[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale po drodze muszę wpaść do Robina.- Proszę bardzo.- Najuprzejmiej dziękuję.Ulokowali się w dawnej kwaterze Jan.Z ulgą zauważyła, że Robin czuje się teraz lepiej.Szczerze mówiąc, nie wyglądał tak dobrze przez cały czas pobytu w Shangri La.Zabranie go z bazy było najwyraźniej dobrym pomysłem.Pocałowała go i powiedziała:- Niedługo wrócę.Królowa Śniegu kazała mi iść do sterowni.Nie pytaj, dlaczego.Odwzajemnił pocałunek, czym ją zupełnie zaskoczył.- To wspaniale, nie sądzisz? Wszystko poszło zgodnie z planem i Phebus dowodzi teraz statkiem.- No właśnie - przytaknęła kwaśno Jan.Popatrzył na nią.- O co chodzi?- Nic na to nie poradzę, ale ciągle jej nie ufam.ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZYJan, zafascynowana, wpatrywała się w lodową płaszczyznę.- Naprawdę macie zamiar to zrobić?Phebus, stojąca obok niej w sterowni, potwierdziła:- Tak, muszę tylko zabrać potrzebne materiały z bazy, zanim rozpocznę naszą misję.Trzeba zbudować o wiele więcej pająków i przystosować istniejący sprzęt, między innymi Maskotkę, do nowych zadań.Jan przyglądała się jej, dziwiąc się, jak bardzo wydaje się realna.Nie mogła się oprzeć pokusie: wyciągnęła rękę i palcem wskazującym dotknęła ramienia Phebus.Tak, w dalszym ciągu była rzeczywista.Phebus odwróciła głowę i spojrzała na nią chłodno.- Dlaczego to zrobiłaś?- Ciągle nie mogę się przyzwyczaić.Nie chce mi się wierzyć, że jesteś wytworem mojej wyobraźni.Że istniejesz tylko w mojej głowie, a nie w rzeczywistym świecie.- To, co odbierasz jako „rzeczywisty świat” też jest tylko wytworem twojego mózgu.Sposób, w jaki mnie postrzegasz, niewiele się od niego różni.Jan zastanowiła się.Podejrzewała, że to prawda.W takim razie powinna traktować Phebus jak osobę z krwi i kości.Poczuła, że płoną jej policzki.Zabawne, nagle uświadomiła sobie, jak bardzo atrakcyjną kobietą jest Phebus.Co by się stało, gdyby.? Bogini Matko, pomyślała, na starość robię się perwersyjna.Odczuwać podniecenie na widok programu komputerowego!- No to zaczynamy - powiedziała Phebus.Jan znowu popatrzyła w dół.Znajdowały się dokładnie nad dziurą, którą Milo i Ashley wytopili w lodzie.Z dna ciągle jeszcze unosiły się opary, przesłaniając widok.Jan zobaczyła, jak ściany otworu drżą, usłyszała dudnienie.Brzegi zaczęły pękać, z dna podnosiły się wielkie kawały lodu, z grzmiącym hukiem staczały na boki i rozpadały na mniejsze fragmenty.Teraz już cały obszar wokół pękał i wybrzuszał się.Rozpychany na boki lód jęczał i trzeszczał na znak protestu.Po chwili Jan zobaczyła wynurzający się spod niego wierzchołek osiedla.W miarę, jak coraz większa część kopulastego sklepienia stawała się widoczna, ogromne kęsy lodu pękały i ześlizgiwały się na boki.Osiedle wznosiło się nadal, póki nie ukazała się znaczna część jego szarej, metalowej powierzchni, potem zatrzymało się.Wyglądało jak wielki, ciemny ropień na powierzchni dziewiczego lodowca.Jan wiedziała, że Shangri La było niemałe, ale aż do tej pory nie uświadamiała sobie, jak wielkie.A przecież widoczna była tylko część ogromnego, kulistego kadłuba.Zrobiło to na niej duże wrażenie i lekko ją zaniepokoiło.W sklepieniu osiedla otwarła się klapa, zobaczyła pająki wychodzące na zewnątrz.Z Anioła Niebios już opuszczał się wózek załadunkowy.- Przygotowania powinny nam zająć około dwunastu godzin - powiedziała Phebus.- Potem możemy zaczynać.- Zaczynać co? - chciała wiedzieć Jan.- Będziemy musieli zebrać próbki tkanek wszystkich gatunków flory i fauny, które tworzą zarazę, żeby stworzyć biologiczne środki do jej zwalczenia.Będziesz nam w tym bardzo pomocna.Dobrzeją poznałaś pod każdym względem.Zrobisz dla mnie katalog gatunków.Możesz również pomóc zbierając próbki na własną rękę.Mamy niewiele czasu.Jan wzruszyła ramionami.- Pewnie.Zrobię, ile tylko będę mogła.- Dobrze.Możesz już odejść - odprawiła ją Phebus.Jan stała jeszcze przez chwilę, zastanawiając się, co by było, gdyby kopnęła Phebus w siedzenie, w końcu jednak zdecydowała, że lepiej byłoby kopnąć komputer.Opuściła sterownię nie zrobiwszy ani jednego, ani drugiego.Idąc w stronę ładowni, gdzie przetrzymywany był Milo, uświadomiła sobie, jak żywy wydaje się teraz sterowiec.Za czasów Ashley i Carla nigdy nie miała takiego wrażenia.Ze wszystkich stron dochodziły najróżniejsze dźwięki.Uruchamiano całą automatyczną maszynerię, laboratoria i warsztaty.Dzięki obecności Phebus Anioł Niebios zmienił się w ogromny żywy organizm.Nową kwaterą Mila był mały, pusty pokój, zaopatrzony w składaną pryczę i wiadro.Kiedy weszła, wpuszczona przez pająka, pełniącego funkcje odźwiernego, Milo leżał wyciągnięty na łóżku.Posłał jej sardoniczny uśmiech.- Przyszłaś się napawać moim widokiem, co?Jan splotła ręce, oparła się o drzwi i przyjrzała mu się z rezerwą.- Nie, Milo, przyszłam z tobą porozmawiać.Chcę sprawdzić, czy można ci przemówić do rozsądku.Założył ręce za głowę.- Jestem wzruszony - powiedział szyderczo.- Mówię poważnie.Z tymi programami z bazy nigdy nic nie wiadomo [ Pobierz całość w formacie PDF ]