[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kilkadziesiąt centymetrów poniżej zobaczył na szczeblach drabiny przypalone, dymiące zwłoki czarnowłosego mężczyzny.Zamknął oczy.Upłynęła prawie minuta, zanim znów je otworzył, mając już wokół siebie Dahlgrena i komandosów SEAL.Zajrzał jeszcze raz pod pokład, gdzie nagle zajaśniało chybotliwe światło.Zakrwawiony, zmaltretowany Pitt ukazał się wolno w polu widzenia u podstawy drabiny i podniósł wzrok na przyjaciela.W ramionach ściskał trochę przypaloną księgę w skórzanej oprawie.–Ma ktoś latarkę? – zapytał ze zbolałym uśmiechem.Pitta i Giordina zabrano natychmiast na „Santa Fe” i zaprowadzono do okrętowej izby chorych.Mimo że Pitt stracił dużo krwi, obrażenia nie zagrażały jego życiu i szybko opatrzono mu rany.Choć lekarz okrętowy kazał mu zostać w łóżku, Dirk znalazł jakąś laskę i kuśtykał po okręcie godzinę później, witając się z załogą „Narwhala”.Kiedy utykając, wszedł z Giordinem do mesy oficerskiej, zastał tam trzech kapitanów, Campbella, Murdocka i Stensetha, usadowionych przy stole i rozmawiających o lodołamaczu.–Wy dwaj nie powinniście być w łóżkach? – zagadnął Stenseth.–Będziemy mieli mnóstwo czasu na sen w drodze powrotnej do domu – odrzekł Pitt.Kapitan pomógł mu usiąść na krześle, Campbell przyniósł kawę i rozpoczęli opowieści o ostatnich wydarzeniach.–Rzucaliście monetę, kto poprowadzi lodołamacz? – spytał Giordino chwilę później.–Weszliśmy na pokład tylko po to, żeby was odszukać – odparł Campbell.– Nie miałem zamiaru konfiskować statku, ale ci dżentelmeni wyjaśnili mi szczegółowo jego rolę w porwaniu załogi „Polar Dawna” i zatopieniu „Narwhala”.–Powinien pan wiedzieć coś jeszcze – powiedział Pitt.Al Giordino opowiedział o warstwie szarej farby i częściowo widocznym białym numerze 54 na kadłubie lodołamacza.–Założę się o każde pieniądze, że to on rozwalił kanadyjską stację arktyczną, zamaskowany jako fregata naszej marynarki wojennej – dodał.Campbell pokręcił głową.–Ci ludzie to jacyś szaleńcy.Są bliscy wywołania III wojny światowej.Chyba nie mamy innego wyjścia niż odstawić ten statek jak najszybciej do jakiegoś amerykańskiego portu.–Pływa pod kanadyjską banderą więc nie powinno być żadnego problemu z przeprowadzeniem go przez przejście – zauważył Pitt.–I macie dwóch kapitanów, którzy chętnie się tego podejmą – odgadł Stenseth, a Murdock mu przytaknął.Campbell się uśmiechnął.–Więc zabawimy się w piratów.Popłyniemy do Anchorage.Będę waszym podwodnym aniołem stróżem na wypadek jakichś kłopotów.– Rozejrzał się po małej mesie.– Szczerze mówiąc, zrobił się tutaj duży tłok.–Zabierzemy stąd obie nasze załogi – odrzekł Murdock i wskazał ruchem głowy Stensetha.– Kapitan Roman zameldował, że na lodołamaczu jest mnóstwo pustych koi.–Al i ja z przyjemnością się tam przeniesiemy – oznajmił Pitt.– Al ma klaustrofobię, a ja zaległości w czytaniu.–Zatem wszystko jest ustalone – potwierdził Campbell.– Przerzucę połowę mojej drużyny SEAL na lodołamacz do pomocy w ochronie i możemy ruszać w drogę.Trzej kapitanowie przeprosili i poszli zorganizować załogi, Pitt i Giordino dopili kawę.Al oparł się wygodnie na krześle i spojrzał w górę z szerokim uśmiechem.–Z czego się tak cieszysz? – zapytał Pitt.–Słyszałeś, co powiedział komandor – odrzekł Giordino.– Płyniemy do Anchorage.Do Anchorage na Alasce – powtórzył czule.– Na południe od koła podbiegunowego.Czy kiedykolwiek nazwa jakiegoś miejsca brzmiała tak ciepło i zachęcająco? – spytał z uśmiechem zadowolenia.88B – 2 Spirit był w powietrzu od ponad pięciu godzin.Zbudowany w technologii stealth, bombowiec w kształcie szerokiego klina wystartował z Bazy Sił Powietrznych Whiteman w Missouri na zachód.Ale osiemset kilometrów od wybrzeża Pacyfiku czarno – szara maszyna przypominająca ogromną płaszczkę skręciła na północny wschód w stronę stanu Waszyngton.–AC – 016 na kursie zero siedem osiem – powiedział dowódca bombowca z miękkim akcentem z Karoliny.– Jest dokładnie o czasie.–Mam go – odrzekł pilot.Przesunął przepustnice czterech silników turboodrzutowych, by zwiększyć ich ciąg, przechylił B – 2, nadał mu właściwy kierunek i zbliżył się do małego białego celu widocznego przez szybę kokpitu.Zadowolony z pozycji maszyny, cofnął przepustnice, żeby dostosować prędkość do samolotu lecącego przed nim.Niecałe pół kilometra z przodu i trzysta metrów niżej leciał boeing 777 linii lotniczych Air Canada, który wracał do Toronto z Hongkongu [ Pobierz całość w formacie PDF ]