[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bowiem.Urwał nagle.A cóż to jest? rzekł półgłosem i wyciągnął rękę.Białowłosy spojrzał przymrużywszy oślepione blaskiem oczy, lecz dostrzegał jedynie mieniącą się w słońcu, połyskliwą i pomarszczoną wiatrem powierzchnię zatoki.Cóż widzisz? Bogowie! rzekł Perilawos.Po cóż wspomniałem o potworach i olbrzymach?! Oto one!Gdzie?! Białowłosy chwycił go za ramię.Tam! Tam, w wodzie! Spójrz! Jest ich wiele i zdają się zbliżać do okrętu!Białowłosy przysłonił oczy dłonią.Przez chwilę nie widział nic.Nagle serce zamarło mu w piersi.Mniej więcej o tysiąc kroków od brzegu, na lewo od czarnego smukłego kształtu Angelosa spoczywającego na piasku, widać było pośród niewielkich fal igrające w morzu, ciemne połyskliwe kształty.A nie były to ryby, gdyż głowy ich i ciemne, lśniące grzbiety ukazywały się i niknęły, burząc wodę! Lud to jakiś straszliwy, który w wodzie żyje jak inne na twardej ziemi! rzekł niemal szeptem Perilawos.Cóż stanie się, gdy dotrą do okrętu?! W tej samej chwili gromada podzieliła się, jak gdyby na dwie mniejsze, które rozpłynęły się w przeciwnych kierunkach okrążając z dala wyspę i oddalając się coraz bardziej od brzegu.Białowłosy i Perilawos w milczeniu prowadzili oczyma malejące w słonecznej mgiełce głowy owych istot, a gdy znikły, spojrzeli na siebie.Zbiegnijmy i rzeknijmy o tym ojcu memu i Terteusowi.Uczynili tak i znaleźli księcia wraz z Wasan i Terteusem na nadbrzeżu po przeciwnej stronie wyspy.Lecz choć Terteus nakazał, aby od tej chwili dwóch bystrookich wojowników czuwało nieustannie na szczycie wydmy, zmieniając się co pewien czas, jednak nikt już nie dostrzegł owych wodnych ludzi czy też stworzeń, jakich nigdy dotąd nie widzieli.Angeles pozostał jeszcze dzień cały i noc na wyspie, a drugiego dnia o świcie zepchnęli go na wodę i pożeglowali ku dalekiemu brzegowi, na zachód od ujścia wielkiej rzeki, którą przybyli z głębi lądu.W ciągu dnia zbierali bursztyn na wybrzeżu, płynąc na zachód i przenosząc się z miejsca na miejsce.Dwukrotnie Terteus, Białowłosy i Harmostajos czaili się, by dostrzec, kto podąży za Perilawosem idącym samotnie na łowy.Lecz nikt nie ruszył za nim po kryjomu lub jawnie, a nikt także nie śledził go z dala, choć czuwali ukryci, by ujrzeć skradającego się wroga lub kogokolwiek z załogi, idącego w tym samym kierunku.Po pewnym czasie dali temu spokój, gdyż być może morderca ów odłożył wykonanie swego zamysłu, a być może Orneus mówił od rzeczy konając, a owa strzała, która przeleciała nad księciem, mogła być wypuszczona przypadkiem.Człowiek, który bezmyślnie puścił cięciwę, przeląkł się zapewne, gdy Terteus powrócił ze strzałą i przemówił do załogi.Po cóż miałby się przyznawać do tak głupiego uczynku narażając na drwiny towarzyszy? Oby tak było! westchnął Terteus, gdy naradzali się po drugiej nieudanej zasadzce.Wszelako nie wolno nam osłabić czujności, gdyż ów nikczemnik może właśnie tego oczekiwać.A jeśli uda mu się, cóż nam z tego, że schwytamy go po zabójstwie i ukarzemy okrutną śmiercią? Uczyńmy tak: ja nie odstąpię odtąd bogom podobnego księcia, co przyjdzie mi tym łatwiej, że wypełniając jego rozkazy winienem być nieustannie w pobliżu, gdy płyniemy po obcych wodach nie znając drogi przed sobą ani niebezpieczeństw, które na niej mogą czyhać.Ty zaś zwrócił się ku Białowłosemu będziesz towarzyszył Perilawosowi, który zresztą upodobał sobie w tobie od dawna i wszyscy wiedzą, że zaszczyca cię swą książęcą przyjaźnią, choć jesteś jedynie synem ubogiego rybaka.Lecz że ty uratowałeś żywot Perilawosa, a ojciec twój pomógł nam uratować obu książąt, rzecz ta nikogo nie zdziwi.Nie chodź z nim jednak sam, bowiem zabójca ów mógłby, działając szybko i niespodzianie, zabić was obu, gdy tego się nie spodziewacie.Bierzcie z sobą zwykle kogoś trzeciego, jego.wskazał Harmostajosalub nie wiedzącego o niczym wojownika, bowiem źle byłoby, gdyby zarówno książę jak jego młody syn otaczali się wyłącznie małą garstką ludzi.Tak więc trzeciego dnia ruszyli obaj wzdłuż wybrzeża, a poszedł wraz z nimi Kamon, który był sprawny w ciskaniu włócznią i władaniu mieczem, a odznaczył się przy zbieraniu bursztynu, gdyż zebrał go najwięcej ze wszystkich [ Pobierz całość w formacie PDF ]