[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A jednocześnie wiedziałam i czułam, jak bezmiernie wielka jest różnica między tym zwierzęcym, wyłącznie zmysłowym spółkowa-niem samicy z samcem – a owym nieporównalnie cudownym zespoleniem ciał i serc, które uwieńcza prawdziwą miłość – taką miłość, jaka łączyła mnie z Karolem.Pan H.nie zostawił mi zresztą wiele czasu na wspomnienia, rozmyślania i porównania.Po kilku zaledwie minutach od zakończenia jednego stosunku, był już gotów do następnego, jak gdyby chciał udowodnić, że silna budowa jego ciała odpowiada sile i wytrzymałości jego pożądania.Obsypał mnie pocałunkami i znów szybko wepchnął swój narząd w głąb mojego ciała.Tak łączyły się bez przerwy końcem i początkiem i następowały jeden po drugim nasze stosunki tej nocy.Dopiero świt nieco uspokoił zadziwiający popęd mojego nowego partnera.Zapadliśmy w głęboki sen, ale już o dziesiątej, gdy zaczęłam się budzić, spostrzegłam, że on nie śpi i czeka, by ponownie okazać mi swą męskość.Po prostu szkoda mu było dać mi chwilę wytchnienia.Nie zdążyłam ocknąć się na dobre, a on znowu wszedł we mnie.O jedenastej zapukała pani Jones i podała nam do łóżka dwie miski dymiącej, ostro przyprawionej zupy.–Po pracowitej nocy pożywny posiłek na pewno przyniesie pożytek strudzonej parce, – rechotała.– Och, jakaż to piękna kochanka i jaki wspaniały kochanek! Naprawdę przyjemność popatrzyć! – bezwstydnie przyglądała się nam leżącym wśród spiętrzonej i rozrzuconej pościeli.Krew we mnie zawrzała.Z trudem powstrzymałam się, by nie krzyknąć jak nią gardzę, jak nienawidzę tej wstrętnej jędzy.By jej nie widzieć, demonstracyjnie odwróciłam się do ściany.–Zdaje się, że nie lubisz pani Jones – rzekł pan H.gdy babawreszcie wyszła.–Nie lubię, to mało! – wybuchnęłam.– Z całego serca, z całej duszy nienawidzę! Obrzydzenie ogarnia mnie na jej widok!–Nic prostszego jak uniknąć jej widoku – odparł z dobrym uśmiechem.– Jesteś mi bliska i droga.Zrobię wszystko, abyś była zadowolona, i szczęśliwa.Po tym, co przeżyłaś, nie możesz czuć się dobrze w tym domu.Jeszcze dzisiaj wyprowadzisz się od pani Jones.4 – Pamiętniki Panny Hill 9’7Znajdę inne, lepsze mieszkanie.A tu masz pieniądze na wszelki wypadek, abyś nie była zdana na jej łaskę – położył na kołdrze sakiewkę, w której znajdowały się dwadzieścia dwie gwineje.– To wszystko co mam przy sobie.– Później dam ci jeszcze – zaczął się ubierać.–Wrócę wieczorem.Do tego czasu, proszę, nie wdawaj się z nią w rozmowy.Gdy wyszedł spojrzałam na sakiewkę: Pierwsze pieniądze od mężczyzny, zapłata za miłość.Tak, to był pierwszy krok na drodze mojego upadku.Bezradna, bezsilna, samotna – pozwoliłam unieść się prądowi grzesznego, wyuzdanego życia.Jakże to wszystko było inne z Karolem!Gdyby pan H.był moim pierwszym mężczyzną, może bym go pokochała.Ale teraz w moim sercu nie było miejsca na nowe uczucie.Pożądanie nie mogło zastąpić utraconej miłości.Pan H.nie mógł mi zastąpić Karola.Rozdział szesnastyWierność pana H.· oj nowy kochanek dotrzymał słowa.Wrócił o szóstej z wozem, na który załadowano moje rzeczy.Rozstałam się z domem, w którym przeżyłam jedyną miłość mojego życia i w którym później tyle przecierpiałam.Nowe mieszkanie znajdowało się w domu pewnego kupca, który miał jakieś zobowiązania finansowe wobec pana H.Gospodarz zgodził się odnająć nam za dwie gwineje tygodniowo całe pierwsze piętro kompletnie umeblowane i dać mi służącą do dyspozycji.Pierwszy wieczór pan H.poświęcił wyłącznie mnie.Zamówił w pobliskiej karczmie kolację do domu.Na zakończenie piliśmy wino, po czym moja nowa służąca pomogła mi rozebrać się do snu.Do tego „snu” pan H.szybko się przyłączył i mimo wyczerpujących przeżyć nocy poprzedniej, nie zaniedbał mnie ani trochę i tej nocy.Późnym rankiem zasiedliśmy do śniadania.Nasz stosunek zaczął przybierać unormowaną formę.Ponieważ nie mogłam więcej nikogo pokochać, zaczęłam darzyć pana H.szczerą sympatią.Jego niesłabnąca nigdy adoracja sprawiała mi przyjemność jak każdej kobiecie – tym bardziej, że poparł ją kosztownymi prezentami: – brylantowymi kolczykami, koliami pereł, złotym zegarkiem, jedwabiami i aksamitami.Te dowody uczucia pana H.przechodziły z jego rąk do moich i gromadziły się obficie na moim ciele.Wszystko to w połączeniu z jego niewyczerpaną męskością sprawiło, że chociaż go nie kochałam, to uczucie, jakie zaczęłam do niego żywić, stawało się powoli podobne do miłości.Był dla mnie bardzo dobry, troszczył się o wszelkie moje potrzeby, ale ciążyła mi ta ciągła samotność we dwoje.Pragnęłam większego towarzystwa, nie mogłam stale obcować tylko z nim.Pod względem umysłowym stał bowiem znacznie wyżej ode mnie, a nie potrafił wznieść mnie na swój poziom.Poza rozmowami na zwykłe, codzienne tematy naszego współżycia, nie miał właściwie o czym ze mną mówić.Między nami była pustka.Łączyło nas tylko łóżko.99Pan H., mężczyzna z doświadczeniem, przez którego ręce przeszło niewątpliwie wiele kobiet, rozumiał to moje uczucie odosobnienia i chociaż nie musiało mu na tym zależeć, wprowadził mnie do towarzystwa swoich przyjaciół i ich utrzymanek.W tym środowisku szybko wyzbyłam się resztki wstydu i skromności, Poznałam specyficzną kastę kobiet młodych i pięknych, trwoniących dni i noce na hulanki, zabawy i płytkie rozrywki i nie pojmujących jak w gruncie rzeczy bezsensowne, nudne i odrażające jest ich życie nałożnic utrzymujących się z łaski i dla przyjemności bogatych arystokratów.Obserwując te kobiety i ich życie, często myślałam, że jeżeli są zdolne do jakichkolwiek uczuć, powinny jawnienienawidzić swoich panów zamiast grać przed nimi komedię oddania i miłości.I rzeczywiście, jak się prędko zdołałam przekonać – a znałam ich wiele – nie było wśród nich ani jednej, która by takiego uczucia nie doznawała, choćby tylko skrycie, w głębi duszy.Często utajona ta nienawiść wyładowywała się w niewierności.Kobiety tej sfery powszechnie zdradzały swoich mężczyzn, co bywało przyczyną głośnych nieraz skandali i pojedynków.Ja, chociaż H.nigdy nie okazywał zazdrości o mnie, nie myślałam go zdradzać.Wystarczał mi aż zanadto-jako mężczyzna, a poza tym był dla mnie taki dobry, taki delikatny, wyrozumiały dla moich nastrojów, kaprysów i szczodry do tego stopnia, że postanowił nawet zapisać mi w testamencie dożywotnią rentę roczną, która by zapewniła mi utrzymanie do śmierci.I byłby niewątpliwie tak postąpił, gdyby pewnego dnia nie zdarzyło się coś, co zniweczyło wszelkie jego plany i w ostatecznym wyniku doprowadziło do naszego zerwania.Tego dnia (a stało się to w siódmym miesiącu naszego współżycia) wyszłam z rana do miasta po jakieś sprawunki i wypadło mi wrócić do domu znacznie wcześniej niż to zapowiedziałam mojej służącej.Na dole zastałam kucharkę rajcującą – jak zwykle o tej porze – z kumoszkami z sąsiedztwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]