[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pochylił się nad stołem, ich oczy dzieliły ledwie centymetry, zieleń wpatrywała się w fiolet.- Rozumiem, że zazwyczaj dostaje pani to, co chce? - Tak! - odpowiedziała bez chwili wahania.- A gdybym powiedział, że nigdy nie poszedłbym z panią do łóżka? - Domyślam się, jakiej odpowiedzi spodziewa się pan teraz ode mnie, majorze - odrzekła z prowokującym wyrazem twarzy.Gdybym rzeczywiście pragnęła pana i pańskiego zainteresowania, kierowałabym się wyłącznie chęcią odniesienia korzyści.Nie, nader rzadko zawracam sobie głowę czymś, na co nie mam ochoty.Dlatego całkowicie ignoruję pana pustą deklarację.Pitt zachowywał się tak, jakby atmosfera spotkania była pozbawiona jakiegokolwiek napięcia.- Dlaczego nie uważam pani za świetny towar? - Świetny towar? - zapytała nie rozumiejąc.- Tak żargonowo określa się atrakcyjną dziewczynę - głos Tidi Royal był słodki jak czekolada z chrzanem.Admirał Sandecker poczuł nagle niepohamowaną potrzebę chrząknięcia.Zastanawiał się, co się stanie, jeżeli konwersacja dalej potoczy się tym samym torem.- Uważam, że starszy pan, taki jak ja, nie musi powstrzymywać głodu, przysłuchując się waszej swobodnej wymianie zdań.Zwłaszcza że trzy metry dalej czeka niecierpliwie olbrzymi stół zastawiony pysznym jedzeniem.- Pozwólcie, państwo, że was zaproszę do spróbowania zimnych dań kuchni islandzkiej - powiedziała Kirsti.~ Mam nadzieję, że upodobania kulinarne majora Pitta są bardziej tradycyjne niż jego preferencje erotyczne.- Poddaję się! - roześmiał się Pitt.Wstał i odsunął krzesło Kirsti.- Od tej pory moje zachowanie zawsze już będzie wstrzemięźliwe.Rozmaitości dań rybnych nie było końca.Pitt naliczył ponad dwadzieścia różnych potraw z łososia i prawie piętnaście z dorsza, a były to zaledwie dwa gatunki morskiej fauny.Wrócili do stolika z górą zakąsek na talerzach.- Widzę, majorze, że bardzo smakuje panu nasz suszony rekin.Oczy Kirsti uśmiechały się.- Wiele słyszałem o waszych sposobach przyrządzania ryby rzekł Pitt.- Teraz mam okazję przekonać się o tym.Gdy zjadł kilka kawałków mięsa rekina, śliczne oczy przestały się uśmiechać, wyrażały już tylko zdziwienie.- Czy na pewno zna pan przepis? - zapytała Kirsti.- Oczywiście - odparł Pitt.- Zimnowodne gatunki rekina nie nadają się do natychmiastowego spożycia.Tniecie więc rybę na paski, na dwadzieścia sześć dni zakopujecie w piasku na plaży, a następnie suszycie na wietrze.- Pan je surowe mięso, wie pan? - upierała się Kirsti.- A można jeść inne? - zapytał Pitt, nadziewając na widelec następny kawałek.- Panno Fyrie, niech pani nie próbuje go zaszokować.Sandecker z obrzydzeniem spojrzał na mięso rekina.- Szkoda czasu.Hobby Dirka to przyrządzanie wykwintnych potraw.Jego specjalnością są frutti di mare.Jest ekspertem, jeśli chodzi o przepisy na dania rybne z całego świata.- Bardzo mi smakuje - powiedział Pitt w krótkiej przerwie przed kolejnym atakiem na talerz.- Uważam jednak, że rekin po malajsku ma lepszy aromat.Malajowie bowiem do suszenia owijają mięso rośliną morską o nazwie kolczatka.Dzięki temu staje się nieco słodsze niż przysmak islandzki.- Amerykanie przeważnie jedzą befsztyk lub kurczaka - stwierdziła Kirsti.- Pan jest pierwszym ze znanych mi pana rodaków, którzy wolą ryby.- Niezupełnie - rzekł Pitt.- Jak większość moich rodaków, nad wszystko przedkładam dobrego, podwójnego hamburgera z frytkami i koktajlem czekoladowym.Kirsti z uśmiechem spojrzała na Pitta.- Powoli zaczynam utwierdzać się w przekonaniu, że jest pan szczęśliwcem, mającym żelazny żołądek.Pitt wzruszył ramionami.- Mam wujka, który uchodzi za czołowego bon vivanta San Francisco.Stosownie do moich skromnych możliwości staram się iść w jego ślady.Pozostała część kolacji upłynęła niemal w milczeniu, wszyscy byli odprężeni miłą atmosferą i doskonałym jedzeniem.Dwie godziny później w czasie spożywania deseru - lodów w polewie truskawkowej przyrządzonych przez uczynnego szefa kuchni według przepisu Pitta Kirsti zaczęła przepraszać, iż musi wyjść o tak wczesnej porze.- Mam nadzieję, że nie weźmie mi pan tego za złe, admirale, ale niestety już wkrótce będę musiała państwa pożegnać.Mój narzeczony uparł się zabrać mnie na wieczór poezji.Jestem tylko słabą kobietą i byłoby mi trudno odmówić jego życzeniu.- Posłała Tidi porozumiewawcze spojrzenie.- Panna Royal z pewnością doskonale rozumie moją sytuację.Tidi natychmiast podchwyciła romantyczny wątek.- Zazdroszczę pani, panno Fyrie.Narzeczony, który kocha poezję, to rzadka zdobycz.Admirał Sandecker uśmiechnął się szeroko i przystąpił do składania gratulacji.- Najlepsze życzenia, panno Fyrie.Nie miałem pojęcia, że jest pani zaręczona.Kto jest szczęśliwym wybrańcem?Admirał fantastycznie panuje nad sobą, pomyślał Pitt.Doskonale wiedział, że starszy pan osłupiał jak żona Lota, tyle że w przeciwieństwie do niej we właściwym momencie zachował zimną krew.Nowa sytuacja nieuchronnie prowadziła do następstw, których nikt nie potrafił przewidzieć.Pitt znów zaczął się poważnie zastanawiać, w co tu się gra.- Rondheim, Oscar Rondheim - oświadczyła Kirsti.- Mój brat zapoznał nas listownie.Oscar i ja wymieniliśmy fotografie.Przez dwa lata korespondowaliśmy, zanim w końcu spotkaliśmy się.Sandecker popatrzył na nią badawczo.- Zaraz, zaraz - powiedział wolno.- Wydaje mi się, że go znam.Czy to nie on jest właścicielem międzynarodowej sieci wytwórni konserw? Rondheim Industries? A także floty rybackiej równej wielkością hiszpańskiej armadzie? Czy też myślę o innym Rondheimie?- Nie, to ten sam - odparła Kirsti.- Siedziba jego firmy mieści się tu, w Reykjaviku.- Niebieskie statki rybackie pod banderą z czerwonym albatrosem? - zapytał Pitt.Kirsti przytaknęła.- Albatros jest szczęśliwym znakiem Oscara.Zna pan jego kutry?- Miałem okazję latać nad nimi.Oczywiście, że Pitt znał te jednostki i ich banderę.Podobnie jak wszyscy rybacy z krajów na północ od czterdziestego równoleżnika.Rybacka flota Rondheima słynęła z rabunkowej eksploatacji łowisk.Wyławiała wszystko, do ostatniej ryby, rabowała sieci innych rybaków, natomiast swoje, charakterystycznie farbowane na czerwono, zastawiała na wodach terytorialnych innych państw.Albatros Rondheima cieszył się podobnym szacunkiem jak nazistowska swastyka.- Fuzja Fyrie Limited i Rondheim Industries oznacza powstanie nowego, nadzwyczaj potężnego imperium - powiedział wolno Sandecker, jak gdyby zastanawiając się nad wynikającymi z tego konsekwencjami.Myśli Pitta biegły tym samym torem.Nagle musiały zatrzymać się pod sygnałem, który machnięciem ręki dała Kirsti.- Przyszedł.Tam jest!Odwrócili się w kierunku wskazanym przez jej wzrok, dostrzegając wysokiego, siwego i bardzo dystyngowanego mężczyznę, zmierzającego do nich energicznym krokiem.Był raczej młody - późna trzydziestka - miał surową twarz, którą przez lata smagały słone wiatry i morskie zawieruchy, niebieskoszare oczy oraz wąski, mocny nos.Jego usta miały łagodny kontur, który jednak, w mniemaniu Pitta, w godzinach pracy błyskawicznie stawał się ostry i agresywny.Major instynktownie uznał go za przebiegłego, trudnego przeciwnika.Postanowił nigdy nie odwracać się do niego plecami.Rondheim stanął przy stoliku, pokazując w serdecznym uśmiechu śnieżnobiałe zęby.- Kirsti, kochanie, cudownie dziś wyglądasz.- Objął ją z wyraźną afektacją.Pitt czekał, na kogo teraz skierują się niebieskoszare oczy; na niego czy admirała.Nie zgadł.Rondheim zwrócił uwagę na Tidi [ Pobierz całość w formacie PDF ]