[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szczegóły zna pan z meldunków wywiadowczych CIA.–Referowano mi sprawę ich misji księżycowej – przyznał prezydent.–I orientuje się pan również, że w ciągu ostatnich dwóch lat Rosjanie umieścili już na orbicie okołoksiężycowej trzy bezzałogowe sondy celem przeprowadzenia rozpoznania terenu i obfotografowania miejsc nadających się do lądowania.Trzecia i ostatnia rozbiła się o powierzchnię Księżyca.W drugiej szwankował silnik, co doprowadziło do wybuchu paliwa.Jednak pierwsza sonda spisywała się bez zarzutu, przynajmniej z początku.Okrążyła Księżyc dwanaście razy.Potem coś się stało.Po powrocie na orbitę okołoziemską, przed samym wejściem w atmosferę, przestała nagle reagować na wszelkie sygnały sterujące nadawane z Ziemi.Przez następne osiemnaście miesięcy sowieccy kontrolerzy lotów kosmicznych pracowali w pocie czoła nad bezpiecznym sprowadzeniem sondy na Ziemię.Nie wiemy, niestety, czy udało im się wydobyć z niej dane wizualne, jakie zebrała, czy nie.Zdołali w końcu odpalić rakietowe silniki hamujące.Ale zamiast wylądować na Syberii, ich sonda księżycowa, Selenos 4, spadła gdzieś w rejonie Morza Karaibskiego.–I co to ma wspólnego z LeBaronem?–Wyruszył na poszukiwanie sowieckiej sondy księżycowej.Cień zwątpienia przemknął przez twarz prezydenta.–Według meldunków CIA Rosjanie podnieśli ją z dna wód przybrzeżnych Kuby.–To zasłona dymna.Odstawili nawet niezłe przedstawienie z podnoszeniem sondy.Ale w rzeczywistości do tej pory nawet jej jeszcze nie zlokalizowali.–A pańscy ludzie uważają, że znają miejsce jej spoczynku?–Tak, ustaliliśmy precyzyjnie jej położenie.–Dlaczego tak wam zależy na wyrwaniu Rosjanom tych paru zdjęć Księżyca? Istnieją tysiące takich fotografii dostępnych dla każdego, kto tylko zechce je studiować.–Wszystkie zostały wykonane przed założeniem Kolonii Jersey.Nowa seria zdjęć zrobionych przez Rosjan bez wątpienia zdradzi jej istnienie.–I w czym mogłoby to zaszkodzić?–Sądzę, że jeśli Kreml odkryje prawdę, zadaniem pierwszej wyprawy ZSRR, która wyląduje na Księżycu, będzie zaatakowanie naszej kolonii, opanowanie jej i wykorzystanie do własnych celów.–Nie kupuję tego.Kreml naraziłby wtedy swój program podboju przestrzeni kosmicznej na odwet z naszej strony.–Zapomina pan, prezydencie, że nasz projekt księżycowy otoczony jest tajemnicą.Nie można oskarżać Rosjan o zagarnięcie czegoś, co oficjalnie nie istnieje.–Strzela pan w ciemno – warknął ostro prezydent.Spojrzenie Joego stwardniało.–Nieważne.To nasi astronauci pierwsi postawili stopę na powierzchni Księżyca.To my pierwsi go skolonizowaliśmy.Księżyc należy do Stanów Zjednoczonych i naszym obowiązkiem jest przeciwstawianie się wszelkim aktom agresji.–Nie żyjemy w czternastym wieku – odparował wstrząśnięty prezydent.– Nie możemy chwycić za broń i nie dopuszczać Sowietów, czy kogo tam jeszcze, do Księżyca.Poza tym, w myśl uchwały przyjętej przez ONZ, żaden kraj nie ma prawa wyłączności do Księżyca i planet Układu Słonecznego.–Czy Kreml, będąc na naszym miejscu, oglądałby się na postanowienia ONZ? Nie sądzę.– Joe obrócił się w fotelu kierowcy i wyciągnął z torby kij golfowy.– Sektor osiemnasty.Pańska ostatnia zagrywka, panie prezydencie.Prezydent ocenił z roztargnieniem sytuację w sektorze i machinalnym uderzeniem umieścił piłkę w odległym o dwadzieścia stóp dołku.–Mógłbym was powstrzymać – powiedział chłodno.–Jak? NASA nie dysponuje sprzętem, który umożliwiałby wysadzenie plutonu marines na powierzchni Księżyca.Dzięki krótkowzroczności pańskiej i pańskich poprzedników zaangażowali się bez reszty w budowę orbitalnej stacji kosmicznej.–Nie mogę patrzeć spokojnie, jak rozpętujecie w kosmosie wojnę, która mogłaby się przenieść na Ziemię.–Nie ma pan wyboru.–Możecie się mylić co do Rosjan.–Miejmy taką nadzieję – powiedział Joe.– Podejrzewam jednak, że mogli już zabić Raymonda LeBarona.–I dlatego powierzyliście mi swoją tajemnicę?–Znając fakty będzie pan przynajmniej mógł przygotować sobie jakąś linię postępowania.Jeśli dojdzie do najgorszego, z pewnością podniesie się wrzawa.–A załóżmy, że każę mojej obstawie aresztować pana jako niedoszłego zamachowca, a następnie ujawnię istnienie Kolonii Jersey?–Jeśli mnie pan aresztuje, Reggie Salazar umrze.Ujawni pan projekt, a wszystkie zakulisowe rozgrywki, chwyty poniżej pasa, szachrajstwa i kłamstwa, ofiary śmiertelne, bez których się nie obyło przy dążeniu do wytyczonego celu, wszystko to zostanie złożone na karb pańskiej kariery politycznej, poczynając od momentu, kiedy został pan zaprzysiężony w Senacie.Wyleci pan z Białego Domu z jeszcze większym hukiem niż Nixon, zakładając, ma się rozumieć, że dożyje pan tej chwili.–Grozi mi pan szantażem? – Prezydent panował dotąd nad ogarniającym go gniewem, ale teraz wpadł w furię.– Życie Salazara byłoby niską ceną za ratowanie honoru urzędu.–Dwa tygodnie.Potem może pan ogłosić światu istnienie Kolonii Jersey.Przy dźwięku fanfar i bębnów może pan odgrywać wielkiego politycznego herosa.Dwa tygodnie i będzie pan mógł przedstawić dowody największego osiągnięcia naukowego tego kraju.–Dlaczego akurat za dwa tygodnie?–Ponieważ zgodnie z ustalonym harmonogramem pierwotna załoga ma wtedy opuścić Kolonię Jersey i powrócić na Ziemię z dorobkiem dwóch dziesięcioleci badań kosmosu – z materiałami zebranymi przez sondy meteorologiczne i księżycowe; z wynikami tysięcy biologicznych, chemicznych i atmosferycznych eksperymentów naukowych; z niezliczonymi fotografiami i milami taśm wideo, na których zarejestrowano przebieg pierwszej w dziejach ludzkości próby założenia kolonii pozaziemskiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]