[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Spytaj go, czy mają klientkę, która nazywa się Sobek.Amanda Sobek.Bosch czekał, gdy Robinson przekazywał pytanie.- Nie mają takiej klientki.To dobra wiadomość, Harry?- Przyda się.Bosch zamknął telefon i podszedł do biurka Rider, żeby spojrzeć na ekran komputera.Powtórzył jej to, co usłyszał od Robinsona.- Jest coś o Amandzie Sobek? - zapytał.- Tak.Mieszka w zachodniej części Doliny.Farralone Avenue w Chatsworth.Ale niewiele znalazłam.Żadnych kart kredytowych ani hipoteki.Przypuszczam, że wszystko jest na nazwisko męża.Może kobieta nie pracuje.Sprawdzam adres, żeby znaleźć męża.Bosch otworzył album pamiątkowy klasy Rebecci Verloren.Zaczął go kartkować, szukając nazwiska Sobek i imienia Amanda.- Jest - powiedziała Rider.- Mark Sobek.Wszystko zapisane na niego, a sporo tego jest.Cztery samochody, dwa domy, mnóstwo kart kredytowych.- W jej klasie nie było nikogo o nazwisku Sobek - rzekł Bosch.- Ale są dwie Amandy.Amanda Reynolds i Amanda Riordan.Myślisz, że to któraś z nich?Rider pokręciła głową.- Chyba nie.Wiek się nie zgadza.Amanda Sobek ma czterdzieści jeden lat.Osiem lat starsza od Rebecci.Coś tu się nie zgadza.Myślisz, że powinniśmy do niej zadzwonić?Bosch zatrzasnął album z hukiem, aż Rider podskoczyła.- Nie - powiedział.- Po prostu tam pojedziemy.- Gdzie? Do niej?- Tak.Czas ruszyć tyłek i zapukać do drzwi.Popatrzył na Rider, ale zobaczył, że wcale jej to nie rozbawiło.- Nie mam na myśli twojego tyłka.To takie wyrażenie.Chodźmy.Zaczęła wstawać.- Jak na kogoś, kto jeszcze dzisiaj może wylecieć z pracy, masz za dobry humor.- Tylko to mi zostało, Kiz.Ciemność czeka.Ale wszystko jedno, co zrobisz, w końcu i tak nadciągnie.Wyszedł z biura.37Pod adresem przy Farralone Avenue, dokąd AutoTrack zaprowadził Boscha i Rider, stała rezydencja w śródziemnomorskim stylu o powierzchni około trzystu metrów kwadratowych.Był tu oddzielny garaż z czterema bramami z ciemnego drewna, a na piętrze widać było okna gościnnych apartamentów.Detektywi musieli oglądać dom przez bramę z kutego żelaza, czekając, aż ktoś odbierze domofon.W końcu z małej skrzyneczki na słupie obok otwartego okna samochodu odezwał się głos:- Tak, kto tam?Głos należał do młodej kobiety.- Amanda Sobek? - zapytał Bosch.- Nie, jestem jej asystentką.Kim państwo są?Bosch spojrzał na skrzyneczkę i zobaczył obiektyw kamery.Widziano ich i słyszano.Wyciągnął odznakę i przysunął blisko oka kamery.- Policja - rzekł.- Musimy porozmawiać z Amandą Sobek albo z Markiem Sobkiem.- O czym?- O sprawie, która interesuje policję.Proszę otworzyć bramę.Czekali przez chwilę i gdy Bosch chciał znów nacisnąć guzik domofonu, brama zaczęła się wolno uchylać.Wjechali na teren rezydencji i zaparkowali w zatoczce przed sięgającym drugiej kondygnacji portykiem.- Ochrona takiego domu byłaby warta śmierci kierowcy pomocy drogowej - powiedział cicho Bosch, wyłączając silnik.Podeszli do otwartych drzwi, w których stała dwudziestokilkuletnia kobieta ubrana w spódnicę i białą bluzkę.Asystentka.- A pani jak się nazywa? - zapytał Bosch.- Melody Lane.Pracuję u pani Sobek.- Jest w domu? - spytała Rider.- Tak, ubiera się i zaraz zejdzie, Proszę zaczekać w salonie.Wprowadziła ich do korytarza, gdzie stał stolik z kilkoma rodzinnymi zdjęciami.Przedstawiały małżeństwo oraz dwie nastoletnie córki.Bosch i Rider weszli za Melody do okazałego salonu z wielkimi oknami, które wychodziły na Santa Susana State Park i Oat Mountain.Bosch zerknął na zegarek.Melody to zauważyła.Dochodziło południe.- Nie spała.Wcześniej pracowała, a teraz brała prysznic.Powinna zejść za.Nie musiała kończyć.Do pokoju wbiegła atrakcyjna kobieta ubrana w białe spodnie i rozpiętą bluzkę narzuconą na koszulkę z różowego szyfonu.- O co chodzi? Coś się stało moim córkom?- Pani Amanda Sobek? - zapytał Bosch.- Oczywiście.Co się dzieje? Dlaczego państwo tu przyszli? Bosch wskazał na kanapę i fotele pośrodku salonu.- Najpierw usiądźmy, pani Sobek.- Proszę mi najpierw powiedzieć, czy coś się stało.Jej panika wydawała się autentyczna.Bosch zaczął się obawiać, że mogli gdzieś popełnić błąd.- Nic się nie stało - powiedział.- Nie chodzi o pani córki.Z córkami wszystko w porządku.- Chodzi o Marka?- Nie, pani Sobek.O ile nam wiadomo, też dobrze się czuje.Usiądźmy.Wreszcie się uspokoiła i szybko podeszła do fotela stojącego po prawej stronie kanapy.Bosch obszedł szklany stolik i usiadł na kanapie, a Rider zajęła drugi fotel.Bosch przedstawił siebie oraz swoją partnerkę i jeszcze raz pokazał odznakę.Zauważył, że szklany blat stolika jest nieskazitelnie czysty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]