[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Umył miseczkę pod bieżącą wodą i wyciągnął czystą łyżeczkę.Wziął pudełko z lodami i karton z pizzą pepperoni i skierował się do pokoju Connie.–Długo to trwało – odezwała się Connie, gdy Jurij otworzył drzwi.–Gdzie mam to położyć?–Tam, na podłodze – odparła Connie, nie odrywając oczu od telewizora.Jurij postawił jedzenie na dywanie.Położył łyżeczkę na wieczku lodów i wyprostował się.W tym samym momencie Connie zerknęła na niego, aby zobaczyć, co robi.–Hej, zabierz te lody – oznajmiła.–Jak to? – zapytał skonsternowany Jurij.–Do cholery, masz je włożyć do zamrażarki – powiedziała Connie.– Zjem je po pizzy.Nie chcę, żeby mi się roztopiły.– Świetnie – stwierdził z niejaką ulgą Jurij.Zabrał lody i łyżeczkę i wycofał się do drzwi.– Daj znać, kiedy będziesz je chciała, okay?Głowa Connie skrzywiła się i posłała mu spojrzenie spod zmarszczonych brwi.–Co ci się stało, chłopcze? Nigdy nie byłeś dla mnie tak miły.–Mówiłem ci – odrzekł Jurij.– Mam wyrzuty sumienia.–Cieszyłabym się, gdybyś miał je częściej – powiedziała Connie.Jurij wrócił do kuchni.Przeżuwając w ustach rosyjskie przekleństwa pod adresem żony, umieścił pudełko lodów w zamrażalniku.Czuł dzikie pulsowanie w skroniach.Miał ochotę napić się wódki.Tak jak przewidywał, zanosiło się na długą noc.–Okay, wszyscy zamknąć się i słuchać! – wrzasnął Curt do rozgadanej grupy mężczyzn.Zwołał zebranie Ludowej Armii Aryjskiej, jej członkowie jak zwykle zgromadzili się w pokoju bilardowym na tyłach baru „Biała Duma”.Właściciel nazywał się Jeff Connolly i należał do starych znajomych Curta.Nie będąc oficjalnie członkiem grupy, sympatyzował z antyrządowymi, antysemickimi, antymurzyńskimi, antyimigracyjnymi, antyfeministycznymi, antyaborcyjnymi i antyhomoseksualnymi poglądami, które głosiła Armia.Toteż z radością, ilekroć trzeba było skrzyknąć ludzi z LAA, udostępniał im swój pokój bilardowy.Curt dopilnował tego, by organizacja ta miała całkowicie tajny charakter.Nie było ani legitymacji członkowskich, ani nawet specjalnych oznaczeń.Wielokrotnie powtarzał żołnierzom, aby nie używali nazwy Ludowa Armia Aryjska, chociaż on i Steve posługiwali się nią w komunikacji z innymi bojówkami za pośrednictwem Internetu.Główny sposób porozumiewania opierał się na bezpośrednich, osobistych kontaktach.Dzisiejsze zebranie odbyło się bez telefonów czy zaproszeń – ludzie musieli odszukać się nawzajem.Było to o tyle ułatwione, że większość członków zachodziła do „Białej Dumy” co wieczór, o takiej czy innej porze.Curt wciągnął do współpracy ośmiu skinheadów, wykorzystując metody rekrutacji, których nauczył go Tim Melcher.W jednym z licznych barów dla skinheadów upatrywał sobie nastolatka i zaczynał z nim rozmowę.W istocie przypominała ona raczej wywiad.Kiedy Curt stwierdzał, że chłopak dobrze rokuje na przyszłość, przechodził do ideologii.Nie było to zresztą trudne, skinheadzi bowiem pragnęli organizacji, która potrafiłaby nadać im jakiś cel.Curt, który osobiście zetknął się z ich wojowniczością i rasizmem, potrafił rozniecić żarzące się w nich nienawiść i resentymenty.Lecz zapanowanie nad taką grupą ludzi nie było łatwe.Przede wszystkim nie brakowało głupców, podobnych do Jurija, którzy lekceważyli względy bezpieczeństwa.Jednym z nich był Brad Cassidy, który poprosił paru żołnierzy o wprowadzenie do LAA.Tamci uwierzyli w jego bajeczkę, ale nie Curt.Po pierwsze, Curt traktował podejrzliwie każdego, kto nie pochodził z najbliższej okolicy.Po drugie, członkiem organizacji nie mógł zostać nikt, z kim Curt nie przeprowadziłby najpierw wywiadu.Kiedy Curt wziął na spytki Brada, ten parę razy zaprzeczył samemu sobie.Później, przy niewielkiej pomocy noża i oszczędnym użyciu struny fortepianowej, prawda wyszła na jaw.Brad był rządowym szpiclem.Kolejny problem wynikał ze skłonności do przemocy, jakie przejawiali członkowie grupy; Curt starał się je rozładowywać.Z początku sądził, że jeśli pozwoli im – między jedną i drugą akcją – gadać o gwałtach, to zaspokoi ich apetyty.Okazało się jednak, że rozmowy im nie wystarczają.Od czasu do czasu Curt narażał się na konfrontację z władzami, pozwalając swoim ludziom krążyć po Brooklynie, a nawet po Manhattanie, w poszukiwaniu ofiar do bicia.Niepokoiły go również ich ubrania i tatuaże [ Pobierz całość w formacie PDF ]