[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odczyt ukazywał łódź w pozycji pionowej, z pięknym cieniem zaznaczającym jej kiosk.Uważaliśmy to za dobry znak, zaczęliśmy więc poszukiwania zgodnie z wy rysowaną przeze mnie siatką badań akwenów wokół St.Abb's Head.Jimmy naniósł moja siatkę na mapę nawigacyjną Lorana.Morze było wzburzone i biedny Bili ledwo sobie radził z odczytywaniem sonaru.Połknął dziesięć różnych rodzajów pigułek, żeby zapobiec chorobie morskiej.Jego mdłości były jednak silniejsze niż wszelkie lekarstwa świata.Zawsze uważałem, że mógłby zbić fortunę, wynajmuj ąc się jako królik doświadczalny w firmach farmaceutycznych!Ustawiliśmy sonar tak, aby kontrolował pas szerokości tysiąca metrów, i zaczęliśmy penetrować okolice późnym popołudniem, pływając na północ i południe.Dno morza było gładkie i płaskie, miejscami tylko lekko pofałdowane.Nie widzieliśmy też żadnych rupieci ani odpadów.Tak mijała godzina za godziną.Collin przygotował obiad w kuchni.Bili oczywiście nie był głodny.O ósmej dwadzieścia następnego ranka, Jimmy oznajmił:— Właśnie minąłem jakieś wzniesienie na dnie.Ponieważ głębokościomierz wskazywał obiekt dokładnie pod kadłubem, podczas gdy czujnik sonaru płynął na holu pięćdziesiąt jardów za rufą, zgromadziliśmy się wszyscy wokół aparatury notującej, czekając aż ukaże się nam ten dziwny przedmiot.Oglądanie, jak na papierze pojawiają się powoli czerwono-brązowe linie, wywołuje jakby trans hipnotyczny.Nadzieja i przyjemność oczekiwania nie gaśnie nigdy.Obraz leżącego na dnie przedmiotu — niewątpliwie dzieło rąk ludzkich — powoli ukazywał się na krawędzi tysiącmetrowego pasa.Odczyt był mały i niewyraźny, ale był.Zawróciliśmy więc w stronę podwodnego obiektu, nastawiaj ąc tym razem sonar na pas dwustumetrowy, po czym otrzymaliśmy obraz bardzo zniszczonego, przełamanego na trzy części okrętu.Rufa była jedyną częścią wraku, którą można było dokładnie odróżnićZrobiliśmy jeszcze pięć odczytów i przy szóstym odkryliśmy leżące obok wraku małe działo okrętowe.Następnie próbowaliśmy spuścić pod wodę kamerę, żeby uzyskać obraz, ale prąd był tak silny i fale o wysokości siedmiu stóp rzucały nami tak niemiłosiernie, że film pokazywał tylko kilka zamazanych obrazów poszczerbionego wraku.Kiedy o tym myślę teraz, wydaje mi się, że mogliśmy wówczas łatwo stracić kamerę.Zgodnie z zasadami odkryć archeologicznych, nasze rozpoznanie nie było pozytywne, w tym sensie, że nie odkryliśmy tabliczki z napisem: „to jest »Pathfinder«".Ale wymiary zmierzone na odczycie sonaru były bliskie wymiarom „Pathfindera".Kolejnym dowodem było uchwycone przez kamerę małe działo okrętowe.A poza tym w promieniu dziesięciu mil kwadratowych nie znajdował się żaden inny wrak.Kiedy posłaliśmy do admiralicji wiadomość o naszym odkryciu, byli zachwyceni, że mogą skorygować swoje mapy i nanieść dokładne dane dotyczące miejsca spoczynku wraku; dotychczas opierali się tylko na domniemaniach.Rdzewiejące szczątki HMS „Pathfindera" leżą samotne i zapomniane na głębokości stu pięćdziesięciu pięciu stóp pod białymi bałwanami morskimi, trzydzieści mil od St.Abb's Head, w miejscu o parametrach 56 07 21 przez 02 09 15.Niestety prądy w tym miejscu są bardzo silne, a nurkowanie jest ryzykowne.Nadszedł teraz czas na odkrycie okrytego hańbą mordercy „Lusitanii".Modlitwy Billa zostały wysłuchane.Na czas podróży przez Morze Północne do Thyborn, małego portu rybackiego na Półwyspie Jutlandzkim w Danii, morze zrobiło się gładkie jak szkło.Po drodze szukaliśmy wielu okrętów zatopionych w 1915 roku, podczas wielkiej bitwy morskiej koło Jutlandii.Już po trzech próbach odczytaliśmy położenie HMS ,,Hawke'a", brytyjskiego krążownika, storpedowanego przez „U-9".Znaleźliśmy go bardzo blisko miejsca, w którym umieszczały go mapy rybackie i mapy Admiralicji.Odczyt „Hawke'a" był bardzo wyraźny, co się rzadko zdarza, a jego wrak wart był jeszcze sporo pieniędzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]