[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wśród zebranych znajdował się starzec imieniem Gomez, który ledwo przetrzymał trudy wędrówki.Chodził, podpierając się laską, a kiedy mówił, z jego ust wydobywał się charczący poświst.Teraz, tocząc pianę z ust, wykrzywiony konwulsyjnie, sadził potężnymi susami wśród tańczących, wykonywał rozmaite karkołomne akrobacje na rękach, zaczepiał zebranych, szczypiąc ich w pośladki albo łapiąc za nosy, fikał koziołki na stołach.- Ache! - zabrzmiał gromki okrzyk pozdrowienia.Sergio także zawołał:- Ache, Eshu, ache! Powiedz Orishom, że jesteśmy gotowi, nam zaś objaw, Eshu, jaki dar przygotujesz dla Wybawiciela.Wygięte w łuk ciało Gomeza wykonało przewrót w tył i Eshu wykrzywił usta w przebiegłym grymasie, który na niewierzących zawsze robi wrażenie szyderstwa.Głosem głębokim niczym łoskot lawiny odpowiedział:- Ukradnę mu to, co mu się nie należy; będę go strzegł przed wypadkami, jakie zsyłam na innych, by zaspokoić głód Ogguna; otworzę przed nim wszystkie drogi.- Moddu cue - odparł Sergio na to, czyli tyle co „dziękuję”, i Eshu zniknął, porzucając Gomeza leżącego na podłodze niczym żałosna, złachmaniona kupka, aż do chwili, kiedy bóg pojawił się ponownie wraz z innymi świętymi, znowu wybrał Gomeza na swojego rumaka i porwał go do nieustającego tańca.Ruchy Felicidad nabrały dzikości.Była teraz wcieleniem Chango, który jest także świętą Barbarą i słynie z licznych miłostek.Felicidad była bardzo piękna, a dziś nosiła naszyjnik Chango, składający się na przemian z sześciu czerwonych i sześciu białych paciorków, pasujący do jej sukni, także w barwach Chango.Wirowała w tańcu wokół bębnów bata, a czarne włosy chłostały jej twarz, kiedy Chango wyłonił się ze swojego drewnianego naczynia batea, wypełnionego belemnitami, krwią tryka, śluzem ślimaków i olejem palmowym.Chango zagarnął Felicidad gwałtownym podmuchem, który zmiótł ją na podłogę, a potem podniósł się.- Ache! - zawołali wszyscy.- Kabio, kabio sile! - co znaczy: „Witaj w moim domu!”- Ache, Chango - przemówił Sergio.- A czym ty obdarujesz Wybawiciela?Chango wzniósł palec wskazujący ku niebu i przemówił niskim, głębokim głosem:- Obdaruję go grzmotem i pękiem błyskawic, które wytryskają z moich palców.- Moddu cue, Chango.A on tańczył w ciele Felicidad, radując się zabawą i zerkając na kobiety.Nadeszła kolej na Letycję Aragon, która zbłądziła do Cochadebajo de los Gatos podczas swej niespiesznej wędrówki do Ipasueńo.Przebywała tu od kilku tygodni i wszyscy zdążyli już zaakceptować jej niezwykłość, a nawet, kiedy coś im zginęło, nauczyli się przychodzić do niej z prośbą o odszukanie zgubionych przedmiotów.Przyglądali się jej twarzy, łamiąc sobie głowę w daremnej próbie określenia koloru oczu, i dziwili się, jak to możliwe, by czyjeś włosy były delikatne niczym babie lato.Kiedy zjawiła się Oshun i ogarnęła sobą Letycję, jej taniec stał się płynny niczym bieg strumienia.Ludzie żegnali się znakiem krzyża, ponieważ Oshun to nie tylko Orisha miłości, ale także Nuestra Seńora de la Caridad del Cobre, przyobleczona w miedź i złoto.Letycja była ubrana na żółto, ponieważ Oshun tak bardzo dba o czystość, że wszystkie jej suknie przybrały żółtą barwę od codziennego prania w rzece.Oshun darzy miłością Chango, więc ruszyła z nim w tany, wirującym w ciele Felicidad, ofiarując mu swoje wdzięki i pokazując czerwone paciorki w złotym naszyjniku, który włożyła dla niego.A kiedy już skosztowała specjalnie dla niej przyrządzonego ochinchin, puszystego omletu z rzeżuchą i krewetkami pochodzącymi ze strumieni zasilających kordylierę, dopiero wówczas przemówiła podczas guemilere.- Ache, Cachita! - pozdrowił ją tłum, nazywając ją jej zdrobniałym imieniem, kiedy zaś Sergio zadał jej swoje pytanie, odpowiedziała:- Dam mu miłość wielu przedstawicielek mojej płci, tak że pocieszy się po tej, która będzie mu odebrana, obdarzę go rozkoszą łagodzącą jego boleść
[ Pobierz całość w formacie PDF ]