[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W eleganckiej , prostej czarnej sukience by ła pełnadostoj eństwa i spokoj u.Jej rozpuszczone, sięgaj ące ram ion bły szczące włosy lekko falowały.W uszach m iała lśniące diam entowe kolczy ki, a całości dopełniał skrzący się na czarny m tlesukienki diam entowy wisior.– Wy j esteście nowy m i służący m i, tak? – zapy tała księżniczka.Ja by łam całkowicie onieśm ielona, więc Marisa odpowiedziała pierwsza:– Tak, szej ko.– A j ak m asz na im ię?– Marisa.– To ty zaj m owałaś się garderobą m oj ej kuzy nki?– Tak, szej ko.– Moj a kuzy nka bardzo cię chwaliła.– Księżniczka siedziała wy prostowana, a j ej położonej edna na drugą dłonie spoczy wały na kolanach.– Wiesz, na czy m będzie polegała twoj a praca?– Tak, szej ko.– Co będziesz robić z ubraniam i haute couture36 Diora, Lanvina i Chanel?– Wy sy łać j e od punktów wy specj alizowany ch w ich czy szczeniu.– Dobrze.– By łam spięta i bałam się, że nie zdołam odpowiedzieć na py tania księżniczki.Poczułam , że m ogę znowu dostać ataku kaszlu, i starałam się ze wszy stkich sił, aby od tego niedoszło.– Ile lat pracowałaś u m oj ej kuzy nki? – Księżniczka nadal zadawała py tania Marisie.– Osiem lat, szej ko.– To w piątek dostaniesz wy chodne – zadecy dowała księżniczka, po czy m zwróciła się odm nie:– A ty j ak m asz na im ię?– Bibi – odpowiedziałam ze ściśnięty m gardłem.– Dla kogo pracowałaś?– Dla madame Am ber.– Ile lat?– Pięć lat.– Jakie są twoj e obowiązki w pałacu?Poczułam w głowie pustkę.Chciałam powiedzieć, że m uszę sprzątać łazienki i salony,i j adalnię, i salę kinową i dbać o m eble, i podawać kawę i owoce, i słody cze, i zm y wać,i uważać… Ale zupełnie nie wiedziałam , j ak to wszy stko wy razić.Zapadła chwila krępuj ącegom ilczenia.Marika, widząc, że nie m ogę wy dusić słowa, pospieszy ła m i z pom ocą:– Bibi zaj m uj e się lewy m skrzy dłem pałacu, szej ko.Księżniczka prawie niezauważalnie om iotła wzrokiem salon, po czy m znowu m nie zapy tała:– To ty by łaś w szpitalu?– Tak, szej ko – wy krztusiłam z trudem.– Ale teraz j uż wszy stko dobrze?Zebrałam wszy stkie siły i j edny m tchem powiedziałam :– Tak, wszy stkie ostatnie badania wy padły prawidłowo.Księżniczka zastanowiła się chwilę, a następnie rzekła:– Ponieważ by łaś j uż w Kuwej cie, też dostaniesz wy chodne.Natom iast j eżeli zdarzy się tak,że w piątek będziesz m i potrzebna, to zostaniesz w pałacu.Ta reguła doty czy oczy wiście was obu.– Księżniczka skierowała spoj rzenie w stronę Marisy.– O ty m i o wszy stkich inny ch m oichspecj alny ch ży czeniach będzie was inform ować Marika.Teraz pensj e.Ty będziesz zarabiać… –Szej ka spoj rzała na m nie i wy m ieniła sum ę wy noszącą ponad pięćset dolarów.– A ty …Wy nagrodzenie Marisy okazało się o połowę wy ższe, ale j ak później sam a m i powiedziała,m usiała dbać o ubrania, który ch wartość m ogła dochodzić nawet od kilkudziesięciu ty sięcydolarów.– Dziękuj ę, szej ko – powiedziała Marisa.– Dziękuj ę, szej ko – powtórzy łam za nią.Księżniczka wstała, a na odchodne powiedziała od Marisy :– Raina pokaże ci na górze m oj ą garderobę, a później zapozna cię z nadworny m krawcem.– Dobrze, szej ko.– Marisa skinęła głową.Księżniczka udała się od głównego wej ścia, gdzie przed pałacem czekał na nią sam ochódz kierowcą.My j eszcze stały śm y chwilę bez słowa, po czy m Raina powiedziała od m niei Marisy :– Witam was w pałacu.Mam nadziej ę, że się przy łoży cie od pracy i księżniczka będzie z waszadowolona.– Zrobim y wszy stko, co w naszej m ocy, aby tak by ło – powiedziała z przekonaniem Marisa.– Na pewno – potwierdziłam.– Teraz chodź ze m ną na górę – poleciła Raina Marisie.– Pokażę ci królewską garderobę.Popodróży j est m nóstwo pracy.Raina z Marisą skierowały się w stronę windy, a j a chciałam wrócić od swoj ego pokoj u.– A ty j eszcze nie odchodź! – Marika m nie zatrzy m ała.– Nauczę cię, j ak podawać od stołu,kiedy przy j dą goście na kolacj ę.Marika wy j m owała kolej ne talerze, a j a pilnie słuchałam j ej wskazówek i starałam się j edobrze zapam iętać.Wiedziałam na pewno, że księżniczka m nie zaakceptowała i zostaj ę w pałacu,więc by łam z tego powodu bardzo szczęśliwa.Wieczorem , kiedy zm ęczone leżały śm y j uż w łóżkach, zapy tałam Marisę o coś, co nurtowałom nie od pewnego m om entu:– Marisa! Po co księżniczce krawiec? Przecież na pewno zrobiła zakupy w Nowy m Jorku.Jejwielkie podróżne walizy zostały przy wiezione przez dwa m inivany !Marisa roześm iała się.– Masz racj ę! Księżniczki zaopatruj ą się u naj większy ch proj ektantów m ody w Nowy mJorku, Pary żu i Londy nie.Ale trady cy j ne arabskie suknie szy j e im nadworny krawiec, którypochodzi z Indii.Z Indii sprowadzane są także wy szukane, przebogate tkaniny, które czasam iprodukowane są na specj alne zam ówienie dworów arabskich.Mogą by ć przety kane złotą nitką,wy szy wane perłam i lub inny m i drogocenny m i kam ieniam i [ Pobierz całość w formacie PDF ]