[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Statek powietrzny miał około stu dwudziestu metrów długości, jak oceniał Hawke, i okrągły otwór w dziobie.Niezwykła konstrukcja, pomyślał, ale przecież zaprojektował ją niezwykły człowiek.Na burtach widniała dość trafna nazwa „Car”.Każdy ze stateczników w części ogonowej, skąd teraz opuszczano schody, zdobiła czerwona gwiazda.W blasku słońca odbijającym się od śniegu sterowiec kojarzył się z obiektem latającym z innej planety.- I co? - zapytała Anastazja, która dołączyła do Hawke’a.Miała na sobie białe sobole i taką samą czapkę, i wyglądała pięknie.- Jestem oszołomiony.- Możemy wejść na pokład.Nasz bagaż jest już w środku.Ojciec też.Ma jakieś spotkanie biznesowe ze swoimi wspólnikami.Obawiam się, że nie znajdzie dla nas czasu, dopóki nie wylądujemy w Moskwie.- No trudno.Cieszę się, że mogłem z nim porozmawiać wczoraj wieczorem.Poznaliśmy się trochę.- On też jest z tego zadowolony.- Jaką prędkość osiąga „Car”? Muszę przyznać, że robi wrażenie.- Teoretycznie do dwustu czterdziestu kilometrów na godzinę.Ale kapitan powiedział mi, że będziemy lecieli z wiatrem.Powinniśmy być w Moskwie w porze lunchu.- Muszę sobie załatwić jakieś lokum - powiedział Hawke.- Zdążę zadzwonić?- Już się tym zajęłam, kochanie.Zarezerwowałam ci apartament w hotelu Metropol.W sąsiedztwie placu Czerwonego i bardzo blisko teatru Bolszoj.Wchodzimy na pokład? Ojciec na pewno chciałby wystartować jak najszybciej.- Co się dzieje w Moskwie? - zapytał Hawke.Wziął ją pod rękę i ruszyli przez śnieg w kierunku hangaru.- Nigdy nie pytam - odrzekła z cierpkim uśmiechem.- A on nigdy nic nie mówi.Kiedy znaleźli się na pokładzie, poszli aż do Sali Widokowej im.Juliusza Verne’a, półokrągłego pomieszczenia pod samym dziobem statku.Było całe ze szkła i stali i komfortowo urządzone.Steward przyjął od nich zamówienie na śniadanie.Usiedli wygodnie w skórzanych klubowych fotelach, by cieszyć się wspaniałą panoramą.Szybki cichy lot nad rozległą białą przestrzenią, niecałe trzydzieści metrów nad bezkresnymi zaśnieżonymi lasami, hipnotyzował.Ale Hawke’a najbardziej interesowały rozwiązania techniczne, zastosowane w statku, a zwłaszcza gondola mieszcząca kokpit.Kiedy tylko zjedli śniadanie, zostawił Anastazję z amerykańską powieścią (przywiózł jej w prezencie Przygody Huckleberry Finna) i wybrał się na zwiedzanie.Przeszedł od dziobu do ogona, omijając tylko te miejsca, gdzie ochroniarze patrzyli na niego groźnie i kręcili przecząco głowami.Ale Anastazja zadzwoniła na mostek i umówiła go z kapitanem.Przezroczysta kabina pilotów była oddzielną gondolą podwieszoną pod środkową częścią kadłuba.Miała kształt wydłużonego jaja, które spoczywało w obejmach z perforowanego metalu, przymocowanych do dna statku.Spiralne schody prowadziły z najniższego pokładu w dół na poziom mostka.Samotny ochroniarz na górze uśmiechnął się do Hawke’a.- Oczekują pana.Chwilę później Hawke zauważył, że nabrali wysokości.Stał tuż za kapitanem, z prawej strony, patrzył w dół i widział pod nogami zaśnieżone góry sześćdziesiąt metrów poniżej.Na prawo dostrzegł głęboką dziurę w śniegu, fragment belki ogonowej śmigłowca i porozrzucane wokół czarne szczątki.Długa czarna łopata rotora wystawała ze śniegu niczym ogromna narta biegowa.Rozbity helikopter musiał spaść niedawno, bo główna część zwęglonego wraka jeszcze się paliła, czarny dym unosił się spiralnie pod błękitne niebo.- Co tam się stało? - zapytał Hawke mężczyznę za sterami.- Wypadek - odparł lotnik, jakby to nie było oczywiste.Mówił po angielsku z lekkim rosyjskim akcentem.- Właśnie zgłosiliśmy to przez radio.Wygląda, że wydarzył się niedawno.- Są jakieś oznaki, że ktoś przeżył?- Nie.Ale ekipy ratownicze są już w drodze.- Kapitanie Marłow, nazywam się Alex Hawke.Anastazja Korsakowa dzwoniła podobno do pana, że wpadnę tu na chwilę, żeby się szybko rozejrzeć.- Tak, tak, oczywiście! - potwierdził kapitan, drobny mężczyzna z szopą jasnych włosów pod czapką.Nosił niebieski mundur z czterema złotymi paskami na rękawach.- Witamy na pokładzie.Jak się podoba podróż?- Bardzo.Mogę tu zostać kilka minut i popatrzeć, jak pracujecie, panowie?- Naturalnie.Jak widać na wyświetlaczu powyżej, trafił nam się wspaniały dzień na latanie.Mamy stały silny wiatr w ogon i wyciągamy prawie dwieście sześćdziesiąt kilometrów na godzinę.- Ile gazu potrzeba, żeby utrzymać tego olbrzyma w powietrzu?- Transportujemy osiemset czterdzieści tysięcy metrów sześciennych helu - odparł z dumą kapitan.- „Puszkin” trzy razy więcej.- Wciąż używacie helu? Myślałem, że jest wybuchowy.- Przeciwnie, to naturalny środek gaśniczy.Kiedyś był rzadki, teraz jest dostępny na całym świecie jako produkt uboczny powstający przy produkcji gazu ziemnego.- Fascynujące.Hawke uśmiechnął się i powiódł wzrokiem po sterach i tablicy przyrządów.Po dziesięciu minutach obserwowania pracy załogi uznał, że pilotowanie tego statku jest dość proste.Pokład był zrobiony z grubego przezroczystego leksanu i miał kształt wydłużonego jaja.Pośrodku znajdował się duży okrągły metalowy właz z kołem ryglującym z nierdzewnej stali.Wokół pokrywy leżał mniej więcej trzydziestometrowy zwój nylonowej liny.- Wyłaz ewakuacyjny? - zapytał Hawke kapitana.- Da, da.Dla załogi na wypadek niebezpieczeństwa.I dla pasażerów na górnych pokładach, gdyby gdzieś na statku wybuchł pożar i odciął drogę do innych wyjść.- Dokąd polecicie z Moskwy, kapitanie?- Do Sztokholmu.Na uroczystość wręczenia Nagród Nobla.Spotkamy się tam z naszym bliźniaczym statkiem, wielkim liniowcem pasażerskim „Puszkin”.Może pan o nim słyszał.Jest teraz w drodze z Miami do Szwecji.- Widziałem jego zdjęcia.Wspaniała maszyna.Musicie być z niej bardzo dumni.- Hrabia ma nadzieję, że pewnego dnia po niebie będą kursowały setki takich wielkich statków.Przyzna pan, że to doskonały środek transportu.- Bardzo cywilizowany.Dziękuję panu, kapitanie.Nie będę dłużej przeszkadzał.Szkoda ludzi w tamtym helikopterze, prawda?Myślał o rozbitym śmigłowcu, kiedy wrócił na pokład widokowy, gdzie zastał Anastazję pogrążoną w lekturze powieści.Wziął angielskojęzyczne wydanie „Prawdy” i przebiegł wzrokiem nagłówki.Ani słowa o niepokojach wewnątrz murów Kremla.Nic dziwnego, bo władza kontrolowała wszystkie media
[ Pobierz całość w formacie PDF ]