[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czwartek ranoTom Finchley i jego pomocnik umówieni byli na ósmą trzydzieści i, w przeciwieństwie do większości takich fachowców, przybyli na czas - był to zresztą jeden z powodów, dla których Hollis wybrał do odnowienia salonu właśnie jego.Ani Cassie, ani on sam nie chcieli być w domu podczas wyrzucania wszystkiego z pokoju, pojechali więc oddzielnie do centrum, spotkali się tam na Main Street przy kawie i croissantach, po czym znów się rozstali.Każde miało iść na pół dnia do pracy, po czym mieli spotkać się w południe, by razem pojechać do San Francisco na spotkanie z Sharon McCone.Gdy dotarł do Mannix & Hollis, była dopiero dziewiąta trzydzieści.Czekała go tam niespodzianka w postaci Gabe'a, który przyszedł do biura przed nim.Rozmawiał z Glorią, która wydawała się czymś wyraźnie zdenerwowana.- Co my tu widzimy? - zagadnął Hollis.- W pracy przed dwunastą? Czyżbyś po tych wszystkich latach przypomniał sobie jednak o etyce zawodowej?Mannix nie uśmiechnął się.Hollis zauważył, że ma zaciśnięte usta.- Powiedzmy.Właśnie miałem do ciebie dzwonić.- Dlaczego? Coś się dzieje?- Gloria, powtórz mu to, co właśnie powiedziałaś mnie.- Trochę mi głupio.To znaczy nie przypuszczałam, że wciąż masz kłopoty.- zaczęła.Hollis zerknął na swego partnera, który z kolei potrząsnął głową.Oczy Mannixa mówiły: „Nie zdradziłem twojego zaufania.Nie o to tu chodzi”.- Mów śmiało - zachęcił Glorię.- No więc wczoraj poszłam na lunch do River House.Wiesz, jak było zimno, prawda?Właśnie dlatego zauważyłam tę kobietę.Siedziała sama na tarasie, otulona parką, pijąc kawę i gapiąc się w naszą stronę.Jakby obserwowała ten budynek, nasze biuro.Na nic innego nie mogła patrzeć z miejsca, w którym siedziała - tylko na nasze okna.Hollis poczuł, że napinają mu się mięśnie.- Udało ci się jej przyjrzeć?- Wystarczająco dobrze, żeby ją rozpoznać.- Ktoś, kogo znamy?- Nie, ale już ją widziałam.Dwukrotnie.- Gdzie?- Raz w zeszłym tygodniu, też na tarasie River House.Siedziała przy tym samym stoliku i też patrzyła w tę stronę.Wtedy nie dało mi to do myślenia.Było słonecznie, dużo osób jadło lunch na zewnątrz.- A drugi raz?- W niedzielę rano.Pod twoim domem.- Moim domem.?- Gdy podjeżdżałam, właśnie schodziła z frontowych schodów - powiedziała Gloria.-To było koło jedenastej piętnaście, jak zostawiałam teczkę dotyczącą Dry Creek.Myślałam, że to jakaś znajoma Cassie.Nic nadzwyczajnego nie robiła, po prostu schodziła ze schodów, odchodziła, bo nikogo nie było w domu.Dlatego wcześniej o tym nie wspominałam.Ale wczoraj znowu ją widziałam, to już trzeci raz w przeciągu niecałego tygodnia, jak tak siedziała na tym zimnie i się gapiła.I im bardziej o tym myślałam, tym bardziej wydało mi się to dziwne.Więc powiedziałam o tym Gabe'owi, gdy przyszedł, a on uznał, że natychmiast trzeba powtórzyć tobie.- Jak wyglądała? Opisz ją.- Około trzydziestu pięciu lat.Chuda i raczej płaska.Ciemne włosy, takie jak moje, ale krótkie.Twarz wąska z dużym nosem, podobnym do dzioba.Okulary w złotych oprawkach.- Jezu!- Znasz ją? - spytał Mannix.- Tak - odpowiedział.- Tak, znam ją.Asystentka Rakubiana - Valerie Burke.22Tak po prostu.Błądzisz w ciemności, spekulujesz, snujesz całe mnóstwo błędnych przypuszczeń, twoje życie jest równoznaczne z bezustannym poczuciem zagubienia i frustracji, a odpowiedźprzez cały czas jest w zasięgu ręki.Tak oczywista, a zarazem tak nieoczywista, dopóki ktoś ci jej nie podsunie pod nos.Valerie Burke.Blisko związana z Rakubianem, pracowała u niego przez pięć lat.Ale nigdy nawet nie przyszło ci do głowy jej podejrzewać, bo on zdawał się tak dokładnie oddzielać życie prywatne od zawodowego, bo była od niego starsza i, w porównaniu z Angelą, nieatrakcyjna.Przeoczyłeś jednak to, że nie młodość czy uroda pociągały takiego faceta jak Rakubian, tylko bezbronność.Chciał kobiety, którą mógłby zdominować, uformować niczym rozgrzany plastik, w swoją idealną towarzyszkę.Tylko że Valerie Burke, z Bóg wie jakich przyczyn, nie do końca spełniała jego wymagania i zostawiłją dla Angeli.A ona nigdy tego nie przebolała.Mannix coś do niego mówił.Hollis zamrugał oczami i skoncentrował się.- Co mówiłeś?- Zapytałem, kto to.- Asystentka prawna, pracowała w kancelarii Rakubiana.Valerie Burke.- Ach, więc to jest to ogniwo, które łączy ją z Angelą.- Tak.- Ale dlaczego tak nienawidzi ciebie i Cassie?Hollis przypuszczał, że teraz zna już odpowiedź i na to pytanie, ale nie chciał o tym mówić przy Glorii.Właściwie nie chciał też mówić o tym z Gabem.Pokręcił głową i zwróciłsię do Glorii.- Gdzie jest książka telefoniczna San Francisco?- Tam, gdzie zawsze, na dolnej półce, razem z pozostałymi książkami telefonicznymi.Jack, o co chodzi?- Wyjaśnię później.Gabe opowie ci przynajmniej część.- A co mam zrobić, jak znów zobaczę tę kobietę? Zawołać gliny?- Nie, żadnej policji.Nie rób nic.- Ruszył w stronę znajdujących się po drugiej stronie pomieszczenia półek, ale zatrzymał się i odwrócił.- Nie zauważyłaś może, jaki miała samochód? Wtedy, w niedzielę?- Nie, nie zwróciłam uwagi.- Jeśli znów się tu gdzieś pojawi, spróbuj się zorientować.I zapamiętać rejestrację.- Co zamierzasz zrobić? - zapytał Mannix.- Jeszcze nie wiem.Ale na pewno coś zrobię.- Chcesz, żebym ci jakoś pomógł?- Dzięki, ale nie.Musimy poradzić sobie sami, Cassie i ja.Zamknął się w swoim biurze i otworzył książkę telefoniczną na literze „B”.Nie było Valerie Burke, ale znalazł V.Burke i adres: Parnassus Street 9871.To musiała być ona.Chciał się jednak upewnić, zadzwonić pod jakimś pretekstem do Macatee'ego i poprosić, żeby sprawdził to w aktach.Zadzwonił do Pałacu Sprawiedliwości, gdzie rozmawiał z pracownikiem Wydziału Osób Zaginionych, którego nazwiska nie zapamiętał.Macatee'ego nie było, miał przyjść dopiero później.Hollis próbował namówić osobę po drugiej stronie, żeby podała mu informacje dotyczące Burke, nie uzyskał jednak nic oprócz odmowy, po której gwałtownie się rozłączono.Hollis odłożył słuchawkę, ale niemal natychmiast ponownie ją podniósł, by zadzwonić do Kliniki dla Zwierząt.Pierwszym, co Cassie powiedziała po tym, jak skończył opowiadać jej o najnowszych odkryciach, było: - Nie możemy trzymać tego w tajemnicy przed Angelą, nie teraz.- Wiem, ale lepiej, żebyś to ty jej powiedziała.Ja jestem zbyt zdenerwowany.Zapytaj ją, czy utrzymywała jakieś stosunki z Valerie Burke, czy spotkały ją z jej strony jakieś nieprzyjemności.I co o niej wie.- A co zrobimy potem?- Spróbujemy ją znaleźć.W książce telefonicznej San Francisco jest jedno nazwisko i adres, które pasują.Próbowałem skontaktować się z Macatee'em, żeby to potwierdzić, ale nie ma go.- Skonfrontujemy się z nią i spróbujemy ją odstraszyć?- Tak.- Jeśli z jej stanem umysłowym jest tak źle, jak nam się wydaje, nic to nie pomoże.- Musimy spróbować.Nie mamy wyboru.- Może policja.- Nie, jeszcze nie.Potrzebne są jakieś dowody.Do glin zwrócimy się w ostateczności.- Chyba masz rację.- Zadzwoń do Angeli - powiedział.- Będę po ciebie za dziesięć minut.Gdy Cassie wsiadała do lexusa, zauważył, że była blada i spięta.Chciał powiedzieć jej coś, co by ją uspokoiło, ale w głowie miał pustkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]