[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Łącznie z policją.— To tutaj chowałeś się ostatnim razem?Gwałtownie poderwał głowę.— Nie chowałem się, kurwa! Zawsze tutaj schodziłem!— Dlaczego?— Żeby uciec od takich ludzi jak ty.A teraz się, kurwa, zamknij.Pogrzebał wśród leżących na ziemi przedmiotów i wyciągnął czekoladowy baton.Rozerwawszy opakowanie, wgryzł się w jedzenie, jakby umierał z głodu.Kiedy skończył, odkręcił butelkę wody i zadarł głowę, pijąc.Patrząc, jak grdyka Monka unosi się i opada, poczułem, że sam mam bardzo sucho w gardle.Monk odrzucił pustą butelkę.Skinął głową ku Sophie.— Obudź ją.— Musi spać.— Chcesz, żebym ja to zrobił?Sięgnął ku Sophie zakrwawioną dłonią.Instynktownie ją odtrąciłem.Monk zamarł bez ruchu, wbijając we mnie płonące spojrzenie.— Jest ranna — powiedziałem.— Jeśli chcesz, żeby ci pomogła, musi odpocząć.Na litość boską, przecież dopiero co miała wypadek samochodowy.— Nie wiedziałem, że aż tak oberwała — stwierdził ponurym głosem.Ponownie spojrzał na Sophie, tym razem przyglądając się blednącemu siniakowi.— Co jej się stało w twarz?— Nie wiesz? Ktoś się do niej włamał i ją napadł.W ciemnych oczach Monka jakby zamigotało.Na szerokim czole pojawiły się głębokie bruzdy.— Wszytko było u niej połamane.Jej tam nie było.Nie… nie mogę…Założył ręce na ogoloną głowę, głos ścichł mu do prawie niesłyszalnego mamrotania.— Czego nie możesz? — naciskałem, zapominając się.— Nie mogę sobie, kurwa, przypomnieć! — Krzyk Monka odbił się echem po niewielkim grocie.Wnętrzem dłoni uderzył się po bokach głowy, jakby starał się zmusić ją do pracy.— Próbuję i próbuję, ale tutaj nic nie ma! Podobno jesteś lekarzem; co jest ze mną nie tak?Nie potrafiłem na to odpowiedzieć.— Byłem tylko internistą, ale są specjaliści…— Pierdolę ich! — Z ust bryzgała mu ślina.— Kutasy w białych kitlach, co oni wiedzą?Tym razem miałem na tyle rozsądku, aby siedzieć cicho.Chyba uszło z niego trochę złości.Kiedy spojrzał na Sophie, wielkie dłonie otworzyły się i zamknęły.Nie obudziła się, nawet teraz.— I ona… To twoja dziewczyna.Miałem już zaprzeczyć, kiedy coś mnie powstrzymało.Zresztą nie wyglądało na to, aby Monk w ogóle oczekiwał jakiejś odpowiedzi.— Miałem kiedyś dziewczynę.— Uderzył obiema dłońmi w tył głowy.Mówił z trudem.— Zabiłem ją.A potem zaczął opowiadać.Rozdział 27Życie Monka, zanim ukończył piętnaście lat, było monotonne i toczyło się niezmiennym rytmem.Osierocony przy narodzinach, dorastał wykluczony podwójnie, odrzucony za sprawą fizycznej ułomności i wzbudzając lęk nadzwyczajną siłą.Kilka rodzin, które przygarnęło tego ponurego, dziwacznego chłopca, wstrząśnięte szybko go odesłały.Gdy Monk osiągnął dojrzałość, był już silniejszy od niejednego dorosłego mężczyzny, a skłonność do przemocy i zastraszanie innych stały się jego drugą naturą.Potem zaczęły się utraty świadomości.Na początku nie zdawał sobie z nich sprawy.Większość następowała nocą, więc jedyny ślad stanowiła ospałość następnego dnia albo siniaki i zakrwawione dłonie, które wzięły się nie wiadomo skąd.Problem ujawnił się dopiero w zakładzie poprawczym, kiedy nocne zachowania Monka przeraziły pozostałych osadzonych.Dostawał jakichś ataków — śmiał się bez powodu, a na wszystkie próby uspokojenia reagował niszczycielską, wściekłą przemocą.Nazajutrz niczego nie pamiętał.Początkowo sądził, że różne oskarżenia i następujące po nich kary to tylko nowe formy dręczenia.Reagował zatem jeszcze większa agresją i zamknięciem w sobie.Nigdy nie pomyślał, żeby poprosić kogoś o pomoc, odrzuciłby także propozycję pomocy.Nie żeby kiedyś taką otrzymał.Więzienni psychologowie mówili o zachowaniach aspołecznych, o zaburzeniach kontroli impulsów i skłonnościach socjopatycznych.Zresztą jedno spojrzenie wystarczało, aby potwierdzić najgorsze podejrzenia.Był dziwadłem, potworem.Był Monkiem.Gdy dorósł, zaczął wędrować po wrzosowiskach.Pradawne krajobrazy ze skalnymi rumowiskami i kolcolistem uspokajały go.Co ważniejsze, mógł tam się czuć u siebie.Pewnego dnia trafił na zarośniętą dziurę w zboczu wzgórza, sztolnię starej kopalni -chociaż wówczas jeszcze tego nie wiedział.Otworzyła przed nim całkiem nowy świat, i to dosłownie.Zaczął wyszukiwać stare kopalnie oraz jaskinie rozciągające się pod Dartmoor, badał je, a kiedy tylko mógł, nawet w nich spał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]