[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Masz dobre oko - odparłam.- To Opel GT zsiedemdziesiątego pierwszego, zaprojektowany przeztego samego faceta, który odpowiadał za designCorvetty.Jeden z moich przyjaciół kupił go odjakiegoś gościa, który wymienił beznadziejny orygi-nalny silnik na jednostkę Hondy.- Nie zrobił tego dobrze?- Wręcz przeciwnie.Prawdę mówiąc, sama bym tegolepiej nie zrobiła.Problem w tym, że silnik Hondyobraca się w prawo, a ten Opel został zapro-jektowany dla mańkuta.- To znaczy?Poklepałam lśniący błotnik i wyszczerzyłam zęby wuśmiechu.- Do przodu jedzie tylko trzydzieści na godzinę, alena wstecznym dociąga do stu sześćdziesięciu.Tony wybuchnął śmiechem.- Sprytny samochód.- Wpatrywał się w niego przezminutę, aż rozbawienie znikło z jego twarzy.-Słuchaj, wyskoczysz ze mną na obiad? Mam interes,więc ja płacę.- Policja w Kennewick potrzebuje mechanika?- Nie, ale chyba możesz nam pomóc.Umyłam się i przebrałam.Honey podniosła głowę,kiedy wchodziłam do biura.W zeszłym tygodniu -drugim tygodniu jej dyżuru - przyjechała dowarsztatu w dżinsach (wyprasowanych) z krzeseł-kiem, składanym stolikiem, laptopem i telefonemkomórkowym.Stwierdziła, że w moim biurze pracujesię prawie tak dobrze, jak w jej własnym.Od czasuincydentu z Blackiem traktowałyśmy się nawzajem zostrożną uprzejmością.- Idę na obiad z Tonym - oświadczyłam.- Wrócę zajakąś godzinę.Gabrielu, zadzwoń do Charlie-go wsprawie Opla i podaj mu cenę za ten używany silnikdo Mazdy RX-7.Nie będzie szczęśliwy, ale samochódodpala.Honey zmierzyła mnie wzrokiem, lecz nie zabroniłami wychodzić, czego się częściowo spodziewałam.- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko spa-cerowi - powiedział Tony, kiedy z klimatyzowanegobiura trafiliśmy prosto na popołudniową patelnię.-Lepiej mi się myśli w ruchu.- Jeśli chodzi o mnie, może być.Poszliśmy na skróty do centrum Kennewick, przeztory kolejowe i dwie puste działki.Honey wlokła sięz tyłu na tyle niepostrzeżenie, że Tony raczej jej niezauważył.Wybudowane w latach dwudziestych i trzydzie-stych centrum jest jedną ze starszych części miasta.W podniszczonych budynkach, otoczonych domami ikamienicami w stylu wiktoriańskim, mieszczą sięsiedziby małych firm.Władze czyniły starania, bydeptaki ze sklepami wyglądały zachęcająco, ale zbytwiele pustych lokali tworzyło wrażenie stagnacji.Sądziłam, że Tony będzie chciał rozmawiać podczasprzechadzki, ale się nie odzywał.Nie przerywałemwięc ciszy i pozwoliłam mu myśleć.- Trochę za ciepło na spacery - powiedział w końcu.- Lubię upały.I mrozy.Lubię mieszkać tam, gdziemają wszystkie cztery pory roku.Montana ma dwie.Dziewięć miesięcy zimy, a potem trzy miesiącewzględnego ocieplenia.Czasami liście zaczynajązmieniać kolor, zanim uderzy pierwszy śnieg.Pa-miętam, jak raz padało na 4 Lipca.Nie odpowiedział, więc doszłam do wniosku, że niepróbował nawiązać niezobowiązującej pogawędki -ale też nie wiedziałam, co innego chciał wskóraćswoim komentarzem.Zabrał mnie do niewielkiej kawiarni.Złożyliśmyzamówienie przy barze, a następnie przeszliśmy dociemnego, chłodnego pomieszczenia wypełnionegoniewielkimi stolikami.Właścicielom prawdopodobniechodziło o stworzenie atmosfery angielskiego pubu.Nie byłam nigdy w Anglii, więc nie potrafiłamstwierdzić, do jakiego stopnia im się to udało.Wkażdym razie efekt końcowy przypadł mi do gustu.- A więc po co mnie tu przyciągnąłeś? - zapytałam,gdy pojawił się przede mną talerz zupy i potworniewielka kanapka, a kelnerka zostawiła nas samych.Na obiad było już za późno, a na kolację jeszcze zawcześnie, mieliśmy więc całe pomieszczenie tylkodla siebie.- Posłuchaj - odezwał się po chwili.- Ten stetryczałyfacet, który ci kiedyś szefował, ten, który nadalprzychodzi od czasu do czasu, jest nieczłowiekiem,mam rację?Zee wyznał publicznie prawdę o swoim wieku, więckiwnęłam potakująco głową i wgryzłam się wkanapkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]