[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mam w torebce radio.Pitt spojrzał z powątpiewaniem na małą damską torebkę.- I broń też?Julia przecząco pokręciła głową.- Nie jestem uzbrojona.- Uśmiechnęła się i dodała chytrze.- Nie zapominaj, że widziałam cię w akcji.Liczę, że mnie obronisz.- Obyś się nie przeliczyła, słoneczko.Przeszli przez foyer i znaleźli się w wielkim holu wypełnionym chińskimi dziełami sztuki.Centralne miejsce zajmowała wysoka na siedem stóp kadzielnica z brązu ozdobiona złotem.Jej górna część przedstawiała płomienie strzelające ku niebu, splecione z postacią kobiety wyciągającej do góry ręce w geście ofiarnym.Nad nią kłębiły się opary wonnego kadzidła, którego aromat roznosił się po całym domu.Pitt podszedł do kadzielnicy i zaczął ja uważnie oglądać.- Piękna, prawda? - zapytała Julia.- Tak - odrzekł cicho Pitt.- Unikalna robota.- Mój ojciec ma dużo mniejszą.Nawet w przybliżeniu nie jest tak stara.- Ten zapach jest trochę duszący.- Dla mnie nie.Wyrosłem w otoczeniu chińskiej kultury.Pitt ujął Julię pod ramie i wprowadził do obszernej sali pełnej przedstawicieli śmietanki towarzyskiej Waszyngtonu.Scena przypominała mu rzymską ucztę z filmu Cecila B.DeMille’a.Wokół roiło się od szczupłych kobiet w kreacjach szytych na zamówienie, kongresmenów, senatorów, znanych prawników, finansistów i przemysłowców.Wszyscy starali się wyglądać uroczyście i dystyngowanie w wieczorowych strojach.Sala wydawała się nienaturalnie cicha, choć rozmawiało w niej jednocześnie sto osób.Jeśli umeblowanie kosztowało mniej niż dwadzieścia milionów dolarów, to Tsin Shang musiał je kupić na wyprzedaży w domu towarowym w New Jersey.Ściany i sufit były pokryte boazerią z sekwojowego drewna i wymyślnie rzeźbione, podobnie jak większość mebli.Dywan był tak wielki, że dwadzieścia dziewcząt musiało zapewne poświęcić połowę swej młodości na jego utkanie.Połyskiwał błękitem i złotem jak ocean w blasku zachodzącego słońca.Jego puszystość sprawiała wrażenie, że można w nim brodzić.Zasłon nie powstydziłby się sam Pałac Buckingham.Julia jeszcze nigdy nie widziała tyle jedwabiu w jednym miejscu.Bogato wyściełane fotele i kanapy bardziej pasowałyby do muzeum niż do prywatnej rezydencji.Za długim bufetem, na którym piętrzyły się stosy krabów, homarów i innych owoców morza stało dwudziestu kelnerów.Ilość jedzenia przywodziła na myśl pełny połów całej floty rybackiej.Serwowano tylko najdroższe szampany francuskie i wina z dobrych roczników.Żadne nie miało etykietki z datą późniejszą niż rok tysiąc dziewięćset pięćdziesiąty.W rogu sali orkiestra smyczkowa grała melodie ze znanych filmów.Choć Julia pochodziła z bogatej rodziny mieszkającej w San Francisco, nigdy jeszcze nie widziała niczego podobnego.Stała nieruchomo i jak zaczarowana chłonęła wzrokiem otaczający ją świat przepychu.W końcu otrząsnęła się i powiedziała:- Teraz rozumiem, dlaczego Peter mówił, że zaproszenie do Tsin Shanga jest w Waszyngtonie traktowane niemal jak zaproszenie do Białego Domu.- Szczerze mówiąc, wole atmosferę przyjęć w ambasadzie francuskiej.Bardziej elegancko i gustownie.- Czuję się taka.pospolita wśród tylu pięknie ubranych kobiet.Pitt objął Julię w pasie i spojrzał na nią uwodzicielsko.- Tylko bez żadnych kompleksów.Masz dużą klasę.Ślepy by zauważył, że każdy mężczyzna tutaj pożera cię wzrokiem.Julia zaczerwieniła się.Pitt miał rację.Mężczyźni przyglądali się jej nachalnie.Wiele kobiet również.Poczuła się zakłopotana.Zauważyła wśród gości tuzin pięknych Chinek ubranych w jedwabie i dotrzymujących towarzystwa różnym mężczyznom.- Widzę, że nie jestem tu jedyną kobieta chińskiego pochodzenia.Pitt obrzucił przelotnym spojrzeniem panie, o których wspomniała Julia.- To córy Koryntu.- Słucham?!- Prostytutki.- Co ty sugerujesz?- Tsin Shang wynajmuje je, żeby zajmowały się facetami, którzy są tutaj bez żon.Możesz to nazwać subtelną formą zdobywania wpływów politycznych.Jeśli nie może kupić czyjegoś poparcia, usidla ofiarę, wykorzystując panienki świadczące usługi seksualne.Julia była zdumiona.- Wiele się jeszcze muszę nauczyć.- Wyglądają kusząco, prawda? Całe szczęście, że jestem z kimś, kto przyćmiewa ich wdzięki.Inaczej mógłbym ulec pokusie.- nie posiadasz niczego, co chciałby zdobyć Tsin Shang - odrzekła Julia.- Może go poszukamy i ujawnimy naszą obecność tutaj?Pitt spojrzał na nią zaszokowany.- Co?! Mam pozwolić, żeby przepadły mi te darmowe trunki i zakąski?! Nigdy w życiu! Najpierw jedno, potem drugie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]