[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.78.Pendergast posuwał się tunelem, trzymając się blisko lewej ściany i starannie osłaniając wąski promyk światła latarki.Wyszedł zza zakrętu i dostrzegł coś w półmroku ‒ długi, białawy przedmiot leżący na pod-łodze.Podszedł bliżej.To był plastikowy worek, zapięty z jednej strony na zamek błyskawiczny, umazany błotem, brudem i trawą, jakby go wle-czono po ziemi.Na boku wydrukowano słowa: KOSTNICA MIEJSKA NOWY JORK, i numer.Pendergast uklęknął i chwycił zawieszkę zamka.Powoli pociągnąłją w dół, starając się jak najmniej hałasować.W nozdrza buchnął mu duszący smród formaliny, alkoholu i rozkładu.Cal po calu wyłoniło się ciało spoczywające w środku.Agent otworzył zamek do połowy, ująłkrawędzie plastiku i rozchylił je, żeby odsłonić twarz.William Smithback junior.Pendergast patrzył przez długą chwilę.Potem z niemal nabożną ostrożnością rozsunął zamek do końca i odkrył całe ciało.Znajdowało się w najgorszym stadium rozkładu.Zwłoki Smithbacka zostały podda-ne autopsji, a potem na dzień przed zniknięciem przygotowane do od-dania rodzinie: narządy włożono z powrotem na miejsce, rozcięcie w kształcie litery Y zaszyto, wierzch czaszki przymocowano do czubka głowy, twarz naprawiono, ubytki wypełniono, dziury zacerowano.Prymitywna robota ‒ finezja nie należała do mocnych stron lekarzy sądowych ‒ ale przynajmniej dobry przedsiębiorca pogrzebowy mógł419na tym pracować.Tylko że zwłoki nie pojechały do zakładu pogrzebowego.Zostały ukradzione.A teraz znalazły się tutaj.Nagle Pendergast się pochylił.Sięgnął do kieszeni marynarki, wyjąłpensetę i posługując się nią, wyłuskał kilka strzępków białej lateksowej gumy przylepionej do twarzy trupa: jeden z nozdrza, drugi z ucha.Obejrzał je dokładnie przy latarce, po czym troskliwie schował do kieszeni.Powoli poświecił dookoła i w odległości piętnastu jardów zobaczyłnastępne gnijące zwłoki przygotowane do pogrzebu i ubrane w czarny garnitur.Obcy mężczyzna, ale wysoki i chudy, mniej więcej tego samego wzrostu i budowy co Smithback i Fearing.Kiedy agent spoglądał na dwa trupy, w jego umyśle skrystalizowały się ostatnie szczegóły intrygi Estebana.Bardzo elegancki plan.Teraz pozostało tylko jedno pytanie: co za dokument Esteban zrabował z grobowca? Z pewnością coś naprawdę niezwykłego, coś ogromnie cennego, skoro poważył się na takie ryzyko.Pendergast zamyślił się.Zdumiewała go nie tylko złożoność, ale zuchwałość planu Estebana.Tylko człowiek obdarzony wyjątkowymi zaletami ‒ cierpliwością, strategicznym geniuszem i siłą charakteru ‒ mógł dokonać czegoś takiego.I dokonał: gdyby agent przypadkiem nie natrafił na obrabowany grób w podziemiach Ville i nie połączył tego szczegółu z zakrwawionym opakowaniem po żeberkach jagnięcych znalezionym w śmieciach, zbrodnia uszłaby bezkarnie.Ostrożnie i po cichu Pendergast zasunął zamek błyskawiczny.Potem zgasił latarkę i dalej rozmyślał w ciemnościach.Pędził tutaj w szaleńczym pośpiechu, żeby ratować Norę, i nie zdążył dokładnie zaplanować, jak się rozprawić z Estebanem.Zrozumiał teraz, że nie doceniałtego człowieka.To był groźny przeciwnik.Z pewnością już wrócił do domu ‒ Inwood i Glen Cove dzieliła odległość niezbyt wielka dla samochodu.Taki człowiek wiedziałby, że Pendergast też tu jest.Taki człowiek czekałby na agenta, zawczasu przygotowany.Pendergast 420musiał pokrzyżować mu szyki.Musiał ‒ dosłownie ‒ uderzyć z zaskoczenia.Ostrożnie, bezgłośnie zawrócił tą samą drogą, która przyszedł.Esteban czekał w tunelu, obok dźwigni, wytężając słuch.Agent FBI poruszał się cholernie cicho, ale w tych izolowanych podziemiach każ-dy najmniejszy dźwięk niósł się bez końca.Esteban mógł ze słuchu odtworzyć, co się działo.Najpierw cichy zgrzyt zamka błyskawiczne-go; potem szelest plastiku; kilka minut ciszy ‒ i znowu zamek.Potem słaby odblask w tunelu: latarka Pendergasta.Esteban wciąż czekał.Zabawne doprawdy, że agent FBI znalazł dwa ciała.Cóż to za wstrząs.Ciekawiło go, jak wiele tamten odgadł.Z dwoma trupami pod nosem pewnie całkiem sporo ‒ ten cały Pendergast to inteligentny facet.Prawdopodobnie odgadł wszystko oprócz zasadniczego punktu: rodzaju dokumentu, który Esteban zabrał z grobowca swojego przodka.Najważniejsze, że Pendergast działał na wyczucie, bez dowodów ‒ i dlatego zjawił się sam, bez wsparcia i oddziału SWAT
[ Pobierz całość w formacie PDF ]