[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wydawało mi się więc, że w sumie dobrze sobie radzę.- No cóż, chciałam powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona z wypracowania, które wczoraj oddałaś - powiedziała pani Metis.- Tego o Nike.Dostaniesz za nie szóstkę.Zdziwiłam się.Po tym wszystkim, co się stało, napisanie wypracowania wydawało się łatwe.Prawdę mówiąc, więcej też uważałam na lekcji historii mitycznej.A wieczorami, w wolnym czasie, czytałam, co tylko mogłam znaleźć w bibliotece, na temat Nike, Lokiego i wojny chaosu.Tyle książek podawało sprzeczne historie, że trudno było się zorientować, co jest prawdą, a co nie.Ale tak zawsze odbierałam akademię, szkołę mitu, magii i młodych wojowników.- Dzięki - powiedziałam.- Nie miałam trudności z napisaniem go po własnych.doświadczeniach w bibliotece.- No tak - odparła profesor spokojnym tonem.- Chyba masz rację.Metis zdjęła okulary i spojrzała na mnie.Po raz pierwszy zauważyłam, jaka jest ładna, z czarnymi włosami, ciemną cerą i zielonymi oczyma.Była również młodsza, niż mi się wcześniej wydawało, mniej więcej w wieku mamy, czyli miała niewiele ponad czterdzieści lat.- Musimy porozmawiać o tym, co się stało w bibliotece.Bo mimo że postąpiłeś bardzo dzielnie i szlachetnie, to jednak naraziłaś się na ogromne niebezpieczeństwo.- Niebezpieczeństwo? - zdziwiłam się.- Jakie?- Wspomniałaś, że Jasmine powiedziała ci o swojej rodzinie, o tym, że są żniwiarzami, którzy służą Lokiemu.Mam powody wierzyć, że Jasmine zdradziła im, co ma zamiar zrobić, że chce posłużyć się Czarą Łez i złożyć Morgan w ofierze.Jej rodzice i starszy brat ukrywają się, podobnie jak reszta rodziny - ciotki, wujowie, kuzyni.Wszyscy zeszli do podziemia.Członkowie panteonu nie mogą ich nigdzie znaleźć.- Chwilę.Brzmi to tak, jakbyście mieli ich.zaaresztować albo coś.- Albo coś - powiedziała z uśmiechem.- Nie wiem skąd, może od jakiegoś ucznia, rodzina Jasmine dowiedziała się, że byłaś wtedy w bibliotece.Ashtonowie nie puszczą płazem śmierci córki.Mogą się mścić na tobie.- Ale ja jej nie zabiłam! - zawołałam.- Logan to zrobił, i to tylko żeby mnie ratować.A jeśli chodzi o całą resztę, to nic specjalnego wtedy nie zrobiłam.Tylko biegałam wkoło i starałam się nie zostać zabita.- Zrobiłaś więcej, Gwen.Zniszczyłaś Czarę Łez, jeden z Trzynastu Artefaktów, i to taki, który wielu żniwiarzy, zwolenników Lokiego, usilnie starało się zdobyć.I nie pozwoliłaś Jasmine złożyć Morgan w ofierze, co by wzmocniło Lokiego i osłabiło jego więzienie.Dlatego ku tobie kierują swoją zemstę.Wsunęłam ręce głębiej w kieszenie czerwonej bluzy i zatrzęsłam się.Wiedziałam, że to wszystko jest prawdą.Wcześniej w akademii byłam nikim, tak jak powiedziała Jasmine.Tylko Cyganką z wizjami.Ale teraz byłam Cyganką z własnymi tajemnicami.- Zazwyczaj nie byłoby z tym kłopotu, ponieważ właśnie tego uczy się w akademii: jak posługiwać się magią, jak walczyć, a szczególnie - jak bronić się przeciw żniwiarzom.Ale ty jesteś tu tylko od kilku miesięcy, nie przeszłaś takiego treningu, jak pozostali uczniowie, którzy uczą się tego od dzieciństwa.Dlatego właśnie pozwoliłam ci zatrzymać miecz z biblioteki, żebyś nauczyła się nim posługiwać.I to jak najszybciej.Mogę go zobaczyć? Ten twój miecz?Sięgnęłam i podniosłam Wiktora z podłogi, gdzie go położyłam po wejściu do gabinetu.Od tego wieczoru w bibliotece zabierałam go wszędzie, podobne jak inni uczniowie nosili swoją ulubioną broń.Tylko Wiktor nigdy nie otworzył oka ani nie mówił z nikim prócz mnie.Prawdę mówiąc, nadal nieco się go obawiałam.No tak, teraz wierzę w bogów i boginie, i wojnę chaosu i tak dalej.Ale gadający miecz to jednak gruba przesada.Podałam Wiktora.Pani Metis wyjęła go z czarnej skórzanej pochwy, którą dał mi na niego trener Ajaks.Wstrzymałam oddech, zastanawiając się, czy Wiktor otworzy oko i spojrzy nieprzychylnie na nauczycielkę, zły za przerwanie drzemki.Zawsze tak robił, kiedy chciałam z nim pogadać, a on nie miał ochoty.Jeśli o to chodzi, Wiktor był nieco uciążliwy, zawsze oczekiwał, że będę się dostosowywać do niego, a nie odwrotnie.- Piękny miecz - westchnęła profesor Metis, podziwiając srebrzystą klingę.- Odpowiedni dla wybrańca Nike.Dopiero po kilku sekundach skojarzyłam.- Skąd pani.- zaczęłam, ale ugryzłam się w język.Metis się uśmiechnęła.- Skąd wiem, że Nike wyznaczyła cię na wybrańca? Poczułam się, jakbym dostała w żołądek, bo nikomu oprócz babci Frost nie mówiłam o tym, że widziałam Nike i co od niej usłyszałam.Metis włożyła Wiktora z powrotem do pochwy i podała mi.A potem podeszła do stojaka z bronią, z górnej przegródki wyciągnęła kij i pokazała mi go.Cały był z polerowanego złotego drewna, gładki i bez dekoracji, tylko na samym dole miał wyryty jakiś napis.- Każdy wybraniec dostaje od swojego boga specjalną broń, żeby służyła mu w bitwach, które musi toczyć - wyjaśniła nauczycielka.- A jeden wybraniec zawsze pozna drugiego.- Po czym? Jak może pani poznać, że ktoś jest wybrańcem?Pani Metis wzruszyła ramionami.- Właściwie najczęściej to się czuje.Po prostu wiesz, że ktoś jest wybrańcem.Czujemy.ze sobą związek.Jesteśmy jak magnesy, nieustannie się przyciągamy lub odpychamy.Szczególnie silnie się to czuje w stosunku do kogoś, kto służy przeciwnemu bogu.Na przykład nie zdziwiłoby mnie, gdybyś któregoś dnia natrafiła na wybrańca Lokiego, skoro sama służysz Nike.Ci dwoje walczą ze sobą od stuleci.i ich wybrańcy też.To Loki też miał wybrańca? Tak jak Nike? Nie zapomniałam o złych czerwonych oczach boga, które ujrzałam w bibliotece starożytności.Jego pełne nienawiści spojrzenie prześladowało mnie we snach, mimo że wiedziałam, iż Loki jest uwięziony i nie może mnie skrzywdzić.Wątpię jednak, czy to samo dałoby się powiedzieć o jego wybrańcu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]