[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.–Dywersja, która nadweręży bazę HSS na Weście, przynajmniej na jakiś czas i utrudni im pacyfikację Pasa.–Jeśli trafi się wystarczająco silny rozbłysk, żeby pojawiła się na tyle duża chmura.–O tym pomyślałam w pierwszej kolejności – rzekła, wyraźnie podekscytowana.– Jesteśmy w samym środku okresu maksymalnej aktywności Słońca.Mnóstwo plam na Słońcu i rozbłysków.Skinął uprzejmie głową.–Chciałbym obejrzeć te dane.–Tak jest, sir!Habitat Poczwarka W habitacie skalnych szczurów na orbicie wokół Ceres Victoria Ferrer czuła się niepewnie.Choć ubierała się możliwie najskromniej i tak czuła, że jej każdy ruch obserwują mężczyźni – i kobiety – którzy patrzyli na nią, jak skradający się lampart patrzy na łup.Sam habitat był dos'ć wygodny.Grawitacja była identyczna jak na Księżycu albo na tyle zbliżona, że nie dało się wyczuć różnicy.Jako gość, Ferrer miała dla siebie małą, ale dobrze wyposażoną kwaterę, a tuż obok było pomieszczenie, którego mogła używać jako biura.W następnym segmencie była stołówka, a po drugiej stronie konstrukcji całkiem przyzwoita restauracja.Przy jej budżecie mogła sobie pozwolić najadanie prawie wyłącznie w restauracji.Ferrer sądziła, że szczury to twarde, szorstkie i nieokrzesane typy.Poszukiwacze i górnicy, bytujący na skraju ludzkiej cywilizacji, niezależni indywidualiści żyjący skromnie w nieprzebranych otchłaniach Pasa, żyjący w samotności i niebezpieczeństwie.Ku jej zaskoczeniu, odkryła, że większość mieszkańców Poczwarki to sklepikarze, księgowi, technicy zatrudnieni w różnych służbach.A prawdziwi górnicy i poszukiwacze mieli wykształcenie techniczne.W Pasie posługiwali się skomplikowanym sprzętem; musieli wiedzieć, jak utrzymywać statek kosmiczny w dobrym stanie mając na uwadze fakt, że najbliższy magazyn części albo stocznia są miliony kilometrów od nich.Tylko wciąż gapili się na nią.Nawet w zwykłym kombinezonie zapiętym pod szyję przyciągała ich spojrzenia.Świeże mięsko, pomyślała.Nowa twarz.Nowe ciało.Jej misja na Ceres była dwojaka.Miała rekrutować kolejnych najemników do armii z rosnącego tłumu bezrobotnych górników i poszukiwaczy.Czekała też na powrót Levinsona i jego nanotechnologicznego zespołu, aby zapoznać się w pierwszej kolejności z wynikami eksperymentu.Kierowanie Levinsonem było banalnie łatwe.Za każdym razem, gdy się spotykali, patrzył na mą oczami głodnego szczeniaka.Jeśli wróci i mu się uda, będzie oczekiwał nagrody, pomyślała Ferrer.Wtedy odepchnięcie go nie będzie łatwe.Jeśli rzeczywiście wróci jako człowiek sukcesu, może uda mi się rzucić go w ramiona innej kobiety.Przecież na Ceres jest mnóstwo takich, które z chęcią rzucą się w ramiona naukowca, który może zabrać je z powrotem na Ziemię.Usiłowała nie myśleć o Levinsonie i skoncentrować się na bezrobotnym górniku siedzącym po drugiej stronie jej biurka.Schludnie ubrany młody człowiek robił co mógł, żeby nie pożerać jej wzrokiem, ale jego oczy powracały uporczywie na przód jej bezkształtnego golfa.Mama i jej cholerna inżynieria genetyczna, pomyślała Ferrer.Powinnam była przywieźć porozciągane koszulki albo skafander.Rozmawiała z nim tylko o sprawach zawodowych, nawet nie wspominając o niczym innym.Humphries posłał ją, by rekrutowała najemników na okręty HSS, a ona nie miała powodów, żeby robić cokolwiek innego.–Nie rozumiem pańskich oporów – rzekła do górnika.– Oferujemy wysoką pensję i premie.Ferrer pomyślała, że wygląda na przyzwoitego faceta: s'wieżo ogolony, w wyprasowanych spodniach i koszulce z rozpiętym kołnierzykiem.Z jego dossier wyświetlanego na ekranie na biurku wynikało, że jest inżynierem i spędził cztery ostatnie lata pracując jako górnik dla Astro Corporation.Zwolnił się miesiąc temu i jeszcze nie znalazł nowego zatrudnienia.Wiercąc się nerwowo na krześle, odparł:–Proszę posłuchać, pani Ferrer: co mi przyjdzie z pensji i premii, jak będę martwy?Wiedziała, co ma na myśli, ale spróbowała jeszcze raz:–Czemu pan tak mówi?Krzywiąc się, górnik odpowiedział:–Chce mnie pani przyjąć do załogi jednego ze statków HSS, prawda? Wszyscy wiedzą, że HSS i Astro walczą ze sobą w Pasie.Ludzie giną codziennie, tak po prostu.Wolałbym siedzieć na Poczwarce i zająć się jakąś' prawdziwą pracą.–Tu jest wielu bezrobotnych górników – przypomniała Ferrer.–Tak.wiem.Wielu zostało zwolnionych, jak ja.Niektórzy odeszli sami, bo w Pasie robi się zbyt niebezpiecznie.Ja wolałbym po prostu poczekać, aż wojna się skończy.Kiedy przestaniecie strzelać, wrócę do pracy.–To może potrwać – zauważyła.Skrzywił się i skinął głową.–Wolę umrzeć z głodu, niż dać się zabić.Ferrer przyznała się do porażki.–Cóż, trudno.Gdyby zmienił pan zdanie, proszę o kontakt.Wstając pośpiesznie z krzesła, górnik rzekł:–Ale proszę nie czekać z utęsknieniem.Tego popołudnia Ferrer odbyła jeszcze dwie rozmowy z dokładnie takim samym efektem.Górnicy i poszukiwacze rzucali pracę, żeby wydostać się z terenu walk.Poczwarka zapełniała się bezrobotnymi szczurami skalnymi.Większości z nich kończyły się już skromne oszczędności i teraz ich byt zależał od szczodrości rady habitatu.Nieliczni przyjmowali pracę na statkach HSS.Albo na statkach Astro, odkryła Ferrer z pewną satysfakcją.Z czternastu osób, z którymi rozmawiała, pracę przyjęły tylko dwie – obie były kobietami z dziećmi na utrzymaniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]