[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Słodko - mruknął Horatio.- Widzisz coś, Caine? - zapytał głos Sackheima w jego uchu.- Widzę, agencie Sackheim.Niewielki przedmiot wiszący na żyłce, jakieś dwanaście stóp nad ziemią.Spróbuję go jakoś ściągnąć.- Co to za przedmiot?- Plastikowy dinozaur, który ma coś przyczepione wokół szyi.Wystaje też z niego jakiś kawałek metalu.Proszę chwilę poczekać.W okolicy nie było żadnej drabiny, ale Horatio znalazł długą na osiem stóp belkę drewna, leżącą przy jednej ze ścian.Wyciągnął z kieszeni scyzoryk, którym wygiął w haczyk jeden z zardzewiałych gwoździ wystających z belki.Chwilę później pochwycił nim wiszącego dinozaura.Zanim jednak ściągnął go na ziemię, zatrzymał się na chwilę.Swego czasu pracował w oddziale rozbrajania ładunków wybuchowych, w związku z czym zdawał sobie sprawę, że mógł szarpnąć za linkę uruchamiającą bombę-pułapkę.Żyłka była jednak przyczepiona do sufitu przezroczystą taśmą i w żadnym miejscu nie znikała w otworze w ścianie.Przy samym suficie również nie było śladów jakiejkolwiek ingerencji.Horatio wstrzymał oddech i szarpnął.Dinozaur z łoskotem upadł na podłogę.Horatio schylił się po niego.- W porządku.Mam poszukiwany przedmiot.Metal wystający z dinozaura wygląda na wtyczkę USB, a do szyi zamocowana jest jakaś moneta.- Wtyczka USB? Zaczekaj chwilę.Twój współpracownik informuje mnie, że to najprawdopodobniej pamięć USB.Wbudowanie jej w jakieś plastikowe gadżety to pewnie przejaw nowej mody.Horatio uśmiechnął się szeroko.- Proszę przekazać panu Delce podziękowania.Zaraz ją podłączę i zobaczę, co się na niej znajduje.Odbiornik GPS, którym dysponował Horatio, był niewielkim palmtopem, który do komunikacji wykorzystywał złącze Bluetooth.Były w nim również porty USB.Horatio podłączył dinozaura do jednego z nich.Pamięć USB zawierała plik z sekwencją wideo.Horatio otworzył go.Na ekranie pojawiła się twarz Abdusa Sattar Pathana.Z boku jego szyi znajdował się przyklejony gruby, przesiąknięty krwią opatrunek, a jego koszula była poszarpana i ubrudzona od krwi.Miał skrępowane z tyłu ręce i wyglądał na wyczerpanego i przerażonego.Za nim znajdowała się tylko czarna kurtyna.- Poruczniku Caine - odezwał się Abdus - przekazuję tę wiadomość z polecenia ludzi, którzy mnie porwali.Proszę postępować zgodnie ze wskazówkami zawartymi w liście.Musi pan udać się we wskazane miejsce sam.Za każde odstępstwo zakładnikowi będzie wyznaczana kara.Horatio przyglądał się jego oczom.Najwyraźniej czytał z czegoś, co znajdowało się przed nim - sposób, w jaki wychylał się do przodu i mrużył delikatnie oczy, świadczył, że tekst był niewielki.Może to ekran komputera?- Zastanawia się pan pewnie, dlaczego kazaliśmy panu tutaj przyjść - kontynuował Abdus.- Chcemy, żeby nas pan dobrze zrozumiał.Proszę się rozejrzeć dookoła, panie Caine.Czy to miejsce nie stanowi symbolu Miami? Miejsca przepełnionego obietnicami i nadzieją, ale jakże często padającego ofiarą zepsucia i korupcji.Wieża stanowi świetlisty wzorzec dla wszystkich, którzy na nią spoglądają, ale w środku jest pusta.Abdus mówił monotonnym głosem, a jego bezbarwny przekaz nadawał słowom upiorne brzmienie.- Ktoś może spoglądać na wieżę w Miami, wspominając chwilę, gdy jej odbijający się w oczach blask był symbolem nowego domu i nowego życia.Ktoś inny, stojąc na tej samej ulicy, może wspomnieć chwilę, kiedy mieszkał w jej wnętrzu, otoczony przez brud i nędzę, bezładny bełkot szaleńców oraz samobójców, dawkujących sobie przez igłę lub rurkę powolną śmierć.Niech się pan nad tym zastanowi, panie Caine.Niech pan o tym pomyśli, bo to ważne.Moneta znajdująca się przy szyi dinozaura to żeton.Znajduje się na nim kod.Aby uzyskać dalsze instrukcje, należy go wprowadzić na stronie internetowej dotyczącej geocachingu.W tym momencie obraz zgasł.- Mam wyniki, o które prosiłeś - oznajmił laboratoryjny technik.- O, świetnie - rzucił Wolfe.- Nazywasz się Frankel, prawda?Mężczyzna trzymający w ręku teczkę zawahał się.W jego dużych wilgotnych oczach zamajaczyła dezorientacja, ale po chwili zreflektował się i spojrzał nerwowo na swoją prawą pierś, na której znajdowała się plakietka z napisem L.FRANKEL.- Ach, racja - powiedział roztargniony.- Już myślałem, że znowu przypadkowo wziąłem nie swój kitel.- Nic na to nie wskazuje - odparł Wolfe.- A więc co z tymi wynikami?- Właśnie.- Frankel pchnął teczkę w jego stronę, jakby za chwilę miała wybuchnąć.Wolfe uniósł brwi i wziął ją do ręki.Następnie otworzył i przyglądnął się pierwszej stronie.- Hmm.- Ciekawe próbki - powiedział Frankel.- To itr.Nie widuję zbyt wielu pierwiastków ziem rzadkich.Tlenek itru jest powszechnie stosowany jako czerwony luminofor w ekranach.Liczba atomowa itru wynosi trzydzieści dziewięć, a jej nazwa pochodzi od niewielkiego miasteczka w Szwecji, dlatego jej symbol zapisywany jest przez Y.- Ja.doczytam to sobie.- Ależ oczywiście.Do widzenia.- Frankel odwrócił się na pięcie i wyszedł.- A mówią, że to ja jestem świrem.- mruknął Wolfe.- A zatem - odezwał się Tripp - udało ci się stwierdzić, czym jest ten biały proszek?Wolfe spojrzał znad wydruku, który studiował, po czym odparł:- Cześć, Frank.Prawdę mówiąc, wyniki badania spektrometrem dopiero przyszły.Są dosyć oczywiste.- Może dla ciebie, Sherlocku.Mnie to nic nie mówi.- Wybacz.Proszek jest pierwiastkiem wchodzącym w skład związku chemicznego - tlenku itru.- Nie wydaje mi się, żebym go znał - powiedział Tripp, krzyżując ręce na piersi.- Pierwiastek ten często występuje w minerałach ziem rzadkich.Czasem także w minerałach pozaziemskiego pochodzenia.- Możesz powtórzyć?- Próbki skał księżycowych pobrane w czasie misji Apollo zawierały wysokie stężenie itru.Tripp westchnął.- Świetnie.A więc zabójca Świętego Mikołaja, którego szukamy, pochodzi z kosmosu.Czy to chcesz mi powiedzieć?- Niezupełnie.Itr jest pozyskiwany na szeroką skalę z monacytu i bastanitu, nie trzeba lecieć na księżyc, żeby go zdobyć.Jego główne zastosowanie to.- Wolfe zawiesił głos.- No cóż, jest stosowany przy wielu procesach produkcyjnych.- Hmm.Czy twój zmysł technika policyjnego zdołał połączyć tę informację z grubasem w czerwonym wdzianku?- Na razie nie.ale razem z kwasem siarkowym technicznym, stosowanym jako elektrolit, może to sugerować jakieś procesy przemysłowe.- Pewnie.Udało nam się natknąć na tajemną pracownię Świętego Mikołaja, w której produkuje się zabawki i skały księżycowe.- Frank, wyglądasz na zestresowanego.Tripp przetarł ręką wielkości rękawicy bejsbolowej gładką skórę jajowatej głowy.- Wybacz, dzieciaku.Nie znoszę, jak ktoś się ze mnie nabija, a przy tej sprawie mam poczucie, że cały świat robi sobie ze mnie jaja.- Znam ten ból.Ale co do jednej rzeczy z pewnością się nie myliłeś.Tripp zmarszczył czoło.- Tak? Jakiej?- Odpowiedzi techników policyjnych brzmią jak żywcem wyjęte z encyklopedii.Tripp milczał przez chwilę, po czym na jego twarzy pojawił się wymuszony uśmiech.- A zatem tego jednego sprawdzonego faktu będę się trzymał.* * *- Chyba raczycie sobie żartować - mruknął Horatio, patrząc cały czas na ekran trzymanego w ręku palmtopa.- Mam nadzieję, że masz wodery - powiedział znajomy głos w jego uchu.- Eric?- Tak.Poprosiłem ich, żeby pozwolili mi z tobą pogadać.Sackheim i jego ludzie próbują uzyskać wszystkie możliwe dane na temat następnej lokalizacji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]