[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie ma mowy, żeby Deckard był replikantem.Powstrzymując czysto fizjologiczny dreszcz - w kabinie protektorskiej było zimno jak w lodówce - postukałem palcem w szybę, oddzielającą nas od widowni w dole.- Oglądaj dalej - poleciłem Nicky'emu.Na ekranie Ford spojrzał w dół.Obcas pantofla Sean Young trącił niewielki przedmiot leżący na podłodze, który się poruszył i zamigotał.Ford schylił się i podniósł go, lecz kamera jeszcze przez moment skupiała się na jego twarzy.Dopiero potem zrobiła najazd na znalezisko: maleńkiego jednorożca z papieru i sreberko z paczki papierosów.Po sekundzie wahania Ford skinął głową - w mojej niefachowej opinii to jeden z najbardziej wymownych i poruszających gestów w historii kina.W ślad za Young wsiadł do windy, drzwi zasunęły się za nim z ostatecznym, dźwięcznym zuum.Przez ostatni fragment doczepionej akcji z doczepioną narracją gwizdałem pod nosem, przyglądając się w skupieniu własnym paznokciom i czekając, aż muzyka Vangelisa ucichnie i przelecą napisy.Nicky zdjął z irytacją szpulę z projektora i przetransferował do pudełka.Daleko w dole spowijająca widownię rozsrebrzona czerń zamieniła się w czysty, nieprzenikniony mrok.- To znaczy tylko, że drugi detektyw, Eddie Olmos, był u niego.- Nicky wzruszył wymownie ramionami.- Czemu budujesz na tym całą teorię?- Bo to punkt zwrotny filmu - wyjaśniłem cierpliwie.- Wysadza w powietrze wszystko, co wcześniej oglądaliśmy: przedśmiertną przemowę Batty'ego „szkoda, że ona nie przeżyje”, wszystko; po czym nadaje mu nowy kształt.- Cóż, Rutger Hauer mówi, że gadasz bzdury - przypomniał Nicky, nakładając wieczko na pudło i starannie odczepiając je od obudowy projektora.- Świetny aktor, ale nie najbystrzejszy - podsumowałem.- Scott pozostawia to niedopowiedziane.- W tej wersji owszem.W wersji reżyserskiej sekwencja snu Deckarda o jednorożcu wyjaśnia wszystko.Nicky schował pudło z filmem do stalowej szafki na końcu kabiny, zamknął drzwiczki i starannie przekręcił dwukrotnie klucz w zamku.- Wolę, żeby Deckard był człowiekiem.- Pociągnął za uchwyt, sprawdzając, czy dobrze zabezpieczył drzwi.Zarówno w jego głosie, jak i ramionach wyczuwałem napięcie.Uznałem, że lepiej dam spokój.Może to nostalgia, bo Nicky też kiedyś był człowiekiem.Potem, przed czterdziestką, dostał ataku serca i zasilił szeregi żywych inaczej.Niektórzy ludzie powracali jako dusze - duchy - i prowadzili spokojne życie po śmierci, kręcąc się w miejscach pamiętanych z czasów, gdy jeszcze mieli puls.Inni wybierają trudniejszą drogę, wdzierając się i opętując zwierzęta (to zawsze są zwierzęta, choćby dlatego, że mają dusze dość słabe, by zazwyczaj nie mogły skutecznie walczyć) i odkształcając ich ciała w coś mniej więcej przypominającego ich własne.Tak właśnie powstają wilkołaki, choć w obecnych czasach najczęściej nazywa je się uprzejmie i politycznie poprawnie loup-garous.Nicky, zarówno po śmierci, jak i za życia, był jednak wyjątkowo uparty.Wybrał zatem trzecie rozwiązanie, zazwyczaj uważane za łączące wady obu poprzednich - izolację duchów i problemy z ciałem właściwe wilkołakom.Powrócił we własnym ciele, jako zombie.Dla większości ludzi to wyjście na krótką metę: ciała gniją, a kiedy przekroczą pewną granicę, cała siła woli tego świata nie zdoła zmusić ich do ruchu.Nicky powstrzymywał jednak ów kryzys za pomocą maniakalnej kombinacji chałupniczego balsamowania, niekonwencjonalnych metod leczniczych i starannego zamrażania.I trzeba szczerze przyznać, że jak na nieboszczyka wygląda całkiem nieźle: samoopalacz, który kupuje całymi wiadrami, maskuje woskowy połysk zapeklowanego ciała, a jego śródziemnomorska uroda nadal przyciąga wzrok kobiet, chyba że znajdą się dość blisko, by poczuć subtelną woń formaliny.Jest też całkiem majętnym zombie, dysponuje imponującym portfelem nieruchomości, łącznie z nieużywanym kinem, w którym mieszka.Więc kimże jestem, by mu to wytykać? Świetnie gra w tę grę, mimo że zza grobu.- A zatem wpadłeś na tego gościa, Gwillama.- Nicky, zmieniając temat, schował do kieszeni klucze do szafki z filmami.- Papistowskiego skurwysyna, który próbował cię zabić w toku sprawy Abbie Torrington.- Gwillam nie ma błogosławieństwa papieskiego - poprawiłem.- W istocie jego zakon - Anathemata - został hurtowo ekskomunikowany przez Benedykta XVI, gdy tylko ten wytrzeźwiał po imprezie inauguracyjnej.Teraz działają na własną rękę, a Kościół usiłuje udawać, że w ogóle nie istnieją.Była to zaledwie półprawda, ale na razie musiała wystarczyć.Kiedy ostatnim razem spotkałem Gwillama, czynił wyraźne aluzje, że ekskomunika stanowiła jedynie pretekst, pozwalający spuścić Anathematę ze smyczy.Byli jakby bojowym ramieniem Kościoła katolickiego, partyzancką armią fanatyków religijnych o przerażająco niesprecyzowanym celu działania: ocaleniu ludzkości przed umarłymi i nieumarłymi w imię Boże.W przypadku Abbie Torrington oznaczało to dopełnienie morderstwa małej dziewczynki likwidacją jej duszy.Gwillam nie był uszczęśliwiony, kiedy - z pomocą Juliet - zdołałem skutecznie podstawić mu nogę.Nicky też nie wyglądał na uszczęśliwionego.- Nie zagrzebuj mnie po uszy w pierdolonych szczegółach, Castor - rzekł, ruszając do drzwi.- To ten sam facet, zgadza się? Ten, który uważa, że tacy jak ja stanowią wstęp do Armagedonu? Ten, co uważa się za żołnierza Boga w pierdolonej świętej wojnie?- Tak - przyznałem.- To on.Uznałem, że nie ma sensu przypominać, że zazwyczaj to ja mam w zwyczaju pomijać szczegóły, preferując prostotę.W dziewięćdziesięciu dziewięciu przypadkach na sto pozostawiam obsesyjną, upierdliwą drobiazgowość Nicky'emu, bo to jego prawdziwa specjalność.- Super - burknął Nicky.- Wal zatem prosto z mostu, a wtedy będziemy wiedzieć, na czym stoimy.Chcesz, żebym trochę pogrzebał? Dowiedział się, co ci świrnięci świętojebcy robią w Walworth?Przytrzymywał dla mnie drzwi.Pojąłem aluzję i wyszedłem na podest.Nicky ruszył za mną, zamykając starannie drzwi i nastawiając alarmy i pułapki.Zaczekałem, aż skończy, bo to zadanie pochłaniało całą jego uwagę.- Nie - oznajmiłem, gdy znów na mnie spojrzał.- Nie tego chcę.Nicky próbował ukryć zawód, lecz subtelna kontrola mięśni to jedna z pierwszych ofiar zombifikacji i musiał popracować nad swoją pokerową twarzą.- Dlaczego? - spytał.- Bo on gra nieczysto i ma mnóstwo ludzi ze spluwami - wyjaśniłem.- A także ludzi z zębami, kłami i obfitym owłosieniem.Używa loup-garous, Nicky, wilkołaków, które otrzymały z góry całkowite rozgrzeszenie ze wszystkiego, co robią na jego rozkaz.Uwierzyłbyś? Gość rozdaje karty wyjścia z piekła.I nie przepada za mną, odkąd podmieniłem medalik Abbie Torrington.Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, jest danie mu kolejnych powodów, aby życzył mi śmierci.Nicky otworzył usta, chcąc zaprotestować, ale nie przerywałem.- Poza tym nie uważam, by Gwillam miał z tym cokolwiek wspólnego.Wczoraj w nocy Kenny został zaatakowany.Dotarłem tam tak szybko, bo pomagałem policji w śledztwie.Nie wiem, wokół kogo węszy teraz Gwillam, ale założę się, że to coś innego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]