[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.–Jutro niedziela.Nie martw się.Odwiozę cię.–Kristen, wiesz, że nie powinno mnie tu być.Nie wyjdzie to nam na dobre.Rozpuściła włosy i poruszyła głową.–Nie.To wcale nie tak.Godzinę później leżeli w ciszy, patrząc w sufit.Cienie przemieszczały się po nim w rytm przejeżdżających ulicą samochodów.Kristen nachyliła się nad Scottem.Dotknęła blizny na jego brzuchu.–Co ci się stało?–Głupi wypadek w stolarni.–Wygląda dziwnie, jak jeden z tych azjatyckich tatuaży.–Dlaczego nie wyszłaś za mąż? – zmienił szybko temat.–Nie wiem.Może z tego samego powodu, dla którego ty się nie ożeniłeś.–Czy twoja praca też każe ci wyjeżdżać na całe lata z domu?–Wiesz, co mam na myśli – szepnęła.–Przepraszam.–Nie przepraszaj.Taki nasz los.–Mój tata sądzi, że znowu się w tobie zakocham, odejdę z wojska i tu zamieszkam.–Nie wydaje mi się, żeby tego dla ciebie chciał.–Na pewno.Pokręciła głową.–W kwietniu, kiedy przyjechałam do waszego domu, żeby podrzucić mu wyliczone podatki, zastałam go w stolarni.Wpatrywał się w twoje zdjęcie.Powiesił je na ścianie nad stołem.–Nic tam nie wisi.–Ale wisiało.Twój tata pokazał mi czerwono-biało-niebieską wstążkę na twoim mundurze.Powiedział, że to Srebrna Gwiazda.Twierdził, że musiałeś zrobić coś naprawdę wyjątkowego, żeby ją otrzymać.–To dlatego patrzyłaś na moje medale?Skinęła głową.–Mamy takie powiedzenie w biurze.Wiesz, dlaczego Edgar J.Hoover zatrudnił tylu prawników i księgowych, kiedy tworzył FBI? Bo jesteśmy skrupulatni, dociekliwi i wytrwali.–Co próbujesz przez to powiedzieć?–Po rozmowie z twoim ojcem weszłam do internetowego rejestru Srebrnych Gwiazd.Twoje nazwisko umieszczone jest tam dwukrotnie.–Serio?–Potem kliknęłam odsyłacz do szczegółowych informacji.–Naprawdę? – Mitchell znieruchomiał.Czyżby armia zostawiła otwartą furtkę? Niemożliwe.–Tak, ale były „zastrzeżone”.Mitchell odetchnął z ulgą.–Wszystko jest zastrzeżone.–Zasługujesz na coś więcej niż tylko medale.–Tu nigdy nie chodziło o zasługi.Przysunęła się do niego i przejechała dłonią po jego policzku.–Scott, miałam sporo czasu, żeby przemyśleć wszystko, co się z nami stało.–Ja też.Więcej niż sobie wyobrażasz.–Zawsze zastanawiałam się, dlaczego.I właśnie wtedy, w kwietniu, kiedy rozmawiałam z twoim tatą, w końcu znalazłam odpowiedź.–Naprawdę?–Tak, dlatego chciałam, żebyś tu przyszedł.– Złapała jego dłonie.–Tylko nie płacz.–Chcę, żebyś wiedział, że już rozumiem – odezwała się łamiącym się z przejęcia głosem.– Kiedyś sądziłam, że jesteś samolubny.Kochałeś armię bardziej niż mnie.Ale to wcale nie o to chodziło, prawda?Jego oczy zapłonęły.–Czasami zastawiam się, kto by się tym zajmował, gdyby nie ja.–Wiem.Jak nie ty, to kto?–No właśnie.–Większość ludzi nie ma pojęcia, co znaczy taka służba.Ja też nie miałam.Scott skinął głową.–Czasami jest bardzo ciężko.–Nie potrafię sobie tego nawet wyobrazić.– Ścisnęła jego dłonie.– Ale posłuchaj.Nie możesz zrezygnować, bo wszyscy cię potrzebujemy.Podrzuciła go pod dom dziesięć po siódmej.Zanim wszedł do środka, żeby pożegnać się z rodziną, Mitchell zakradł się, jak na żołnierza sił specjalnych przystało, do stolarni ojca.Podszedł do stołu.Na brązowej ścianie zobaczył gwóźdź i prostokątny ślad.Na nieco ciemniejszym miejscu nie było śladu kurzu.Na pewno coś tam wisiało.Mitchell otworzył jedną z szuflad i znalazł w niej swoje zdjęcie.A więc tata przypomniał sobie o zdjęciu w ostatniej chwili i pobiegł do stolarni, żeby je ukryć.Był dumny ze swojego syna, ale nie chciał tego okazać.Mitchell włożył zdjęcie do szuflady.Na jego ustach pojawił się uśmiech.Kristen dała mu znacznie więcej, niż sądziła.Tej wizyty w domu nigdy nie zapomni.ROZDZIAŁ 16Kwatera Główna 31.Grupy Armii (NMR)Biuro Jednostek Sił SpecjalnychXiamen, Chinyluty 2012Jednostki sił specjalnych NMR* znane były pod kryptonimem Latające Smoki, dlatego też pułkownik Armii Ludowo-Wyzwoleńczej Xu Dingfa zaproponował jeszcze w 2008 roku, żeby operację nazwać „Atak Smoka”.Jego koledzy z dawnego oddziału sił specjalnych mieli odgrywać kluczową rolę w czasie ataku na Tajpej i przez cały czas nazwa ta nie uległa zmianie.W tej chwili siedział w swoim biurze, popijając poranną herbatkę ze swoim wielce szanownym kolegą, generałem dywizji Chenem Yi.Dowodził on całym regionem.Tylko kilku wybranych wiedziało o wizycie Chena
[ Pobierz całość w formacie PDF ]