[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.30.Komenda Główna Policji, HamburgFabel stał oparty o biurko przodem do wiszącej na ścianie tablicy.Patrzył na nią i nie wiedział, czego szuka.W pokoju był jeszcze Werner, który siedział z boku.Wydawał się przygnębiony, miał opuszczone ramiona i bladą twarz.– No i dzień się skończy! – powiedział Fabel.– Twój pierwszy dzień w pracy, i tyle wydarzeń.– Ze mną wszystko okej – odparł bez przekonania Werner, zbierając się do wyjścia.– Do zobaczenia jutro.– Fabel odprowadził wzrokiem kolegę i wrócił do studiowania tablicy.Morderca odgrywał rolę Jacoba Grimma, korzystającego z wiedzy Dorothei Viehmann.A od kogo on czerpał wiedzę? Kto jemu opowiadał bajki? Stara kobieta? Matka?Fabel przypatrywał się zdjęciom Weissa, Olsena i Fendricha.Matka Weissa była wpływową Włoszką.O rodzicach Olsena nie wiedział nic, za to Fendrich był mocno związany z matką.Zmarła na krótko przed tym, jak rozpoczęła się seria zabójstw.Weiss i Olsen znajdowali się w tej chwili poza kręgiem podejrzanych, pozostawał więc Fendrich.Ale więcej przemawiało za tym, że jego też należy wykluczyć.Ponownie przyjrzał się trzem mężczyznom.Wyglądało na to, że żaden z nich nie jest tą właściwą osobą.Nagle Fabel spostrzegł, że tuż obok stoi Anna Wolff.– Cześć, Anno.Skończyłaś z Olsenem? – zapytał.Anna niecierpliwie pokręciła głową.Wzięła do ręki fotografię ostatniej ofiary, Bernda Ungerera.– Mamy powiązanie.– W głosie Anny wyczuł napięcie.Olsen rozpoznał Ungerera.On go zna.Olsen wciąż siedział przy stole w pokoju przesłuchań, ale teraz jego zachowanie, cała mowa ciała, uległy zmianie.Był podekscytowany, nawet chwilami agresywny.Towarzyszący mu prawnik nie wyglądał na zadowolonego.Cokolwiek by mówić, nieustępliwa, drobna Anna Wolff maglowała ich cztery godziny.– Zapewne zdaje pan sobie sprawę, panie nadkomisarzu, że próbując pomóc wam w śledztwie, mój klient ryzykuje tym, że bardziej się pogrąży.Fabel kiwnął zniecierpliwiony głową.– Posłuchajmy, co pan Olsen ma nam do powiedzenia o swoich związkach z panem Ungererem.– Nie miałem z nim żadnych związków.– Chłopak wzruszył ramionami.– Po prostu widziałem go kilka razy.Był handlowcem.Zwykły wazeliniarz.– Gdzie go pan widział? – zapytała Anna.– W piekarni Albertus.Sprzedawał włoskie maszyny do wyposażenia piekarni.Cholerne dzieła sztuki.Całymi miesiącami chodził wokół Markusa Schillera i namawiał go do kupna nowych pieców.Obaj dobrze się dogadywali, jeden i drugi to lizusy.Ungerer często zabierał Schillera na lunch do drogich restauracji.Z tego, co wiem, najwięcej do powiedzenia miała żona Schillera.To były jej pieniądze i to ona rządziła.– Dokładnie, gdzie i kiedy go pan widział?– Kilka razy, kiedy przyjeżdżałem po Hannę do piekarni.– Całkiem sporo pan o nim wie, jak na człowieka, który widywał go tylko przelotnie.– Hanna mi o nim opowiadała.Próbował ją poderwać.Za każdym razem, gdy tylko się pojawił.Był żonaty, ale miał opinię kobieciarza.Kanalia – tak opisywała go Hanna.– Nigdy pan z nim nie rozmawiał?– Nie.Miałem się z nim rozmówić, ale Hanna prosiła, żebym dał sobie spokój.Zdążyła już się poskarżyć na Ungerera swojemu szefowi.– Hanna nie miała z nim nic wspólnego?– Nie.Mówiła, że przyprawiał ją o gęsią skórkę tym swoim spojrzeniem.Wybaczcie, ale nie widzę żadnej różnicy między Ungererem i Schillerem.Oślizgłe mendy.Ale Hanna coś w Markusie widziała.Fabel, który do tej pory pozwolił Annie prowadzić przesłuchanie, pochylił się teraz w przód na krześle.– Peter, jesteś powiązany z trzema osobami spośród pięciu ofiar mordercy.– Przerzucił leżące na stole fotografie i położył przed nim zdjęcia Pauli Ehlers, Marthy Schmidt i Laury von Klosterstadt.– Czy rozpoznajesz którąś z nich?– Modelka.Znam ją.To znaczy, słyszałem o niej.Jest sławna.Ale tych dwu nie znam.Nadkomisarz obserwował Olsena.Albo mówił prawdę, albo musiał być doskonałym kłamcą.Nie wyglądał na takiego.Podziękował przesłuchiwanemu oraz mecenasowi i kazał odprowadzić chłopaka do celi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]