[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale co tam, z inną byłoby to samo.Szkoda, że nie jest taka piękna jak Melisanda.Ale na całej ziemi nie było młodej damy tak pięknej jak Melisanda.Nie ma sensu szukać kobiety o równej jej urodzie.Z drugiej strony, nie będzie musiał mieć baczenia na każdego chłystka, który się do niej zbliży i denerwować się, że z nim flirtuje.Co do Melisandy, musiał przyznać, że nie tylko flirtowała.Ona skandalicznie flirtowała.Pławiła się w deszczu komplementów, którymi obsypywali ją mężczyźni.Pierwszy raz zastanowił się, co Tony myśli o uczuciach, jakie wzbudzała w każdym przytomnym osobniku płci męskiej w wieku od lat dziesięciu do osiemdziesięciu.Może kiedyś go zapyta.Wątpił w to, nadal chciał go zabić.Alexandra krzyknęła.Bezwiednie pocałował ją w czoło i przytulił do siebie jeszcze mocniej.Co robić? Zastanowi się.Wyobrażał sobie jej radość i ulgę, kiedy usłyszy, że postanowił ją zatrzymać.Czemuż by nie uczynić jej nieziemsko szczęśliwą?ROZDZIAŁ 11Co za uczucie! Żyje, naprawdę żyje.Wzięła głęboki oddech i ucieszyła się, że nie boli.Czuła się słaba, tak słaba, że kiedy zobaczyła szklankę wody na stoliku przy łóżku, nie miała dość sił, żeby ją podnieść.Bardzo chciało jej się pić.Udało jej się przewrócić na bok i wyciągnąć rękę po szklankę.Prawie płakała w bezsilnej złości, kiedy drzwi otworzyły się i do sypialni zajrzał Douglas.- Obudziłaś się.Jak się czujesz? Patrzyła na wodę.- Pić, proszę - wyszeptała chrypiącym głosem.Był przy niej.Usiadł przy łóżku, podniósł ją i przytknął szklankę do ust.- Dlaczego mnie nie zawołałaś? Byłem tuż obok.Zamknęła oczy.Woda smakowała wybornie.Piła małymi łyczkami, przełykanie sprawiało jej trudność.Kiedy opróżniła już prawie pół szklanki, zabrał jej ją od ust.Nie wypuszczał Alexandry z ramion.- Dlaczego mnie nie zawołałaś? Domek Toma nie jest duży, usłyszałbym.- Nie pomyślałam o tym.- Dlaczego nie? Ja się tobą zajmowałem i całkiem nieźle mi szło.Pamiętasz, prawda? - Jaki dziś dzień? Zmarszczył brwi, ale odpowiedział.- Środa, wczesne popołudnie.Chorowałaś tylko półtora dnia.Przy takim dobrym lekarzu wkrótce całkiem wydobrzejesz.Jak twoja głowa?Moja głowa znowu nadyma się własną ważnością.Jesteśmy w domku Toma?Tak.Jak już powiedziałem, powinnaś mnie wołać, jeżeli czegoś potrzebujesz.Finkle wrócił do Northcliffe Hall po powóz.Niedługo będziesz we własnym łóżku.Nic na sobie nie mam.Wiem.Nie podoba mi się to.Ty jesteś ubrany, a ja nie.Mam cię teraz wykąpać i pomóc ci się ubrać? Twoja suknia teraz przynajmniej jest sucha.Sama mogę to zrobić.Niegrzeczne zachowanie nie ułatwia rekonwalescencji - podniósł rękę.- Dobrze, dobrze, upór.Powinienem wiedzieć, że zawsze dobrze się zachowujesz.Nie krzycz, oczywiście że nie upór.Każdym twoim słowem powoduje dziewicza wrażliwość.Chyba powinienem cię po prostu zawinąć w koce i zanieść do domu.Po godzinie hrabiowski powóz zajechał pod Northcliffe Hall, zaprzężony w dwa konie, prychające w ciepłym popołudniowym słońcu.Hrabia wysiadł ze swoją hrabiną w ramionach.Omal nie upadł, słysząc gromkie okrzyki powitalne zgromadzonej służby.Patrzył na Hollisa, który uśmiechał się chytrze jak lis.Niewątpliwie to on ponosił odpowiedzialność za tę wylewność - ciekawe, czy im zapłacił.Powie mu coś, jak tylko położy Alexandre do łóżka.Nic nie mówiła.Miała zamknięte oczy i była wiotka.Pochylił się do niej i wyszeptał.- To nic, to normalne, że czujesz się słaba.Za chwilkę już będziesz w łóżku.- Dlaczego oni tak nas witają? Bo Holis ich przekupił albo zastraszył.- Cieszą się, że żyjemy i że wróciliśmy.Zamilkła.Zauważył stojącą u szczytu schodów Melisandę.Wyglądała tak pięknie, że z wrażenia aż przełknął ślinę.Jej śliczna twarzyczka pobladła.Nerwowo ściskała dłonie, a w przecudnych oczach ledwo tłumiła łzy, ale nie przysunęła się do siostry ani na milimetr.Alex? Dobrze się czujesz? Naprawdę? Alexandra uniosła głowę.Tak, siostrzyczko, już mi lepiej.- Dobrze - powiedział Tony, podchodząc do żony.- Finkle mówił nam, że Douglas bardzo troskliwie się tobą zajmował.Nie odchodził od ciebie ani na chwilę.Melisanda głośno zawołała: - Ja bym się tobą zajęła, ale Tony się nie zgadzał! Nie chciał, żebym się narażała, ale naprawdę chciałam, Modliłam się za ciebie.To prawda - poświadczył Tony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]