[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziwi mnie ten złowieszczy ton wróżb.Restauratorzy raczej nie lubią rzeczy, które mają negatywny wpływ na klientów.– Robiłeś dyplom z gastronomii?– Nie z muzyki.A ty?– Świetnie, że pytasz.– Uśmiech zadowolenia pojawił się na jej ustach.– Chodźmy do mnie, to ci zademonstruję.Ben spojrzał na nią podejrzliwie.– To niebezpieczne?– Nie.– Ujęła jego dłoń.– Niebezpieczne będzie szmuglowanie cię do mojego pokoju tak, żeby nie zauważyła tego Mary Sue.– Jesteś tego pewna? – zapytał Ben przez zamknięte drzwi łazienki.– Oczywiście – odparła Belinda.– Wyłaź stamtąd.– No.to zgaś światła.– Są zgaszone.Egipskie ciemności.– I nie patrz w tę stronę.– Zamknęłam oczy i jeśli wreszcie nie wyjdziesz z łazienki, to zasnę.Ben uchylił drzwi, żeby się przekonać, czy Belinda rzeczywiście patrzyła w innym kierunku.Wyszedł.Rozebrał się aż do swoich bokserek.W zasadzie Belinda kazała mu zdjąć wszystko, ale człowiek musi zachować nieco skromności.Położył się na kanapie i przykrył ręcznikiem.– Okay.Jestem gotowy.– Dobrze.– Belinda odwróciła się i uśmiechnęła.– Jakie ładne spodenki.– Proszę? – Ben podciągnął wyżej ręcznik.– Nigdy nie spotkałem osoby, która robiła dyplom z masażu leczniczego.– Będziesz zdziwiony.– Położyła ręce na jego ramionach.– Czy nie mówiłam, że chciałam zrobić coś pozytywnego dla świata? Teraz przykład szwedzkiego masażu.– Doskonale – mruczał Ben, podczas gdy Belinda masowała jego szyję i ramiona.– Czuję się, jakbym był Szwedem.– Masaż szwedzki wywodzi się z chińskiej techniki zabiegów fizycznych.Składa się z pięciu podstawowych rodzajów dotknięć: effleurage, petrissage, nacieranie, klepanie i wibracja.– Masaż i wykład – powiedział Ben.– Pełny serwis.Rozpoczeła effleurage, co, jak wyjaśniła, polegało na wykonywaniu długich, masujących ruchów w stronę serca.– Ależ jesteś spięty! – Przesuwała dłonie wzdłuż jego pleców.– Twoje mięśnie są naprawdę twarde.– No tak, to był raczej ciężki tydzień.– Szczęśliwie się złożyło, że spotkałeś właśnie mnie.– Zaaplikowała mu cały wachlarz dotknięć: ugniatanie, nacieranie, klepanie i wibrację.– Oczywiście to tylko jeden z rodzajów masażu.Jest kilka odmian.– Myślę, że powinnaś wypróbować wszystkie – zamruczał Ben.– A to jest technika masażu anara.Ben spostrzegł, że ruchy jej dłoni zmieniły się, ale nadal czuł się wspaniale.Zaczęła masować jego uda.– Silne nogi jak na pracę biurową – skomentowała.– Dużo ćwiczę, bawiąc się z kotką.– Kto się nią zajmuję, kiedy wyjeżdżasz na dłużej?– Właścicielka domu, pani Marmelstein.Zawsze spieszy z pomocą.Opieka nad kotem daje jej możliwość grzebania w moich szafach.Belinda masowała jego łydki.– Człowieku, jesteś wprost niewiarygodnie spięty.Wszystko dusisz w sobie, prawda?Ben powstrzymał się od komentarza.– A teraz technika masażu shiatsu.Ku zdziwieniu Bena jej palce zatańczyły na jego stopach.– Hej, to łaskocze.– A więc zostało jeszcze w tobie trochę życia.– Kciukiem i palcem wskazującym masowała jego stopy.– Na koniec zademonstruję ci sławny masaż montgomery.– Masaż montgomery?– Tak.– Delikatnie całowała jego plecy, aż dotarła do szyi.Jego skóra pokryła się gęsią skórką.– Czy to cię łaskocze?– Można to tak nazwać.– Ben odwrócił się na plecy i wziął Belindę w ramiona.– Czy mogę się przyłączyć?– Proszę bardzo.Po pierwszym delikatnym pocałunku, następne stawały się coraz bardziej namiętne.Belinda odsunęła się na moment, gdy znowu się do niego przytuliła była naga.Ben czuł drżenie serca.– Jesteś piękna – szepnął.Belinda muśnięciami ust przemierzała jego ciało.– Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że jesteś mniej napięty – powiedziała cicho.Jej dłonie błądziły po jego torsie, gładziły włosy.Ben poznawał delikatne kształty jej doskonałego ciała.– Czy naprawdę robiłaś dyplom z masażu leczniczego?Uśmiechnęła się i położyła na nim.– Nie.Ale pomyślałam, że to dobry sposób, żeby zerknąć pod twoje bokserskie spodenki.Rozdział 45Następnego ranka Ben wszedł do sądu w Silver Springs na długo przed dziewiątą i zaczął przeglądać swoje notatki.Świetnie spał tej nocy.To znaczy, po tym jak w końcu zdecydowali się zasnąć.Dwóch zastępców szeryfa przyprowadziło Vicka.Niebawem zaczął napływać tłum.Przyszli ludzie, których pamiętał z poprzedniego dnia.Pojawił się też Wielki Smok Dunagan z małą grupą swoich żołnierzy.– Co was tu sprowadza? – zapytał Ben, przechodząc obok nich.– Będziemy cię mieli na oku – odpowiedział Dunagan.– Wydawało mi się, że byłeś przekonany, że będę prowadził proces w imię sił dobra i jasności.– Tak było, zanim odkryłem, że sympatyzujesz z Wietnamczykami – odciął się Dunagan.– Zanim pojąłem, że trzymasz stronę tej suki Hamilton.Ben zacisnął szczęki.– Nie masz prawa tak mówić o Belindzie.– Znam ją! – Na szczęście gwar na sali sądowej zagłuszył jego krzyk.– A teraz znam też ciebie!– Ty nienawidzący.– Ben powstrzymał odpowiedni epitet na końcu języka.Odwrócił się i odszedł od Dunagana.Po drodze zauważył pułkownika Nguyena z Coi Than Tien.W pierwszym rzędzie siedzieli Belinda i jej współpracownicy Frank Carroll i John Pfeiffer.Wszedł sędzia Tyler i sala zamilkła.– Głos ma oskarżyciel, proszę zaczynać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]