledzy byliby nas sprowadzili z powrotem.-Moja sytuacja jest bardziej chwiejna, niż się wydaje.To, że kobieta jest naczelnym lekarzem, przeszkadza kilku wpływowym członkom dworu.Wystarczy najmniejszy błąd, by zażądano mojej rezygnacji.-Zrealizuję stare marzenie: zostanę ogrodnikiem.W naszym przyszłym domu moja praca będzie się liczyć.-Pazerze.-Nie ma nic nad wspólne życie.Ty pracuj nad zdrowiem Egiptu, ja opiekować się będę kwiatami i drzewami.Oczy nie myliły Pazera.To było wezwanie od najwyższego sędziego Heliopolis, świętego miasta, położonego na północ od Memfisu.Pozbawione ekonomicznego znaczenia miasto składało się tylko ze świątyń, zbudowanych wokół olbrzymiego obelisku -skamieniałego promienia słońca.-Proponują mi stanowisko wyższego urzędnika państwowego prowadzącego sprawy religijne -domyślił się Pazer.-Ponieważ w Heliopolis nic nigdy się nie dzieje, nie będę przepracowany.Wezyr zazwyczaj nominuje tam starych lub chorych urzędników.-Bagej wystąpił w twojej obronie -oceniła Neferet.-Przynajmniej zachowasz tytuł.-Odsunąć mnie od spraw cywilnych.Pomysłowe.-Nie odrzucaj tego wezwania.-Jeśli będą wymagać choćby najmniejszej podległości, jeśli spróbują mnie zmusić do aprobaty amnestii, moja wizyta nie potrwa długo.W Heliopolis rezydowali redaktorzy świętych tekstów, rytuałów i mitologicznych opowieści, których przeznaczeniem było przekazywanie mądrości starożytnych.Wewnątrz otoczonych wysokimi murami sanktuariów niewielka liczba kapłanów odprawiała kult energii w jej świetlistej postaci.Pazer odkrył milczące miasto, bez kupców i kramików.W małych białych domkach mieszkali kapłani i rzemieślnicy, którzy wyrabiali i konserwowali rytualne przedmioty.Nie docierały tam odgłosy świata.Stawił się w biurze najwyższego sędziego, gdzie siwy pisarz, któremu wyraźnie przeszkodził, przyjął go zrzędząc; obejrzał wezwanie, a potem znikł.Miejsce było spokojne, niemal senne, tak oddalone od zgiełku Memfisu, iż Pazer nie mógł uwierzyć, że pracują tu ludzie.Pojawiło się dwóch policjantów uzbrojonych w pałki.-Sędzia Pazer?-Czego chcecie?-Proszę z nami.-Dlaczego?-Rozkaz z góry.-Odmawiam.-Wszelki opór jest daremny.Proszę nas nie zmuszać do użycia siły.Pazer wpadł w pułapkę.Kto przeciwstawia się Ramzesowi, płaci za to.Proponowano mu nie stanowisko sędziego, ale miejsce na cmentarzu zapomnienia.ROZDZIAŁ 38.W asyście dwóch policjantów Pazer trafił pod bramę do długiego budynku, sąsiadującego z murem świątyni boga Re.Drzwi otworzył odziany w skórę pantery sędziwy kapłan.Miał ogoloną głowę, pomarszczoną skórę i czarne oczy.-Sędzia Pazer?-To zatrzymanie jest niezgodne z prawem.-Zamiast wygłaszać głupstwa, wejdź, umyj ręce i nogi i skup się wewnętrznie.Sędzia osłupiał.To tutaj, w tym niedostępnym dla profanów miejscu, mędrcy świątyni minionych czasów ułożyli Teksty piramid, odsłaniając przemiany duszy i przebieg zmartwychwstania.Lud wiedział, że najświetniejsi magowie ukształtowani zostali w tej właśnie tajemniczej szkole, do której znienacka wzywano nielicznych.-Oczyść się.Sędzia, cały drżący, wykonał polecenie.-Nazywają mnie Łysym -powiedział kapłan.-Pilnuję tych drzwi i nie przepuszczam niczego szkodliwego.-Moje wezwanie.-Nie zanudzaj mnie zbytecznym słowem.Magnetyzm bijący z Łysego cofnął mu w gardło wszelkie protesty.-Zdejmij spódniczkę i wdziej tę białą szatę.Pazer czuł się przeniesiony w inny świat, pozbawiony punktów odniesienia.Słońce docierało do Domu Życia tylko przez wąskie otwory na szczycie gładkiego kamiennego muru bez inskrypcji.-Nazywają mnie także drwalem -wyznał Łysy -bo ścinam głowy wrogów Ozyrysa.Tu przechowywane są annały bogów, księgi wiedzy i tajemnicze rytuały.Niech twoje usta nie mówią o tym, co zobaczysz i usłyszysz.Los karze gadatliwych.Łysy -a za nim Pazer -ruszył długim korytarzem, który prowadził do wysypanego piaskiem dziedzińca.Kopczyk na środku krył mumię Ozyrysa, swoisty zasobnik życia w jego najbardziej tajemnym aspekcie.Zwany „boskim kamieniem”, natarty był maścią i przykryty baranią skórą.-W nim umiera i odradza się energia, która stwarza Egipt -oznajmił Łysy.Wokół dziedzińca mieściły się biblioteki i pracownie przeznaczone dla adeptów uprawnionych do pracy w tej przestrzeni.-Co rozpoznajesz, Pazerze?-Kopczyk z piasku.-Tak wciela się życie.Energia wytryskuje z oceanu, gdzie zawarte są zalążki światów, i materializuje się w kształcie wzniesienia.Szukaj tego, co najwyższe i najistotniejsze, a zbliżysz się do początków.Wejdź do tej sali i stań przed swoim sędzią.Na tronie ze złoconego drewna siedział człowiek ubrany w długą tunikę i w zakrywającą mu uszy perukę z loczkami.Na piersi miał wielki węzeł, w prawej ręce berło dowódcy, a w lewej długą laskę.Za nim stała złota waga.Ta budząca lęk postać -przełożony tajemnic Domu Życia, do którego należało rozdawanie ofiar, i strażnik pierwotnego kamienia -przemówiła się do intruza:-Uważasz, że jesteś uczciwym sędzią.-Staram się o to.-Dlaczego odmawiasz stosowania zadekretowanej przez faraona amnestii?-Bo jest niesprawiedliwa.-Ośmielasz się podtrzymywać takie opinie w tym zamkniętym miejscu, przed tą wagą, z dala od spojrzeń profanów?-Podtrzymuję je.-Już nic nie mogę dla ciebie zrobić.Łysy chwycił Pazera za ramię i zmusił do wycofania się.A więc te piękne słowa stanowiły część pułapki.Jedynym celem tych kapłanów było złamanie uporu sędziego.Ponieważ perswazja nic nie dała, teraz skorzystają z przemocy.-Wejdź tutaj.Łysy zatrzasnął odlane w brązie drzwi.Jedna tylko lampa oświetlała mały pokój bez okna.Dwa wydrążone w murze kanały dostarczały niezbędnego powietrza.Jakiś człowiek przyglądał się Pazerowi.Mężczyzna ten miał rude włosy, szerokie czoło i garbaty nos.Na przegubach bransolety ze złota i lapis-lazuli, których wyższą część zdobiły dwie głowy dzikich kaczek.Ulubiony klejnot Ramzesa Wielkiego.-Ty jesteś.Pazer nie odważył się wypowiedzieć słowa „faraon”, które parzyło mu wargi.-A ty jesteś Pazer, wysoki urzędnik, który opuścił stanowisko dziekana przedsionka i krytykował mój dekret o amnestii.Ton głosu był gwałtowny i czuło się w nim wyrzut.Serce sędziego biło jak szalone.Stojąc naprzeciw najmożniejszego władcy świata, stracił głowę.-No, odpowiedz! Czyżby naopowiadano mi kłamstw o tobie?-Nie, Wasza Wysokość.Sędzia uświadomił sobie, że zapomniał się pokłonić.Pochylił się i ukląkł na oba kolana.-Wstań.Ponieważ sprzeciwiasz się królowi, zachowuj się jak wojownik.Urażony Pazer wyprostował się.-Nie wycofam się.-Co zarzucasz mojej decyzji?-Wybielanie winnych i uniewinnianie kryminalistów to obelga dla bogów i znak pogardy dla ludzkiego cierpienia.Jeśli będziesz tak dalej postępował, jutro oskarżysz ofiary
[ Pobierz całość w formacie PDF ]