[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Nawet czarownicy nie przekraczają w hojności pewnych granic.Z pewnością jednak jesteś zbyt silny na adepta.Sądzę, że jesteś magiem.–Ma zastąpić Elkaratha? – zapytał Azak, który zszedł z podium i stanął obok czarodziejki.Rap cofnął się niepostrzeżenie, a Rasha skradała się za nim.Ostatni goście wysączali się już przez wielkie drzwi leżące za pustynią porzuconych krzeseł przypominających pnie drzew spustoszonego lasu.–Być może.Najwyraźniej elf zwrócił się przeciwko Wschodowi, tak jak przewidywałam.Olybino jest nieudacznikiem, a elfowie gardzą niekompetencją.Sądzę, że przysłał mi tego fauna jako zabezpieczenie.–Zabezpieczenie? – odezwali się jednocześnie Rap i Azak.Inos postąpiła krok naprzód, lecz Kade odciągnęła ją do tyłu.–Nie, moja droga! – szepnęła.Miała oczywiście rację.Błagać czarodziejkę o łaskę dla Rapa byłoby katastrofalną pomyłką.Rasha nie pochwalała tego, by kobiety żywiły czułe uczucia do mężczyzn.Jakichkolwiek mężczyzn.–Zabezpieczenie! Wschód groził, że rzuci na mnie zaklęcie.Lith’rian sugeruje sposób obrony.Rozumiesz? Ten faun zacznie być użyteczny w ten sposób, że powie mi jedno ze swych słów.–Nie! – krzyknął Rap.–Z całą pewnością.–Cztery słowa to górna granica!–Doprawdy? Jeśli twoje słowa dają ci taką wiedzę, z pewnością musisz być pełnym czarodziejem.W przeciwnym razie, któż by ci to powiedział?Rap zająknął się.Nie odrzekł nic.–Nie wierzę w tę granicę! – oznajmiła Rasha.– Warto przynajmniej spróbować, nawet jeśli nic na tym nie zyskam.–Pani czary nie mogą wydobyć ze mnie słów!Rasha zachichotała.–Nie?Krzyknął, zgiął się wpół i padł ciężko na podłogę.Inos poczuła, że zaczęła poruszać stopami, a dłoń Kade zacisnęła się mocniej na jej ramieniu.W dzień ich przybycia do Arakkaranu Rasha torturowała Azaka w dokładnie taki sam sposób.Rap zwinął się w ciasny kłębek, wygiął ciało, wyprostował się, dostał spazmów i zaczął się miotać, zupełnie jakby wszystkie jego mięśnie ogarnęły skurcze.Nie krzyknął już, z jego ust zaczął się jednak wydobywać bulgot.Z jakiegoś powodu wydawało się, że spektakl byłby mniej okropny, gdyby towarzyszyło mu więcej hałasu.Ogarnięta mdłościami Inos próbowała odwrócić oczy, lecz nie potrafiła tego uczynić.Zacisnęła zęby, aby nie krzyczeć.Błagać czarodziejkę byłoby równie nierozsądne, jak zwrócić się do Azaka.Rap! Nie mogę ci pomóc! Cokolwiek bym zrobiła, pogorszy to tylko sprawę!Skomlące stworzenie na podłodze umilkło wreszcie i znieruchomiało.Inos zastanowiła się, czy Rap zemdlał czy też umarł.–Masz już dość? – zapytała słodkim głosem Rasha.– Chcesz chwilkę odpocząć?Po chwili Rap podciągnął się nieco w górę, wsparty na rękach i jednym biodrze.Twarz miał śmiertelnie bladą.Gdy podniósł wzrok na czarodziejkę, w jego oczach widniał wyraz szaleństwa.Na pewno ugryzł się w język, gdyż usta miał zakrwawione.Wyrzekł coś, tak niewyraźnie, że Inos nie zrozumiała słów.Do tego wypowiedział je w silnie akcentowanym marynarskim dialekcie.Sens jednak był oczywisty.Rasha roześmiała się.–Bardzo dobrze! Ale jak długo to wytrzymasz, faunie? – Jej głos płynął przez mrok niczym zatruty syrop.– Godzinę? Tydzień? Całe życie?Rap ponownie odpowiedział jej niezrozumiałą sprośnością.–A więc gotów? Chcesz się jeszcze trochę poprzypalać? – zapytała.Musiała uleczyć mu język, gdyż jego następna odpowiedź była przynajmniej wyraźnie sformułowana, choć bynajmniej nie uprzejmiej sza.Wyraźnie wstrząśnięty Rap podźwignął się na nogi.Chwiał się na nich przez chwile, po czym rzucił się naprzód, jak gdyby chciał zaatakować czarodziejkę i udusić ją.Po dwóch krokach zatrzymał się, spoglądając wściekle spode łba.Inos nie potrafiła określić czy zmienił zdanie, czy też powstrzymała go Rasha.Skąd mógł wiedzieć, że odwaga i opór są najgorszymi z możliwych reakcji na jej tortury?Nawet przez muślinowy kwef można było dostrzec wesołość czarodziejki.–To ciekawe! Stanowisz interesujące wyzwanie.Poczekamy jednak na inną okazję, by określić granice twej wytrzymałości.To opóźnia weselne uroczystości.Powiesz mi wszystko, gdy tylko twoja ukochana… Och, tak mi przykro! Jaka to nieostrożność, że zdradzam takie małe, niebezpieczne tajemnice! Oczywiście chodziło mi o sułtankę.Tym razem ona będzie się przypalać, a ty będziesz patrzeć, faunie.Azak wydał z siebie bezsłowny ryk sprzeciwu, po czym zatoczył się do tyłu, jakby kopnął go niewidzialny koń.Inos stanęła pewnie na nogach, odpychając pomocników.Otworzyła usta, by wykrzyczeć królewskie wyzwanie, powiedzieć starej nierządnicy, że może zrobić najgorsze, rozkazać Rapowi, by jej odmówił – lecz nie mogła wykrztusić przez zęby ani słowa.Nie wiedziała, czy to czary Rashy czy jej własna słabość, musiała jednak milczeć.Milczała i zaczęła już drżeć.Nigdy w życiu nie doświadczyła naprawdę wielkiego bólu.Widziała, jak zmiażdżył on zarówno Azaka, jak i Rapa i nie sądziła, by mogła okazać się odważniejsza bądź bardziej uparta niż któryś z nich.Co to zresztą miało za znaczenie, czy Rasha zdobędzie więcej mocy? I tak już rządziła Arakkaranem, jak tylko chciała.Rap zbliżył się do czarodziejki z żądzą mordu w oczach i zakrzywionymi jak szpony palcami.Ta potrząsnęła drwiąco głową na widok takiego szaleństwa.–Proszę bardzo! – krzyknął.– Proszę bardzo, ty stara, niegodziwa wiedźmo!–Jeszcze pożałujesz tych słów.Tymczasem, gadaj!Odwróciła głowę, gdy Rap zbliżył się do niej z twarzą poczerniałą z gniewu.Podszedł bliżej, by wyszeptać słowo, lecz zająknął się i umilkł.Wciągnął głośno powietrze.Rasha rozejrzała się wokół, po czym spojrzała, marszcząc brwi, na Azaka, który stał najbliżej.–Masz ostry słuch, Mięśniaku.Cofnij się! Chodź ze mną, faunie.Ruszyła ku pierwszemu szeregowi opuszczonych krzeseł.Rap wlókł się za nią.Wyglądał na załamanego i przygnębionego.Azak odwrócił się od nich i wbiegł na podium
[ Pobierz całość w formacie PDF ]