[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie, pomyślała zasmucona, nie ma dla niej łatwych rozwiązań.Następne dni, zanim uda jej się znaleźć pretekst, aby wrócić do hrabstwa Northampton, będą bolesne.Już ten dzień dostarczył jej przykrych przeżyć.Uprzejme traktowanie kogoś, do kogo czuje się urazę, stanowi nie lada zadanie, jednak wiedziała, że nie mogłaby się zdobyć na prawdziwą nienawiść czy nawet niechęć do Arabelli.Jak mogła mieć do lady Tolliver pretensje o jej uczucie do Daniela? Przecież każda kobieta chciałaby poślubić takiego wspaniałego mężczyznę.Dziwne wydawało jej się tylko to, że nikt nie mówi głośno o zbliżającym się ślubie.Ze zmarszczonym czołem zaczęła rozważać ten problem.Naturalnie mogły być powody, dla których Arabella i Daniel nie podawali swoich zaręczyn do wiadomości publicznej, na przykład jeśli Daniel chciał najpierw powiedzieć o swoim zamiarze córkom i czekał na ich powrót z Dorset.Utrzymywanie sekretu przed lady Exmouth wydawało się mimo wszystko bardzo dziwne.Robina była przekonana, że matka Daniela nic nie wie o jego zamiarze rychłego ożenku.Co więcej, po Arabelli też nie było widać, aby oczekiwała wkrótce tak radosnego wydarzenia.Robina nic z tego wszystkiego nie rozumiała.Z zamyślenia wyrwał ją odgłos kroków.A więc jednak ktoś za nią poszedł.Odwróciła się, żeby sprawdzić, kogo z gości lady Tolliver będzie miała za towarzysza przechadzki.Odłożywszy książkę, Daniel zerknął na zegarek i przekonał się, że brakuje kilku minut do siódmej.Śniadanie na trawie zajęło matce i Robinie podejrzanie dużo czasu.Uważał zresztą, że nazwa „śniadanie” dla posiłku jedzonego wczesnym popołudniem jest absurdalna.Wsunął zegarek z powrotem do kieszonki i znowu wziął się do czytania.Otworzyły się drzwi i wszedł kamerdyner z karafką i kieliszkiem, które ustawił tuż obok łokcia lorda Exmoutha.- Czy wasza lordowska mość jeszcze sobie czegoś życzy?- Nie sądzę.Dziękuję, Stebbings.Albo poczekaj.- Służący przystanął w pół drogi do drzwi.- O której godzinie milady wyjechała z domu?- Niedługo przed południem, sir.- Czy wspominała, że może późno wrócić?- Nie, milordzie.Czy mam polecić, żeby kolację podać później?- Tak, to chyba rozsądny pomysł.Powiedz kucharce, że zjemy o dziewiątej.Maszcząc czoło, Daniel sięgnął po burgunda i nalał sobie kieliszek.To było zupełnie niepodobne do jego matki, żeby nie uprzedzić służby o możliwości późnego powrotu.Co ją, u licha, zatrzymało? Nawet jeśli straciła rachubę czasu, to przecież w śniadaniu uczestniczyli również inni goście, którzy mogli ją przywrócić do rzeczywistości, a zwłaszcza Robina.W odróżnieniu od innych znanych mu kobiet, była bardzo punktualna.Uśmiechając się pod nosem, rozsiadł się wygodniej i dalej sączył wino, kontemplując połysk swoich butów z cholewami.Dobrze było znaleźć się znowu w domu.Owszem, bardzo mu było przyjemnie w towarzystwie Monty’ego, ale brakowało mu Robiny, jego ptaszyny, brakowało mu jej nawet bardziej, niżby chciał się do tego przyznać.Robina była doprawdy niezwykłą kobietą! Nigdy nie podejrzewałby, że córka wiejskiego pastora, która - jak sama przyznała - odebrała dość ograniczoną i bardzo konwencjonalną edukację, stanie się wybranką jego serca.Bardzo go zdziwiło odkrycie, jak wiele mają ze sobą wspólnego.Na wargach znów pojawił mu się mimowolny uśmiech.I pomyśleć, że gdy pierwszy raz rozważał pomysł ponownego ożenku, za jedyny cel stawiał sobie znalezienie odpowiedniej matki dla córek, a tymczasem los dał mu towarzyszkę życia, bez której teraz trudno już byłoby mu się obejść.Nagłe zamieszanie w sieni przerwało mu zadumę.Do pokoju wpadła matka, zupełnie nie dbająca o godny krok, za nią zaś kuzynka Arabella, która wydawała się podejrzanie blada, a w oczach nie miała ani śladu figlarnych ogników.- Och, Danielu, dzięki Bogu, że jesteś! - Lady Exmouth prawie rzuciła mu się w ramiona.- To wszystko przeze mnie.Przyjmuję na siebie całą winę [ Pobierz całość w formacie PDF ]