[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prawodpodobnie.— Prawdopodobnie?— Jasne, nie chciałbym zeznawać tego pod przysięgą w sądzie,bo róŜnica jest niewielka.— Nie jest wielka? — powtórzył Karras głucho.Dalej nickonkretnego.— A co z tym bełkotem? — spytał nie tracąc jeszczenadziei.— Czy jest to jakiś język?Frank zachichotał.— Co w tym śmiesznego? — spytał jezuita.— Czy to był jakiś sprytny psychologiczny test, ojcze?— Nie wiem, o czym mówisz, Frank?— Bo wydaje mi się, Ŝe pomieszałeś taśmy albo coś w tymrodzaju.To jest.— Frank, czy to jakiś język? — przerwał mu Karras.— No, powiedziałbym, Ŝe zupełnie normalny język.Karrasznieruchomiał.— Chyba Ŝartujesz?— Nie, wcale nie.304— Jaki to język? — spytał.— Angielski.Przez moment Karras nie potrafił wydobyć z siebie słowa, apotem przemówił, z trudem panując nad nerwami.— Frank, zdaje się, Ŝe albo cię nie rozumiem, albo chcesz zemnie zaŜartować?— Czy masz gdzieś pod ręką magnetofon? — zapytałFrank.Karras obrzucił spojrzeniem biurko.— Tak, mam.— Czy ma urządzenie do wstecznego odtwarzania?— Dlaczego pytasz?— Ma, czy nie ma?— Chwileczkę — nerwowo odłoŜył słuchawkę i obejrzałmangetofon.— Tak.Jest.Ale po co to wszystko, Frank?— ZałóŜ taśmę i puść ją od tyłu.— Co?!— Mieszkają u ciebie chochliki — zaśmiał się Frank.—Przesłuchaj taśmę i porozmawiamy o tym jutro.Dobranoc, ojcze.— Dobranoc Frank.— Baw się dobrze.Karras połoŜył słuchawkę na widełki.Był u krańców wy-trzymałości.Odszukał taśmę i włączył magnetofon.Przesłuchał ją wzwykły sposób i potrząsnął głową.Bełkot.Przewinął taśmę iodtworzył nagranie od końca.Najpierw usłyszał własny odwróconygłos.A potem Regan.Mówiła po angielsku!Merrin, Merrin, Karras.Być nam pozwólcie.Angielski.Bez sensu, ale angielski.Jak ona zdołała to zrobić?305Przesłuchał całe nagranie.Potem przewinął taśmę i przesłuchałją powtórnie.I jeszcze raz.ZauwaŜył, Ŝe szyk zdania jest takŜeodwrócony.Zatrzymał taśmę i usiadł przy biurku.Przygotowałpapier i ołówek.Starał się dokładnie zapisywać wszystkie słowa.Raz po raz zatrzymywał i cofał nagranie.Wreszcie zanotowałwszystko i uporządkował słowa we właściwej kolejności.„.Niebezpieczeństwo.Jeszcze nie (niezrozumiałe) umrze.Niewiele czasu teraz (niezrozumiałe).Pozwól jej umrzeć.Nie, nie,nie, to miłe.Tak miło jest w ciele.Czuję.To jest (niezrozumiałe).Lepiej niŜ nicość.Boję się księdza.Daj nam czas.UwaŜajcie na księdza.On jest (niezrozumiałe).Nie, nie ten.ten(niezrozumiałe) ten, który (niezrozumiałe).On jest chory.Och, krew,czuję krew, jak to (niezrozumiałe) śpiewa".Teraz nastąpiło pytanie Karrasa:— Kim jesteś?„Jestem nikim.Jestem nikim."Znowu Karras:— Czy to twoje imię?„Nie mam imienia.Jestem nikt.Jest nas wielu.Pozwól nambyć.Pozwól nam ogrzać się w tym ciele.Nie (niezrozumiałe) z tegociała w nicość, w (niezrozumiałe).Zostaw nas.Pozwól nam być,Karras.Zostaw nas.Merrin? Merrin?"Odczytywał zapis wciąŜ od nowa, poraŜony jego wymową ifaktem, Ŝe przemawia więcej niŜ jedna osoba.OdłoŜył notatkę iprzetarł rękoma twarz.Więc nie był to nieznany język.Odwrotnepisanie nie naleŜało do rzadkości, ale mówienie? Z zachowaniemprawideł gramatyki i fonetyki do tego stopnia, Ŝe odtworzenie nataśmie puszczonej wstecz czyniło tekst zupełnie zrozumiałym? Czy306taki wyczyn nie przerastał ludzkich moŜliwości? MoŜe w grę wchodziprzyspieszony strumień świadomości, opisywany przez Junga? Nie.To coś innego.Wyjął z półki „Psychologię i patologię tzw.zjawisk okultys-tycznych" Junga.Pamiętał, Ŝe właśnie w tej pracy czytał opodobnym przypadku.Znalazł.Opis eksperymentu, w którym pacjent zadawał sampytania własnej świadomości, będącej w stanie odpowiedzieć orazrozwiązywać anagramy.Anagramy!RozłoŜył ksiąŜkę na biurku, pochylił się i przeczytał opisdoświadczenia.DZIEŃ TRZECI.Kim jest człowiek? — Bąko sotyl.Czy to jest anagram? — Tak.Ile zawiera słów? — Dwa.Jakie jest pierwsze? — Zgadnij.Jakie jest drugie? — Eeeee.Zgadnij? Czy mam to zinterpretować sam? Spróbuj.Pacjent znalazł rozwiązanie.Odpowiedź brzmiała: Tylko sobą [ Pobierz całość w formacie PDF ]