[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bigfoot był zaskoczony widokiem swego alter ego… i uczynił ten jeden nierozważny krok, który kosztował go życie.Brat Paweł zabił prawdziwego ojca Karoliny.— Chodźmy stąd, moja droga — wyszeptał Lee obejmując Karolinę ramieniem.Poddała mu się, z twarzą jak sucha maska, bez jednej łzy.Brat Paweł patrzył za odchodzącymi w osłupieniu, doświadczając zarazem uczucia déjŕ vu.Coś podobnego wydarzyło się już przedtem, takie odejście mężczyzny i dziewczyny z miejsca przejmującego zgrozą — odejście od bram piekielnych.Tu też było Piekło… i było ono realne.Brat Paweł chodził w tę i z powrotem w chacie wielebnego Siltza, czekając na straż honorową mającą mu towarzyszyć do stacji teleportacyjnej.Jego misja była zakończona, sprawy osobiste rozwiązane, a mimo to depresja,.w której się znajdował, nie ustępowała.Gdyby tylko wcześniej posiadał mądrość wynikającą z doświadczenia, nim zabił ojca dziewczyny.Przecież istniały widoczne znaki i sygnały, a on nie miał dość rozumu, by zinterpretować je właściwie.Swami, mężczyzna bardzo poważny, nietolerancyjny wobec innych religii, posiadający silną moc psychiczną, nie był w stanie zaakceptować faktu, iż jego własna żona odmówiła przejścia na jego wiarę.Na obrzeżach animacji, jego dzika i zwierzęca furia przybrała kształt fizyczny, być może w rezultacie intensywnego, pozytywnego sprzężenia zwrotnego.Gniew, poczucie winy, szaleństwo: animacja mogła być równie niszczącym narkotykiem, jak heroina, kokaina, LSD czy mnem, zabijającym naturalne skłonności ludzkiego umysłu i uwalniającym potwory.Ileż prawdy było w pierwszym ostrzeżeniu Swamiego: animacja kryje w sobie wielkie niebezpieczeństwa.Swami wiedział, o czym mówi, bo opierał się na własnym doświadczeniu.A jednak brat Paweł nie mógł uwierzyć, że był on człowiekiem z gruntu złym.Opiekował się przecież troskliwie Karoliną, kiedy znajdował się w swej ludzkiej postaci; czy jego transformacja w Bigfoota była w pełni świadoma? Prawdopodobnie nie.Gdyby był przestępcą, nie potrzebowałby pomocy animacji, by uśmiercić swą żonę i córkę.Animacja mogła wzmacniać jego szczególne umiejętności, jak to było w przypadku Theriona, kiedy odgrywał rolę potwora Apollyona i wykazał się znajomością arkanów judo, chociaż tu wina leżała po stronie brata Pawła, który przydał Therionowi talentów, jakich tamten nie posiadał.Umiejętności Swamiego były natomiast autentyczne.Naturalnie, rozmiary i masa Bigfoota zostały wzmocnione przez animację, ale siła ki, która powstrzymywała brata Pawła, istniała w nim już wcześniej.Gdyby moc psychiczna Swamiego została ukierunkowana na aurę, tak jak moc brata Pawła, jego zdolności magiczne wewnątrz animacji byłyby równie wysokie.Niestety, skupił się on tylko na jednym: na Bigfoocie.Była to jego prywatna wojna pomiędzy świadomością i podświadomością, pomiędzy Dr.Jekyllem i Mr Hydem, dwoma nie dającymi się pogodzić aspektami osobowości.Schizofrenia.Tylko Szatan wiedział, jaki wpływ mogła rrueć religia na niektóre jednostki ludzkie! Brat Paweł wiedział natomiast, że nigdy nie pojmie w pełni motywów, jakie kierowały Swamim.Usiłować zabić swe własne dziecko!Teraz było ono podwójnie osierocone.Matka nie żyła, ojciec naturalny przemienił się w potwora, a przybrany stał się mordercą.Z prawnego punktu widzenia było to zabójstwo w obronie własnej; Lee był świadkiem dobrych intencji brata Pawła.Jednak w oczach Karoliny…Rozległo się miarowe pukanie do drzwi.Czas iść.Brat Paweł otworzył drzwi… i ujrzał Lee.— Och, …myślałem, że to…— Już wkrótce przyjdą — rzekł Lee z powagą w głosie.— Przykro mi, że tym razem zwracam się do ciebie w sprawie osobistej, lecz nie miałem wyboru.— Wejdź, proszę.I usiądź — powiedział brat Paweł serdecznie.— Jestem tak przygnębiony, że przyda mi się coś, co oderwie moje myśli od własnych problemów, choć może na to nie zasługuję.Moja misja poniosła całkowitą klęskę, sprowadziłem na kolonię chaos religijny i osierociłem niewinne dziecko.Planeta Tarot zasługiwała na coś znacznie lepszego!Lee stanął na wprost niego.Był bardzo przystojnym mężczyzną, a jego silny charakter uwidaczniał się w sposobie bycia.Zaiste przypominał Chrystusa.— Kogóż, do diabła, usiłujesz oszukać? — spytał spokojnie.Brat Paweł o mało się nie roześmiał, słysząc tak niestosowny dobór słów.A przecież w kontekście animacji koncepcje Chrystusa i Piekła nie były aż tak odległe.— Mam nadzieję, że nikogo.Przedstawię uczciwe sprawozdanie, podparte zapisem holograficznym, tak jak mi polecono, po czym powrócę do mojego Zakonu Wizyjnego, by dać wytchnienie mojemu sumieniu, jeśli to w ogóle będzie możliwe.Przeprosiłbym i ciebie, i pozostałych mieszkańców tej planety, gdyby nie było to tak niedorzecznie niewystarczające w tej sytuacji.Lee pokręcił głową.— Sam się udałem do Piekła i zasługiwałem na to, by tam się znaleźć.Ty natomiast wydobyłeś mnie stamtąd, ukazując błędy w moim rozumowaniu, uświadamiając mi, w czym tkwił mój rzeczywisty grzech, i egzorcyzmując go.Obecnie wygląda na to, że sam siebie posłałeś do Piekła… i na mnie spoczywa obowiązek oddania ci podobnej przysługi.Pawle, misja twoja zakończyła się sukcesem.Dostarczyłeś kolonii odpowiedzi, której żądała i na którą zasługiwała, i ocaliłeś cudowną dziewczynę od pewnej śmierci.Widziałem cię w Piekle i poznałem cię na tyle, na ile ktoś obcy może poznać drugiego człowieka.Jesteś zdeterminowany i szczery w swoich poczynaniach, jesteś wielkim i dobrym człowiekiem, najbliższym mojemu pojęciu świętego spośród wszystkich żyjących.Tym razem brat Paweł nie odczuwał ochoty do śmiechu.— Hiperbola nie zaprowadzi cię zbyt daleko! Ośmielam się twierdzić, że prawda leży gdzieś pomiędzy tymi dwiema skrajnościami, które obaj przedstawiliśmy.Słyszałem kiedyś, iż prawda ma odcień szarości.Lee uśmiechnął się.— Lub brązu.Nigdy nie zapomnę tego, co dla mnie uczyniłeś [ Pobierz całość w formacie PDF ]