[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W każdym razie nie łączył „człowieka z gór” z nieszczęściami, które ich potem dotknęły.Nigdy nie wpadłby na to, że właśnie Jo jest jego ojcem, a nie Johan.Zawsze bowiem mu powtarzała, że to on ma prawo dziedziczenia Stornes jako pierworodny syn Johana.Kłamstwa, kłamstwa! W jednej chwili Mali odniosła wrażenie, jakby wszystkie kłamstwa i przemilczenia w jej życiu zlepiły się w jedną ogromną kulę śniegową, która zaczęła się staczać w jej stronę.Powoli, lecz nieubłaganie.I im dłużej się toczyła, tym stawała się większa.Na moment zakręciło się jej w głowie i musiała się złapać poręczy.- Co się stało? - spytał Havard przestraszony i objął ją.- Źle się czujesz?- Nie, tylko zrobiło mi się trochę słabo - odparła cicho, nie patrząc mu w oczy.- Już mi przeszło.Przeszło! Czuła, jak strach chwyta ją za gardło.Być może dopiero teraz na dobre się zaczęło!ROZDZIAŁ 7Nikt nie wyszedł im na spotkanie, kiedy przybyli do Gjelstad.Mali pomogła chłopcom wysiąść z sań, zauważyła przy tym, jak bardzo byli spięci i przestraszeni.Wzrokiem błądzili wokół drzwi wejściowych, jak gdyby spodziewali się kogoś w nich zobaczyć.- Nie zrobiliście nic złego, pamiętajcie o tym - rzekła Mali, obejmując każdego z nich ramieniem.Jeżeli ktoś tu zawinił, to tylko ona, pomyślała.W rozmowie telefonicznej posunęła się zbyt daleko, a przecież obiecała nie wszczynać kłótni.- Wolałbym, żebyś nic nie mówiła - odezwał się cicho Oddleiv.- Z tego będzie tylko awantura.- Nie zamierzam się awanturować, Oddleivie - obiecała Mali, choć zdawała sobie sprawę, że tego właśnie trudno jej będzie uniknąć po tym, co już powiedziała.Ale tego już nie zmieni.Oby tylko z jej powodu chłopcom się nie dostało.Brnęli po śniegu ku drzwiom, a Havard w tym czasie odprowadził konia do stajni.Panował zbyt silny mróz, żeby zostawić zwierzę na zewnątrz, mimo że nie zapowiadało się, by sprawa, z którą przybyli, zajęła dużo czasu.- Nie chcę tam iść - szepnął Hakon i chwycił kurczowo Mali za rękę, kiedy weszli na korytarz.- Czy możemy pójść prosto do sypialni?- Nie, rodzice powinni najpierw zobaczyć, że wróciliście do domu cali i zdrowi - wyjaśniła Mali.- A potem możecie spokojnie iść do siebie na górę, bo już czas spać.Zapukała krótko do drzwi salonu i otworzyła je, zanim ktokolwiek odpowiedział na pukanie i zaprosił ich do środka.Siedzieli w salonie wszyscy troje: sam gospodarz, Kristen i Helga.Mali zwróciła uwagę, że Helga ma czerwone plamy na twarzy, i zastanowiła się, czy to z powodu ciąży, czy też może zdążyła się już porządnie zdenerwować.- Dobry wieczór, przywieźliśmy chłopców - oznajmiła Mali spokojnie.- Było nam bardzo miło, że mogliśmy ich znowu zobaczyć w Stornes.Stęskniliśmy się za nimi.Kristen najwyraźniej nie bardzo wiedział, co ma powiedzieć.Siedział, wykręcając palce i zerkając od czasu do czasu na Helgę.Pierś Helgi unosiła się i opadała w tłumionym wzburzeniu, tak że od razu dało się to zauważyć.Było oczywiste, że zanosi się na kłótnię, a tego Mali chciała chłopcom oszczędzić.- To był dla dzieciaków długi dzień, poza tym zjedli już kolację.Możecie już iść na górę się położyć - zwróciła się do Oddleiva i Hakona i popchnęła ich lekko w stronę drzwi.- Dzieci, które chodzą do szkoły, już dawno powinny spać; jutro czeka was nowy dzień nauki.Mam nadzieję, że wkrótce znowu nas odwiedzicie - dodała i uśmiechnęła się do bladego i zgarbionego Oddleiva, żeby mu dodać otuchy.Malcy nie dali się dwa razy prosić.Rzucili się do drzwi i niemal zderzyli z Havardem, który właśnie wchodził do salonu.- Dobrej nocy - zawołał i potargał Hakona po włosach.- Świetnie było was znowu widzieć w Stornes.Spodziewam się, że teraz częściej będziemy się spotykać.Żaden z chłopców nie odpowiedział.Prześlizgnęli się pod jego ramieniem i wypadli jak wystrzeleni z procy.Havard ostrożnie zamknął za sobą drzwi.Przez dłuższą chwilę w salonie panowała zupełna cisza.Zakłócał ją tylko trzask wielkich polan w piecu.- Chciałaś pewnie coś powiedzieć - odezwała się nagle Helga.- Jeśli dobrze wywnioskowałam z relacji Kristena.- Czy będzie mi wolno usiąść? - spytała Mali i podeszła do krzesła.- To, co zamierzasz powiedzieć, nie zajmie chyba zbyt wiele czasu - odparła Helga.-1 chyba zdajesz sobie sprawę, że ani nie zostaliście tu zaproszeni, ani też nie jesteście szczególnie mile widziani.Równie dobrze możesz więc stać.Mali utkwiła w niej wzrok.Jej ciemne oczy ciskały błyskawice.- O, to może jednak potrwać chwilę - rzekła ze spokojem, niewróżącym nic dobrego.- Dziś po południu Sivert przyprowadził do Stornes waszych chłopców.Przedstawiali żałosny widok.Domyślam się, że nie miałam ich zobaczyć w tym stanie i dlatego zabroniłaś im nas odwiedzać.Ale nie jesteś chyba tak bezmyślna, by nie rozumieć, że nie upłynie wiele czasu, a inni również zareagują.Chłopcom brakuje opieki.Chcę powiedzieć, że wyglądają na niedożywionych i zaniedbanych [ Pobierz całość w formacie PDF ]