[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W jakiej ją to stawia sytuacji? A jeśli Jassem uzna, że już jej nie chce, odbierze jej pokój i wygoni ją, żeby włóczyła się po ulicach? Czy beduini z dalekich piasków porwą ją i uczynią z niej niewolnicę?Jaąoota opisała jej dokładnie, jak wybierają swoje ofiary.„Najpierw sprawdzają, czy jesteś zupełnie sama.Potem czekają ukryci w mroku".Na tym etapie opowieści w oczach Jaąooty zawsze malowała się trwoga.„A potem, kiedy się tego nie spodziewasz, otacza cię trzech mężczyzn i wpycha do worka.Nie masz szansy uciec, ponieważ zemdlejesz, zanim zdążysz krzyknąć".Za każdym razem, kiedy kołysała się do tyłu, czuła, jak dotyka głową ściany, puk, puk, puk.Ale nie przestawała.Jej umysł wypełniał przerażający obraz: jej głowa, wciśnięta w ciasny worek.Czułaby duszny zapach kurzu i starego potu, wydobywający się z szorstkiej przędzy.Gdyby porwali ją beduini, nikt by za nią nie tęsknił.Przecież nie ma rodziny, która by ją ochroniła, rozpytywała o nią, szukała jej, gdyby zniknęła.Puk, puk, puk.Pojawił się inny dźwięk.Ktoś delikatnie zastukał w jej drzwi.Mimo to, aż podskoczyła.Czy to Jassem przyszedł jej powiedzieć, żeby pakowała swoje rzeczy i się wynosiła? Szybko podeszła do drzwi i otworzyła je.W świetle słońca stała Hamad, trzymając ręce za plecami.- Czego chcesz? - warknęła.- Nie wiesz, że wszyscy śpią?- Cii - powiedział, robiąc krok do tyłu i rozglądając się nerwowo.- Nie tak głośno.- Opuścił ręce i zobaczyła, że w jednej trzyma białe ubranie.- Ten kombinezon chroni mojego ojca przed poparzeniami meduz podczas Wielkiego Połowu.Mówią, że twoje ściegi są wytrzymałe, a ja muszę mieć pewność, że kombinezon się nie popruje - mówił szybko, gorączkowo.- Skąd wiesz, że potrafię to zrobić? - Była zła, że przyszedł.Próbowała wymyślić plan ucieczki, kiedy porwą ją beduini, ale najpierw powinna pozbyć się strachu, z głową wciśniętą w worek tak ciasny, że nie można się z niego uwolnić.Teraz będzie musiała zacząć od nowa, od początku, od chwili porwania.- Wszyscy w Wadimie wiedzą, że szyjesz najlepiej - wyjaśnił Hamad.- Ale jeżeli nie możesz tego zrobić, po prostu mi powiedz.Spodziewała się, że się odwróci i sobie pójdzie.Jednak tego nie zrobił.Co za zuchwałość! Zasłoniła się chustą aż po nos, żeby go zawstydzić.Mimo to nie ustępował i wpatrywał się w nią, stojąc na tle słońca, które tworzyło aureolę wokół jego luźno zawiniętego turbanu.- Wiesz, że nie powinieneś tu przychodzić - powiedziała Noora.- Popatrz tylko na siebie.Zakradasz się pod moje drzwi jak złodziej, żeby ze mną porozmawiać.A jeśli ktoś cię tu zobaczy?- Wiem, wiem, ale posłuchaj, wszystkie okiennice i drzwi są zamknięte.Wszyscy śpią.Po prostu zależy mi, żebyś to pozszywała.- Tak, ale.- Zakradłem się tutaj, bo to jedyna pora, kiedy mogłem cię poprosić, żebyś to zrobiła.Gdyby Jassem czy nawet La-tifa się dowiedzieli, kazaliby mi zanieść to do krawca.- Przestąpił z nogi na nogę.- Obiecałem ojcu, że to załatwię.Ale nie mam pieniędzy na krawca.Noora nie trzymała już chusty tak kurczowo, ale wciąż uważnie mu się przyglądała.Czy mówi prawdę? Jego gęste kręcone włosy wystające spod gitry oplatały mu szyję.Miał starą bliznę, wbijającą się głęboko w kącik prawej brwi.I drugą, tak jak ona, pod brodą z lewej strony.Była zdziwiona, że wcześniej żadnej z nich nie zauważyła.Jedna z prawej, druga z lewej.Co ciekawe, wydawało się, że przez to jego twarz jest bardziej symetryczna.- Widzisz.Moja matka.cóż, palce nie zginają jej się w stawach.Są twarde jak kopyta kozy.- Miął w ręku ubranie.- Nie potrafi już poprowadzić mocnego ściegu.Kiedy Noora wyjęła mu z ręki kombinezon, wreszcie dostrzegła jego niepewność.Kombinezon był wyblakły od słońca i zżarty przez morze.- Nawet jeśli pozaszywam te rozdarcia, będzie ich więcej - powiedziała, dotykając materiału.Pokazała fragment tkaniny pokrywający tylną część nóg.- Tu nie wystarczą tylko mocne szwy.Trzeba przyszyć duże laty, żeby zakryć te wyblakłe miejsca.- Materiał pod pachami był w bardziej opłakanym stanie niż jej czerwona kwiecista sukienka z gór.- I tutaj, popatrz.- Nie potrafisz tego zrobić?Noora zauważyła, że jego uszy poczerwieniały tak bardzo, jakby zaraz miały spłonąć.Teraz była pewna, że jest zawstydzony, żałuje, że ją poprosił.Spuściłgłowę, wciąż jednak patrzył na jej twarz, tak samo zdesperowany jak wtedy na łodzi, tyle miesięcy temu, kiedy wiatr odchylił materiał parawanu.Wyciągnął rękę po ubranie, które Noora mocno przytrzymała [ Pobierz całość w formacie PDF ]