[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przed północą otworzyło się okno księżniczki i wyleciała z niego smutna, blada jak płaszcz biały, który natychmiast wicher porwał w górę i z wściekłością szamotał nim na wszystkie strony.A nieznajomy, lecąc tuż koło niej, bił ją rózgami tak mocno, że krople krwi padały niby deszcz na ziemię.Osłabła też nakoniec i już prawie lecieć nie mogła, gdy stanęła przed górą.— Straszna burza i grad — rzekła, otrząsając się w progu — jak żyję, nie dokuczyła mi tak niepogoda.— I dobrego bywa za wiele — odparł tajemniczo czarnoksiężnik.Wtedy opowiedziała mu o drugiej szczęśliwej próbie Janka.Jeśli jeszcze raz zgadnie, zostanie jej mężem, a wtedy.kto wie, co z nią zechce zrobić.— Nie zgadnie — rzekł czarownik — już moja w tem głowa.Chyba, że mocniejszym jest ode mnie.Ale tego się nie obawiam.Bawmy się więc wesoło.Wziął królewnę za ręce i zaczęli tańczyć pośród małych koboldów i karzełków z błędnymi ognikami na czapeczkach.Cały dwór tańczył także, ogniste pająki podskakiwały wesoło na ścianach, z kąta brzmiała szarańcza, sowa biła się po brzuchu, nietoperze uderzały cienkiemi skrzydłami, słowem bal był, co się zowie.Nakoniec oznajmiła królewna, że czas na nią wracać do domu.Czarownik postanowił sam ją dzisiaj odprowadzić dla większego bezpieczeństwa.Lecieli więc przez burzę i pioruny, a przyjaciel Janka bił ich tak gorliwie, że połamał wszystkie trzy rózgi.Jeszcze takiego gradu nie kosztował i czarnoksiężnik.Przed samem oknem pożegnał nakoniec księżniczkę i szepnął jej do ucha: Myśl o mojej głowie.Lecz nieznajomy usłyszał te słowa i gdy księżniczka zniknęła za oknem, pochwycił czarownika z całej siły za brodę i szablą uciął mu głowę tak prędko, że niegodziwiec sam nawet nie miał czasu spostrzedz, kiedy się to wszystko stało.Szkaradny tułów rzucił potem w głąb jeziora rybom na pożarcie, a głowę opłukał w wodzie, związał w chustkę od nosa i zabrał z sobą do oberży, gdzie spokojnie spać się położył.Nazajutrz oddał węzełek Jankowi i zapowiedział, aby go nie rozwiązywał, dopóki go królewna nie zapyta, o czem sobie pomyślała.W królewskiej sali było dziś tak pełno, że dygnitarze państwa deptali sobie po odciskach i mimowolnie popychali się nawzajem.Radcy siedzieli na swoich fotelach z miękkiemi poduszeczkami pod głowę, król sam miał nową suknię, a złote berło i korona były świeżo wyczyszczone i błyszczały z daleka.Wszystko też wyglądało uroczyście, tylko królewna była strasznie blada i ubrała się w szaty żałobne.— O czem myslę? — spytała Janka głosem drżącym.On rozwiązał chusteczkę i sam się przestraszył szkaradnej głowy czarownika.Cały dwór zadrżał i zasłonił oczy, a księżniczka, jak skamieniała, długo jednego słowa przemówić nie mogła.Podniosła się nakoniec i podała rękę Jankowi.— Zgadłeś — rzekła dziwnym głosem — jesteś moim panem.Dziś wieczorem nasze wesele.— Dzięki Bogu — zawołał stary król uszczęśliwiony.— Dożyłem przecie tego dnia upragnionego!Wszyscy krzyknęli: — Wiwat!Na ulicach dała się słyszeć muzyka, odezwały się dzwony kościelne, cukiernicy pozdejmowali czarną krepę z ciastek, wszędzie panowała radość i wesele.Na rynek wyniesiono trzy pieczone woły, nadziewane kurczętami i kaczkami, i każdy mógł sobie odkrajać kawałek i zjeść albo zabrać do domu.Fontanny napełniono winem, a piekarze każdemu, kto kupował bułkę za dwa grosze, dodawali sześć sucharków i ciastko z rodzynkami.Wieczorem całe miasto oświetlono, żołnierze strzelali z armat, a mali chłopcy z kapiszonów.Na zamku jedzono, pito, trącano się pucharami, skakano i tańczono.Damy księżniczki i piękni dworzanie śpiewali naprzemiany, nikt rozmawiać nie mógł spokojnie z powodu wielkiego hałasu.Ale królewna nie kochała Janka, choć została jego żoną, i przyjaciel jego zauważył zaraz, że czary z niej dotąd nie zostały zdjęte.Więc dał Jankowi kilka kropel płynu w kryształowej buteleczce i trzy małe piórka ze skrzydeł łabędzich.— Każ przygotować przed jej łóżkiem dużą wannę z wodą — rzekł przytem — włóż w nią piórka i wlej ten płyn przezroczysty, a kiedy rano żona twoja się obudzi, pchnij ją tak zręcznie, żeby wpadła prosto do wody.Niech się w niej z głową trzy razy zanurzy, a władza czarownika nad nią zniknie i będziecie oboje szczęśliwi.Janek wykonał wszystko, co mu przyjaciel poradził.Królewna krzyczała głośno i po pierwszem zanurzeniu zamieniła się w czarnego łabędzia z oczyma błyszczącemi jak płomienie.Po drugiem zanurzeniu łabędź stał się biały i tylko czarna obrączka pozostała mu na szyi.Janek przeżegnał się i po raz trzeci zanurzył ptaka w wodzie, a wtedy łabędź zmienił się w księżniczkę, stokroć piękniejszą, niż była poprzednio.Ze łzami w oczach dziękowała ona Jankowi, że ją wybawił od czarów i powiedziała, że kocha go nad wszystko w świecie.Nazajutrz ustanowiono dzień przyjęcia i państwo młodzi od samego rana przyjmowali życzenia i powinszowania.Pierwszy złożył je stary król ze swoim dworem, potem przychodzili urzędnicy, obywatele, wojsko, kupcy i przemysłowcy, słowem, nie było końca tej procesyi.Towarzysz podróży Janka przyszedł także z małym tobołkiem i kijem podróżnym, widocznie w dalszą drogę się wybierał [ Pobierz całość w formacie PDF ]