[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wygląda pan na człowieka, któremu cholernie się śpieszy - powiedziała.- Nie pamiętam, kiedy ostatni raz widziałam taki chaos.- Jej głos przywodził mu na myśl przetaczającą się falę, tak samo unosił się i opadał.Tak, akcent miała bezwzględnie chicagowski.1 bez cienia skrępowania strzelała oczami po całym biurze.Jack spojrzał na nią przepraszająco zza biurka, potem zamknął jej CV i rozparł się wygodnie na fotelu.- To naprawdę aż tak źle wygląda?- Telefon na zewnątrz pańskiego gabinetu nie przestał dzwonić od momentu, w którym weszłam na oddział, pański komputer nie jest jeszcze podłączony.- Wstała i nachyliła się, by spojrzeć za plecy Jacka.- Nie wie pan nawet, gdzie jest włącznik klimatyzacji.- Skierowała krytyczne spojrzenie na blat biurka.- Panie profesorze, nie wiem, czy mnie pan zatrudni czy też nie, ale radzę panu szybko znaleźć kogoś do tej roboty, bo stąpa pan już po naprawdę grząskim gruncie.Jack uśmiechnął się i raz jeszcze przemknął wzrokiem po życiorysie dziewczyny.- Specjalizacja z intensywnej terapii, jak widzę.Helena skinęła głową i przesunęła po biurku dużą brązową kopertę.- A tutaj ma pan oryginały moich pozostałych certyfikatów.Asystowałam przy operacjach przez pięć lat, potem byłam intensywistką na izbie przyjęć w Rush Presbyterian.- Dlaczego więc zmienia pani zawód?Telefon w sekretariacie znów zaczął dzwonić.- Widziałam już tyle krwi i flaków, że wystarczy mi do końca życia.Wolałabym pracować przy czymś mniej wymagającym, ale wciąż w obrębie medycyny.No i ze względu na dzieci nie mogę już brać nocnych dyżurów.- Ile ma pani dzieci?- Dwoje, żadne nie ma jeszcze pięciu lat.Potrzebują obecności matki.Mój mąż nie wraca do domu przed dziewiątą, a ja nie mogę pozwolić, żeby tak długo siedziały z opiekunką.Natarczywy dźwięk dzwonka nagle ustał, ale już trzydzieści sekund później znów się odezwał.Helen zmarszczyła brwi i wstała.- W tym hałasie nie potrafię się skoncentrować, czy mogę odebrać i uspokoić tego kogoś, kto dzwoni?Jack machnął jedynie ręką, w skrytości ducha ciesząc się, że dziewczyna jest tak operatywna.- Ależ oczywiście, ten cholerny sygnał mnie też zaczyna denerwować.- W czasie gdy znajdowała się poza gabinetem, Jack spokojnie przejrzał jej referencje.Za uchylonymi drzwiami trwała przyciszona wymiana zdań, a potem Jack usłyszał trzask odkładanej na biurko słuchawki.- Dzwonią z nowojorskiego oddziału Zemdon Pharmaceuticals, czy może im pan poświęcić pięć minut? - zapytała Helen, wychylając głowę zza futryny.Jack jęknął i skrzywił się, ale zanim zdążył odpowiedzieć, Helen już wróciła do rozmowy, tym razem wyraźnie usłyszał jej słowa:- Bardzo mi przykro, ale pan profesor Hunt jest w tej chwili w samym środku rozmowy kwalifikacyjnej.Czy może mi pan zostawić numer, postaram się, żeby oddzwonił.- Minutę później wróciła na swoje miejsce.- Na czym to stanęliśmy?Jack zamknął jej CV.Ta dziewczyna miała w sobie dynamit, była dokładnie tym, czego potrzebował.Przepełniała ją pewność działania i potrafiła przejąć inicjatywę we właściwym momencie.- Kiedy może pani zacząć?Helen spojrzała na zegarek.- Jestem umówiona dzisiaj po południu.- przerwała, na jej czole pojawiły się zmarszczki.- Może mnie pan próbować przekonać, żebym została dzisiaj nieco dłużej, ale jeśli nie będzie to konieczne, co pan powie na poniedziałek?Jack wstał, zdążył już przejść połowę dystansu do drzwi.- Znakomicie.Proszę się stąd nie ruszać przez najbliższą godzinę - poprosił - ja w tym czasie udam się do działu administracyjnego po pani kontrakt.Wrócił po niespełna godzinie, by odkryć, że Helen porozwieszała na ścianach sekretariatu jego dyplomy i tytuły naukowe.W chwili gdy przekraczał próg, właśnie zamawiała wizytówki i papier firmowy z nagłówkiem: Profesor Hunt, ordynator oddziału kardiologii.Sprawdziła też, czy działają telefon, faks i e-mail.- Czuję, że będzie się nam dobrze współpracowało, profesorze Hunt.- Posłała mu zwycięski uśmiech.- Aha, były dwa telefony do pana - przewróciła kartki w notatniku.- Właśnie dzwonili z „Chicago Tribune”.Ich felietonista z działu zdrowia chce zrobić z panem wywiad.Dałam mu godzinne okienko pomiędzy czwartą a piątą dzisiejszego popołudnia.Powiedziałam, że ma tu szybko przyjść i równie szybko zmykać.Zdziwionemu Jackowi opadła szczęka.„Chicago Tribune” była jedną z najbardziej liczących się i wpływowych gazet codziennych w kraju.- Nic tak nie zrobi dobrze weekendowemu dodatkowi jak wiadomość, że przybył pan z odsieczą.- Helen podniosła torebkę.- Dzwonili też ponownie z Zemdon Pharmaceuticals, jakieś dziesięć minut temu, żebym załatwiła dla nich okienko na przyszły tydzień.Muszę przyznać, że są wytrwali.- Obrzuciła wzrokiem biuro, wyglądało na to, że jest zadowolona z tego, co zobaczyła, a potem uśmiechnęła się do nowego szefa [ Pobierz całość w formacie PDF ]