[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szanse na to miały niewielkie - na tyle znał Elaidę z czego z pewnością znakomicie zdawały sobie sprawę.Skoro przysłały misję do Smoka Odrodzonego, mężczyzny, który potrafił przenosić, to w takim razie musiały być gotowe przyjąć jego ochronę.Inaczej niż Elaida, która najwyraźniej wierzyła, że można go kupić i zamknąć w wiklinowej klatce niczym śpiewającego ptaka.Oto miały się spełnić mgliste obietnice Egwene odnośnie wsparcia Aes Sedai.- Która z tobą przyjechała? - zapytał.- Może ją znam.Tak naprawdę nie znał żadnej Aes Sedai z wyjątkiem Moiraine, która już nie żyła, ale kilka spotkał.Jeżeli ta była jedną z nich, to sprawy mogły przybrać nieco trudniejszy obrót.W tamtych czasach był naprawdę tym chłopcem z farmy, który się wzdrygał, ledwie jakaś Aes Sedai na niego spojrzała.- Jest ich więcej, Rand.Dokładnie dziewięć.- Drgnął nerwowo, a ona pospiesznie mówiła dalej.- Należy poczytać za zaszczyt, Rand, że jest aż tyle, trzykroć tyle, ile wysyłają do króla albo królowej.Merana, z Szarych Ajah, ta, która stoi na czele misji, przybędzie tu sama tego popołudnia; potem za każdym razem będzie przychodziła tylko jedna, dopóki nie nabierzesz zaufania.Wynajęły izby w „Różanej Koronie”, w Nowym Mieście; razem ze swymi Strażnikami i służbą praktycznie przejęły całą oberżę.Merana przysłała mnie jako pierwszą, ponieważ cię znam, dla przetarcia szlaku.Nie zamierzają ci zrobić niczego złego, Rand.Jestem tego pewna.- To jakieś widzenie czy twoje zdanie, Min? - Dziwnie się prowadzi rozmowę z kobietą usadowioną na twoich kolanach, ale to ostatecznie była Min.To wszystko zmieniało.Musiał tylko stale sobie o tym przypominać.- Moje zdanie - przyznała z niechęcią.- Rand, przyglądałam się obrazom towarzyszącym każdej z nich, codziennie, przez całą drogę z Salidaru.Gdyby miały złe zamiary, to bym coś zobaczyła.Nie wierzę, by to się jakoś przez ten czas nie ujawniło.- Poprawiwszy się, obrzuciła go zmartwionym spojrzeniem, które szybko zamieniło się w pełną determinacji stanowczość.- Ale powiem ci coś, skoro już o tym rozmawiamy.W sali tronowej widziałam otaczającą cię aurę.Aes Sedai coś dla ciebie szykują.A w każdym razie jakieś kobiety, które potrafią przenosić.Obraz był zagmatwany, dlatego nie jestem pewna, jak to jest z tym udziałem Aes Sedai.Ale to się może zdarzyć więcej niż raz.Chyba właśnie dlatego wszystko zdawało się takie pomieszane.- Popatrzył na nią milcząco, a ona uśmiechnęła się.- To właśnie w tobie lubię, Rand.Akceptujesz to, co mogę, i to, czego nie mogę zrobić.Nie pytasz mnie, czy jestem pewna, albo kiedy dana rzecz ma się zdarzyć.Ty mnie nigdy nie wypytujesz o coś więcej ponad to, co wiem.- No cóż, właściwie chciałabym o coś zapytać, Min.Czy jesteś pewna, że te Aes Sedai z twojego widzenia to nie te Aes Sedai, z którymi tu przybyłaś?- Nie - odparła zwięźle.Tę właśnie cechę on z kolei lubił w niej; nigdy nie owijała w bawełnę.„Muszę być ostrożny - szepnął z wyraźnym napięciem Lews Therin.- Nawet te w połowie tylko wyszkolone dziewczątka mogą być niebezpieczne, jeżeli jest ich aż dziewięć.Muszę.”„To ja muszę” -odparował Rand w myślach.Moment zamieszania i Lews Therin uciekł do swych cienistych głębin.Zawsze tak ostatnio postępował, kiedy Rand odzywał się do niego.Cały problem sprowadzał się jedynie do tego, że Lews Therin zdawał się teraz widzieć i słyszeć więcej, i że zamierzał z tego korzystać.Wprawdzie nie próbował już obejmować saidina, ale Rand na wszelki wypadek zachowywał ostrożność.Ten człowiek chciał zawładnąć jego umysłem i ciałem, uważał, że one należą do niego, a ponieważ już raz udało mu się przejąć nad nimi kontrolę, więc Rand nie był pewien, czy nie odbędzie się to w taki właśnie sposób.Że to będzie chodził i mówił Lews Therin Telamon, a Rand al’Thor stanie się tylko głosem w jego głowie.- Rand - powiedziała Min z niepokojem - nie patrz tak na mnie.Jestem po twojej stronie; jeśli rzeczywiście dojdzie do podziału na jakieś strony.One uważają, że powtórzę im to, co powiesz.A ja tego nie zrobię, Rand.One chcą się tylko dowiedzieć, jak się z tobą obchodzić, czego się spodziewać, ale ja im nie powtórzę ani jednego słowa wbrew twojej woli, a jeśli mnie poprosisz, żebym kłamała, to będę kłamać.One nie mają pojęcia o moich widzeniach.Tylko ty będziesz o nich wiedział, Rand.Wiesz, że przejrzę każdego, kogo zechcesz, łącznie z Meraną i całą resztą.Wyzbył się z trudem szyderczego grymasu i postarał, by jego głos zabrzmiał łagodnie.- Uspokój się, Min.Wiem, że jesteś po mojej stronie.- Tak brzmiała prosta prawda.Gdyby podejrzewał Min, to jakby podejrzewał samego siebie.Z Lewsem Therinem chwilowo miał spokój; czas zająć się Meraną i misją
[ Pobierz całość w formacie PDF ]